Śmierć jest zawsze zwycięstwem zła, jest chwilą triumfu absurdu. Czy Ta śmierć będzie miała sens - zależy od nas - mówił Jarosław Gowin w Kontrwywiadzie RMF FM. Dodał także, że Michał Kleiber mógłby przy zgodzie PiS zostać ponadpartyjnym kandydatem na prezydenta.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jarosław Gowin: Jakbym stracił braci i siostry

Konrad Piasecki: Długo namawialiśmy pana na tę rozmowę, pan mówił "jeszcze nie teraz, jeszcze dajcie mi trochę czasu". Czas potrzebny na zmierzenie się z ogromem tragedii, na zrozumienie, na próbę jakiegoś pogodzenia się z tym, co się stało w sobotni poranek?

Jarosław Gowin: Ja myślę, że jeszcze długo nie będziemy mogli się pogodzić - zwłaszcza my, którzy na co dzień współpracowaliśmy z tymi, którzy zginęli w Katyniu. Jesteśmy politykami, państwo musi funkcjonować i państwo musi dać sobie radę.

Konrad Piasecki: Pod Smoleńskiem zginęli pańscy polityczny rywale, polityczni sojusznicy, ale wielu też ludzi Krakowa, bo Zbigniew Wassermann, Janusz Kurtyka, Andrzej Przewoźnik - to byli ludzie związani z Krakowem.

Jarosław Gowin: Dziś oni wszyscy są moimi braćmi w służbie. Niezależnie od tego, czy byli politykami Platformy, PiS-u czy PSL, czy SLD. Rzeczywiście Kraków został dotknięty bardzo boleśnie. Zbigniew Wassermann to był człowiek o wyjątkowej szlachetności i mówiłem to również za jego życia. Myślę, że tutaj długo krakowski PiS będzie szukał kogoś o takim autorytecie moralnym. Janusza Kurtykę też wielokrotnie za jego życia sławiłem za to, co zrobił z IPN-em. Był zresztą wybitnym uczonym, był gorącym patriotą. Pamiętam moją jedną z rozmów z Wiesławem Wodą, wracaliśmy wtedy z Sejmu do Krakowa i on mówił, że jest już tak długo parlamentarzystą, że myśli już o tym, że to jego ostatnia kadencja, że w przyszłym roku kończy się kadencja i równocześnie on może przejść na emeryturę. A Pan Bóg powołał go tam wcześniej.

Konrad Piasecki: Andrzej Przewoźnik to był sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walki Męczeństwa, to był taki człowiek, że dla wielu z nas nie mieściło się w głowie, że ktoś może tak długo pełnić służbę publiczną ponad wszystkimi podziałami politycznymi. On z ogromnym zaangażowaniem, taką pasją historyczną, ale też pasją ludzką i współczuciem organizował te wszystkie uroczystości rocznicowe, walczył o cmentarze. Jego mi jest strasznie szkoda.

Jarosław Gowin: W tej katastrofie zginęło wielu ludzi, którzy byli nie tyle politykami partyjnymi, co ludźmi państwa. Kimś takim był na przykład - obok pana Andrzeja Przewoźnika - pan minister Stasiak. Nie ukrywam, że widziałem w nim jednego z przyszłych przywódców Polski.

Konrad Piasecki: Wzorcowy urzędnik, nawet Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana o to, czy chciałby z nim rywalizować w walce o fotel prezydenta Warszawy - bo było wiadomo, że najprawdopodobniej on wystartuje - mówiła "to jest wymarzony kandydat, to będzie piękna, spokojna, kulturalna kampania wyborcza".

Jarosław Gowin: Tak samo wysoko ceniłem jego kolegę z Kancelarii Prezydenta, pana ministra Wypycha. W czwartek wieczorem byliśmy razem w radio, rozmawialiśmy o sprawach Katynia.

Konrad Piasecki: Jest pan w stanie sobie wyobrazić, jak będzie teraz wyglądała polska polityka, jak będzie wyglądało to życie publiczne?

Jarosław Gowin: W 2005 roku wszyscy mieliśmy nadzieję, że ta polityka się zmieni, zresztą wtedy na fali tamtego klimatu, także ja podjąłem decyzję o wejściu do polityki. Zmieniło się w stopniu na pewno zdecydowanie zbyt znikomym. Nie jestem wielkim optymistą, że polityka teraz będzie wyglądała tak, jakbyśmy marzyli, ale mam nadzieję, że przynajmniej przez jakiś czas będzie w niej ton nie to, że braków sporów - bo polityka dotyczy spraw najważniejszych i powinniśmy się o te sprawy spierać - ale że to będzie ton powagi i szacunku. Polityka dotyczy spraw, jak powiedziałem, najważniejszych. Potrzebna jest tutaj powaga, potrzebni są też nowi ludzie. Ja chcę zaapelować tutaj do tych, którzy zastanawiają się nad tym, czy swoich kompetencji nie zaangażować w służbę państwu. Tak naprawdę nas, polityków, jest bardzo niewielu. Potrzebujemy nowych ludzi, którzy wejdą w tę służbę, która jest często okrutnie bolesna.

Konrad Piasecki: W ostatnich latach polityka to nie było modne zajęcie. Wiele osób się wzbraniało przed wejściem do polityki, wiele osób na dźwięk słowa "polityka" reagowało jakimiś takimi odruchami "nie mieszajcie mnie w to, ja w politykę się nie mogę mieszać". Ta śmierć - bo pan mówi, że 5 lat temu składaliśmy sobie jakieś obietnice, rzeczywiście tak było. Ale tamta śmierć to była jakaś taka śmierć mimo wszystko oswojona, to była śmierć, z którą mierzyliśmy się długo, do której długo się przygotowywaliśmy. Taka nagła wyrwa, która została uczyniona w ten sobotni poranek wydaje się być jednak emocjonalnie zupełnie innym przeżyciem.

Jarosław Gowin: Jeszcze trudniejsza. Tak, ma pan rację, to jest jeszcze trudniejsze. Ja wtedy, 5 lat temu, miałem poczucie osierocenia, tak, jakby po raz drugi umarł mi ojciec. A teraz mam takie poczucie, jakbym stracił braci i siostry. Bo tak, jak powiedziałem. Te wszystkie różnice polityczne, czasami głębokie, jak w przypadku mojego stosunku do pana marszałka Szmajdzińskiego - one dzisiaj są kompletnie nieistotne. Razem pracowaliśmy dla Polski i teraz my, którzy zostaliśmy, będziemy musieli starać się jakoś wypełnić tę lukę. Bardzo ważne jest, żeby w najbliższym czasie te decyzje, które są niezbędne, np. obsada szefa Narodowego Banku Polskiego, żeby te decyzje zapadały w klimacie ponadpartyjnego czy międzypartyjnego porozumienia. Myślę, że to będzie taki z jednej strony dla Polaków czytelny sygnał, że politycy potrafią docenić powagę sytuacji, a z drugiej strony taki symboliczny hołd dla tych, którzy zginęli.

Konrad Piasecki: Ja od soboty rano mam dwie takie przejmujące myśli; że to musi być jakiś sen, że w pewnym momencie się obudzę, włączę telewizor, radio, internet i tam będzie napisane, że to była taka próba generalna. Ale też taka druga myśl - że to musi być taki moment zwrotny, taki moment, że i na dziennikarzy, i na polityków, i na wszystkich nas przyjść otrzeźwienie, musi zostawić trwały ślad, bo inaczej ona pójdzie na marne.

Jarosław Gowin: Czy to ma sens - to pytanie, które trzeba stawiać w dwóch perspektywach: metafizycznej i to nie zabrzmi optymistycznie - śmierć jest zawsze zwycięstwem zła; jest chwilą triumfu absurdu. Pytanie, czy ten triumf jest triumfem ostatecznym. Ja wierzę, że nie. Pamiętam jedną z niedawnych rozmów radiowych, kiedy minister Stasiak mówił, że na wakacjach planuje wędrówkę po szczytach Andów. Ja wierzę, że on już tam wędruje. W takiej światłości, w takiej przejrzystości która była w jego duszy. Natomiast jest też ten wymiar doczesny, tren wymiar polityczny, czy ta śmierć, czy ta ich ofiara będzie miała głęboki sens - to zależy od nas, którzy żyjemy. To jest rzeczywiście taka próba - nie tylko próba nas, jako polityków, ale próba dla ludzi mediów, próba dla całego społeczeństwa.

Konrad Piasecki: Przed nami jak pan powiedział, te wybory, te potrzeby chwili - bo prezes NBP, to musi być osoba, która w obliczu tego wszystkiego, co dzieje się w światowej ekonomi, musi być powołana bardzo szybko. RPO, prezes IPN-u. Miejmy nadzieję, że te wszystkie nominacje będą ponad politycznymi podziałami i nie wywołają drżenia serc polityków. Ale myślę sobie tez o kampanii prezydenckiej, jak ona będzie wyglądać? Czy w tej sytuacji w ogóle ją robić? Wydaje się, że ideałem byłoby znalezienie jednego kandydata, który połączyłby wszystkich, za którym cała polska scena polityczna potrafiłaby się opowiedzieć. Ja z trudem znajduję taką osobę.

Jarosław Gowin: Gdyby taka była wola wszystkich partii politycznych - mam na myśli przede wszystkim Prawo i Sprawiedliwość - bo to ono zostało najbardziej tragicznie dotknięte przez tę katastrofę, można byłoby pomyśleć o kandydacie takim jak na przykład pan profesor Kleiber. Ale nie wchodźmy w takie rozważania. Na razie jest czas żałoby. Pewne pytania postawimy sobie za tydzień.

Słuchaj w internecie programu specjalnego w RMF FM

Tutaj możesz złożyć kondolencje

Tutaj znajdziesz podsumowanie tragicznych wydarzeń w Smoleńsku