Na południu Polski najgorsze mamy już za sobą. Żaden z wojewodów nie wnioskował o wprowadzanie stanu klęski żywiołowej. W tej chwili nie ma potrzeby wprowadzania go - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Paweł Graś. To nie jest decyzja polityczna. W tej chwili kwestie polityczne i wyborcze są na boku. Doniesienia prasy o tym, że premier krytykuje kampanię Komorowskiego, to bzdura.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Paweł Graś: Dziś wykluczamy wprowadzanie stanu klęski żywiołowej

Konrad Piasecki: Posępne wieści: jest źle i będzie gorzej, czy jednak możemy zacząć dodawać południu Polski odrobinę otuchy?

Paweł Graś: Wygląda na to, że jeśli chodzi o południe Polski, to opady się zmniejszają. One - według prognoz - będą trwać w ciągu dzisiejszego i jutrzejszego dnia, ale powinno ich być znacznie mniej.

Konrad Piasecki: Ale zaryzykowałby pan stwierdzenie, że najgorsze już za nami?

Paweł Graś: Jeśli chodzi o południe Polski, to trzeba patrzeć optymistycznie. Ten stan wody zaczyna powoli opadać. Jeśli nie będzie jakichś nadzwyczajnych sytuacji - czy to w południowej części naszego kraju, czy to u naszych sąsiadów na Słowacji i w Czechach - to jeśli chodzi o południe Polski, to powinniśmy mieć do czynienia z powolnym opadaniem wody. Woda w Krakowie już około 10 cm już się w tej chwili obniżyła.

Konrad Piasecki: Czyli teraz musimy patrzeć na dalszy bieg Wisły i dalszy bieg Odry. Gdzie będzie gorzej? Chyba Wisła jest gorsza i bardziej groźna, prawda?

Paweł Graś: Dokładnie, tym razem - w odróżnieniu od sytuacji w 1997 roku - mamy problemy głównie na Wiśle. W Krakowie takiego stanu jak wczoraj nie było mniej więcej od lat 70. To było wczoraj 9,40, więc absolutne rekordy. Natomiast musimy bardzo uważnie przyglądać temu, co dzieje się na Wiśle w okolicach Tarnobrzega, Sandomierza, Połańca, Zawichostu. Tam spodziewamy się tej fali kulminacyjnej i tam będzie się koncertować uwaga strażaków i wszystkich służb odpowiedzialnych za zabezpieczenie przeciwpowodziowe.

Konrad Piasecki: W Sandomierzu trwa już ewakuacja. Czy któreś z tych większych miast położonych nad Wisłą powinno się jeszcze szykować na to, że trzeba się będzie ewakuować?

Paweł Graś: Na razie nawet tam, gdzie wały zostały przerwane w pobliżu większych miast, będziemy mieli do czynienia z ewakuacją grup osób przeznaczonych do ewakuacji. To powinny być kilkusetosobowe grupy. Taką sytuację możemy mieć w Tarnobrzegu, Sandomierzu. Jest w drodze już na miejsce pan minister Miller i szef straży pożarnej, pan generał Leśniakiewicz. Oni na bieżąco tę sytuację monitorują i na bieżąco tą sytuacją zarządzają.

Konrad Piasecki: I ogłoszenie stanu klęski żywiołowej cały czas nie wchodzi w grę?

Paweł Graś: W tej chwili nie ma takiej potrzeby. Stan klęski żywiołowej ogłasza się w sytuacjach, kiedy jakiś szczebel władzy - czy to gminnej, czy powiatowej - absolutnie sobie z sytuacją nie radzi, sytuacja go przerasta. Wtedy wojewoda przejmuje obowiązki takiego czy innego organu samorządowego.

Konrad Piasecki: Ale nigdzie nie ma takiej sytuacji? Wczoraj burmistrz Czechowic apelował o to, żeby jednak wprowadzić ten stan klęski, bo on sobie z tą sytuacją nie radzi.

Paweł Graś: Na razie takiej sytuacji nie ma.

Konrad Piasecki: A żaden wojewoda nie poparł? Śląski czy małopolski?

Paweł Graś: Żaden z wojewodów nie wnioskuje o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Są konsekwentnie przerzucane i przemieszczane siły i środki. Zwłaszcza straży pożarnej, bo to na nich - na strażakach - ciąży ten ciężar walki z powodzią i zabezpieczaniem. W tej chwili trwa przerzucanie właśnie rejon Sandomierza, Tarnobrzega i Zawichostu sił straży pożarnej z centralnej i północnej Polski.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, nie zamierzam wymuszać tego stanu klęski, bo zdaję sobie sprawę z tego, jak potężne konsekwencje on powoduje. Ale np. jeśli chodzi o ewakuację ludzi, on by jednak pomógł, on by sprawił, że policjanci mogliby przyjść do domu i powiedzieć: proszę państwa, musicie się ewakuować, tu nie ma dyskusji.

Paweł Graś: Mamy rzeczywiście takie sygnały z różnych miejsc czy przynajmniej mieliśmy na początku tej powodzi, że w niektórych miejscach pomimo ostrzeżeń i pomimo tego, że ten sygnał o możliwej powodzi dotarł odpowiednio wcześniej - tej ewakuacji odmawiali. Stąd później następowało spiętrzenie i nie wszystkich na czas udało się ewakuować.

Konrad Piasecki: Dlatego właśnie stan klęski by się przydał.

Paweł Graś: Ale na razie nigdzie nie mamy takiej sytuacji, gdzie rzeczywiście byłoby to konieczne. Trzeba tutaj pochwalić i powiedzieć dobre słowo o policji, która zabezpiecza ten dobytek i to mienie, które jest przez powodzian zostawiane. Myślę, że to jest sygnał, który będzie zachęcał i uspokajał ludzi, że jeśli na ewakuację się decydują, to ich mienie i dobytek nie pozostanie bez dozoru.

Konrad Piasecki: Ostatnie pytanie o ten stan. Nie, dlatego, że nie jest to potrzebne, czy nie, dlatego, że powoduje to komplikacje związane z wyborami prezydenckimi?

Paweł Graś: W tej chwili badamy i analizujemy sytuację wyłącznie jeśli chodzi o kwestie ludności związane z ich bezpieczeństwem, z zagrożeniem, z powodzią. Kwestie polityczne i kwestie wyborcze, przynajmniej jeśli chodzi o decyzje rządu, decyzje pana premiera, to są kwestie na boku.

Konrad Piasecki: Czyli stan klęski wykluczamy?

Paweł Graś: Stan klęski, przynajmniej na razie - po przeanalizowaniu sytuacji z dzisiejszego poranka - nigdzie nie zachodzi taka konieczność, żeby na jakimś terenie go ogłaszać.

Konrad Piasecki: Rząd rzeczywiście będzie płacił ofiarom powodzi odszkodowania?

Paweł Graś: Panie redaktorze, dwa lata praktyki tego rządu pokazują, że nikogo nie zostawia bez pomocy w tak trudnych sytuacjach. Mieliśmy i kwestie związane z trąbami powietrznymi i z powodziami w różnych miejscach.

Konrad Piasecki: Tylko tym razem te straty są ogromne i tym ludziom trzeba będzie wypłacać nie dziesiątki milionów tylko setki, być może, miliardy.

Paweł Graś: Rząd, na pewno, tym, którzy ucierpieli najbardziej i tym, którzy są po prostu ubodzy - będzie pomagał. Tym, którym ta pomoc będzie potrzebna, będziemy pomagać.

Konrad Piasecki: Czyli nie trzeba się ubezpieczać, panie ministrze?

Paweł Graś: Ja czytam dzisiaj komentarze o tym, że "to się trzeba ubezpieczać", "a że samorządy powinny pracować". Oczywiście tak, to wszystko racja, natomiast jeśli widzimy dramat i tragedię tych ludzi - nie można zostawić ich bez pomocy i rząd bez pomocy obywateli zostawiał nie będzie niezależnie od tego jak krytyczne bądź nieprzychylne na ten temat komentarze.

Konrad Piasecki: Jakieś wstępne szacunki skali tych strat?

Paweł Graś: W tej chwili jeszcze trudno o tym mówić. Na razie koncentrujemy się na zabezpieczeniu tych miejsc, gdzie możliwe są jeszcze przerwania wałów czy zalania.

Konrad Piasecki: Pierwsze szacunki to są raczej setki milionów, czy więcej pieniędzy?

Paweł Graś: W tej chwili ja bym naprawdę uciekał od jakichś deklaracji. Trzeba pamiętać, że jak ta główna fala przejdzie, to wtedy będziemy mieli jeszcze koszty związane z osuszaniem, wypompowywaniem wody z zalanych piwnic, nieruchomości. Naprawdę potrzeba będzie jeszcze kilku tygodni, żeby oszacować rzeczywiste straty i koszty tych wszystkich akcji.

Konrad Piasecki: I ostatnie pytanie polityczne. Premier zachwycony "hodowlą zwierząt futerkowych i wojną domową"?

Paweł Graś: Pan premier ma w tej chwili zupełnie inne obowiązki na głowie i nie zajmuje się obserwowaniem kampanii wyborczej.

Konrad Piasecki: Obserwował ją w niedzielę i minę miał dosyć przerażoną.

Paweł Graś: Muszę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że te doniesienia i komentarze prasowe, chociażby wczorajsze informacje pana redaktora Michała Karnowskiego z "Polski the Times", czy dzisiejsze rzekome cytaty z pana premiera w "Rzeczpospolitej", to po prostu kompletna bzdura. To już nie jest dziennikarstwo. To jest wymyślanie cytatów i słów, których pan premier nigdy do nikogo nie powiedział.