"Wszyscy powinni się wstydzić, łącznie z PZPN. Z podziwem patrzyłem na kibiców Lecha a wystarczyła jedna iskra i pękło" - mówi o finale Pucharu Polski gość Kontrwywiadu RMF FM Grzegorz Lato. "Mecz był idealny jeżeli chodzi o drużyny, reszta była skandaliczna" - przyznaje.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Grzegorz Lato: Nie ma możliwości powtórzenia meczu Lecha z Legią

Konrad Piasecki: Czego premierowi brakuje, żeby zostać polską Margaret Thatcher?

Grzegorz Lato: To z tym pytaniem, panie redaktorze, nie do mnie, ale do premiera.

Konrad Piasecki: Czego brakuje w takim razie Grzegorzowi Lato, żeby zostać polską Margaret Thatcher?

Grzegorz Lato: Mnie przede wszystkim narzędzi, żeby sobie dać radę z kibicami. Nie mamy narzędzi, jeśli chodzi o pewne sprawy. Ja nawet nie mogę ścigać tych pseudokibiców, którzy są tolerowani i - trzeba powiedzieć - tolerowani na tej zasadzie, którzy mają zakazy stadionowe, a my dostajemy różnego rodzaju pisma od policji, żeby na przykład sprzedać im bilet.

Konrad Piasecki: Czyli pan twierdzi, że tylko premier i tylko rząd mają narzędzia do tego, żeby zaprowadzić porządek na polskich stadionach?

Grzegorz Lato: Na pewno tak. Przecież to nie Polski Związek Piłki Nożnej robi ustawę o imprezach masowych, o przepisach, o karach. Są od tego policja, prokuratura i sądy.

Konrad Piasecki: Ale premierowi, jak widać, nie brakuje woli walki, nie brakuje determinacji, nie brakuje pomysłów, żeby sobie poradzić z kibicami. To dlaczego to wszystko zawodzi?

Grzegorz Lato: Nie wiem. Są pewne zakazy stadionowe, jak wczoraj nawet wyszło, że część polityków pisze listy do klubów, żeby porozumieć się z tymi zawieszonymi, odwiesić ich. Okazuje się, że są pewne granice ustępstw. Ja uważam, że trzeba zdać sobie sprawę, że albo wspólnie zrobimy porządek, albo będziemy mieli kłopot co chwilę.

Konrad Piasecki: A pan ma jakiś pomysł i jakiś przemyślany krok, żeby ten porządek zacząć robić ze strony PZPN?

Grzegorz Lato: Trzeba sobie zdać sprawę z jednego, że są zakazy stadionowe. Kluby wydają dla swoich niektórych kibiców zakazy.

Konrad Piasecki: Ale te zakazy obowiązują z reguły na jednym stadionie, na innych nie obowiązują.

Grzegorz Lato: Nie obowiązują, ale jest taka uchwała Polskiego Związku Piłki Nożnej, że jeżeli klub się zwraca do PZPN-u, to my możemy rozszerzyć na wszystkie mecze na terenie Rzeczpospolitej.

Konrad Piasecki: Czyli po pierwsze, ostrzejsze i szersze zakazy stadionowe.

Grzegorz Lato: Zdecydowanie.

Konrad Piasecki: Coś jeszcze?

Grzegorz Lato: Do tego przede wszystkim kary finansowe.

Konrad Piasecki: Dla klubów.

Grzegorz Lato: Nie dla klubów.

Konrad Piasecki: Dla kibiców?

Grzegorz Lato: Dla kibiców. To nie może być, że kluby 1000 zł się zrzucają na swojego kolegę po złotówce czy 2 zł i płacą tę karę za niego. Trzeba zdać sobie sprawę, tak, jak jest na przykład w Anglii, jest tak zwana biała linia. Jeśli to będą kary za przekroczenia, wbiegnięcie na murawę zieloną, będą to kary wysokości 10-15 tys. zł, to już w tym momencie odczują i z drugiej strony konsekwentnie egzekwować te kary.

Konrad Piasecki: A jakiś odsiew kibiców jeszcze lepszy? Ma pan na to pomysł?

Grzegorz Lato: Na pewno tak, ja myślę, że część klubów ma podpisane różnego rodzaju umowy z kibicami, jeżeli chodzi o oprawę meczów i tu trzeba sobie jasno postawić sprawę, że ta granica działalności niektórych kibiców ma gdzieś kres. Nie może być tak, że kibice rządzą klubem.

Konrad Piasecki: Ale to może PZPN powinien ostrzej reagować i ostrzej karać kluby za to, w jaki sposób dogadują się w kibicami.

Grzegorz Lato: Ekstraklasa prowadzi rozgrywki. Są to spółki akcyjne...

Konrad Piasecki: Czyli pan powie: to nie my, to Ekstraklasa.

Grzegorz Lato: Nie, nie. Kluby są spółkami akcyjnymi, robią swoją politykę. Ja mogę na przykład wpisać w licencję pewne zasady, które powinny być przestrzegane i na pewno to zrobimy.

Konrad Piasecki: A kto się powinien wstydzić za to, co się wydarzyło we wtorkowy wieczór?

Grzegorz Lato: Ja myślę, że wszyscy.

Konrad Piasecki: PZPN też?

Grzegorz Lato: Też.

Konrad Piasecki: Prezes Kręcina mówi: niech wstydzą się inni, nie my.

Grzegorz Lato: Nie, nie. My zrobiliśmy praktycznie wszystko. Nawet na ostatniej odprawie z policją pytaliśmy, co jeszcze można zrobić, jak zabezpieczyć to spotkanie.

Konrad Piasecki: Ale policja mówiła przede wszystkim, żeby nie organizować tam meczu, a wy się uparliście.

Grzegorz Lato: Nie uparliśmy się, tylko jak mamy siedem dni do imprezy i dostajemy zakaz, to trzeba sobie zdawać sprawę, że na wyznaczenie nowego miejsca potrzebny jest miesiąc. 30 dni przed imprezą masową trzeba wystąpić o pozwolenie.

Konrad Piasecki: A nie żałuje pan dzisiaj tego, że mimo wszystko się nie cofnęliście?

Grzegorz Lato: Gdybym wiedział, że idę do drewnianego kościoła, a spadnie mi na głowę dachówka, to na pewno bym tam nie poszedł. To jest ciężko przewidzieć. Powiem tak, byłem bardzo spokojny, kiedy mecz się zakończył. Nawet z podziwem patrzyłem na kibiców Lecha, że ani razu nie rzucili racy, że nie było żadnych petard. I nagle wystarczyła jedna iskra i zaczęło się.

Konrad Piasecki: A nie było błędem sędziego, że nie zakończył tego meczu wcześniej albo nie przerwał tego meczu? Widział, że kibice zbliżają się do linii końcowej. To był dobry moment, żeby ten mecz przerwać.

Grzegorz Lato: Tak, ale to jest ostatni rzut karny. Chciał to zakończyć i myślę, że podjął słuszną decyzję.

Konrad Piasecki: A jest możliwość powtórzenia tego meczu?

Grzegorz Lato: Nie ma żadnych szans.

Konrad Piasecki: Puchar jest dla Legii i to jest ostateczna decyzja?

Grzegorz Lato: To jest ostateczna decyzja. Zresztą Legia wygrała rzuty karne jak najbardziej zasłużenie. Myślę, że finał był idealny, jeśli chodzi o drużyny Legia, Lech.

Konrad Piasecki: A jeśli chodzi o kibiców skandaliczny...

Grzegorz Lato: Myślę, że wstydzą się i działacze Lecha i Legii, i związek. Faktycznie trzeba powiedzieć, że wszyscy ponieśliśmy straty.

Konrad Piasecki: Premier rozważa zamknięcie stadionu Legii i Lecha. To dobry pomysł?

Grzegorz Lato: Myślę, że nie. To jest tak jakby ktoś zamknął teatr dla widzów i graliby sami aktorzy bez publiczności. Trzeba powiedzieć, że to jest dla ludzi, tylko musimy wspólnie zdać sobie sprawę i ustalić pewne zasady i jak powiedziałem ukarać finansowo, bo to jest najlepsza metoda. Wyznaczyć to, co w Anglii zrobiono, jest biała linia i kto ją przekroczy płaci 5 tys. funtów. Jest to kara bardzo wysoka, egzekwowana konsekwentnie.

Konrad Piasecki: Żebyśmy się nie zagłębili już wyłącznie w kibicach. Na koniec pytanie sportowe. Jaki wymóg minimum stawia pan przed naszą reprezentacją na Euro?

Grzegorz Lato: Na pewno wyjście z grupy. To jest takie minimum.

Konrad Piasecki: Bez tego Smuda zostanie rozliczony...

Grzegorz Lato: Każdy zawsze się rozlicza. Wie pan, albo się jest ojcem sukcesu, albo jest się przegranym. Albo się wraca na tarczy, albo się wraca z tarczą.

Konrad Piasecki: Smuda będzie tym, który poprowadzi tę reprezentację, czy to się jeszcze może zmienić?

Grzegorz Lato: Nie rozumiem tego pytania panie redaktorze.

Konrad Piasecki: Mogę je powtórzyć. Czy na pewno Smuda będzie trenerem polskiej reprezentacji za rok?

Grzegorz Lato: Tak. Na 100 proc.

Konrad Piasecki: A pan się będzie ubiegał o kolejną kadencję?

Grzegorz Lato: Nie myślałem o tym na razie. Mam Euro na głowie i przede wszystkim sprawy bezpieczeństwa, za które ja odpowiadam podczas Euro. Boję się jednego, na stadionach będzie spokój, ale boję się o te strefy kibiców, które będą w miastach, żeby tam zapanował porządek. Dzisiaj jest losowanie biletów. Wiadomo, że z tych kibiców, którzy byli np. z Zawiszy bilety wylosuje garstka.

Konrad Piasecki: I oni nie będą stanowili niebezpieczeństwa, a niebezpieczeństwo będą stanowili ci, którzy będę chodzili po mieście, albo wchodzili w strefę kibica.

Grzegorz Lato: No właśnie.