"Po tym, jak odpadliśmy z Euro 2012 wszyscy zobaczyli, że mamy problem i chcą zmian. PZPN nie dorósł, żeby być w wielkiej piłce. Obecni działacze powinni już powiedzieć: Dziękuję" - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, piłkarz i trener Dariusz Dziekanowski. "Zmiana w PZPN przyniosłaby szybkie efekty. Marzymy o mistrzostwie i to możliwe, ale nie z tymi działaczami" - twierdzi gość RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dziekanowski: PZPN nie dorósł, żeby być w wielkiej piłce

Konrad Piasecki:Pan zostałby trenerem reprezentacji?

Dariusz Dziekanowski: Marzeniem każdego byłego zawodnika, trenera jest na pewno zostanie trenerem reprezentacji.

Czyli nie powiedziałby pan: "Nie", gdyby przyszła propozycja?

Trzeba by było mocno się zastanowić. To nie jest taka prosta sprawa.

A pańskim zdaniem Smuda powinien pozostać na fotelu?

Nie.

Bo? Bo zawiódł na tych mistrzostwach?

Myślę, że tak, że go przerosło, że na pewne sprawy nie był w stanie odpowiednio zareagować. Miał dużą szansę. Miał dwa i pół roku spokoju. Mógł przygotować tę reprezentację. Poza tym, w ważnych momentach, gdzie wszystkich miał za sobą, że wszyscy mu pomagali, kibice, miał wspaniałą atmosferę - nie poradził sobie.

Myślę, że go to przerosło, że na pewne sprawy nie był w stanie odpowiednio zareagować. Smuda miał dużą szansę- nie poradził sobie

Bo jest słabym trenerem? Jest słabo przygotowany do tego fachu czy raczej mentalnie sobie nie radzi z tym stanowiskiem?

Myślę, że słabo jest przygotowany. Tyle chaosu i tyle jakichś kontrowersyjnych wypowiedzi jego pomeczowych słyszeliśmy. On sam swoimi wypowiedziami prowokuje do tego, żeby go skrytykować. A ja nie chciałbym. Chciałbym, żeby trener coś widział więcej niż inni kibice, inni trenerzy.

Bo i tak ja mam takie poczucie, że na jego głowę sypie się jednak mniej gromów niż zazwyczaj po przegranych w tym stylu mistrzostwach się sypało na głowę trenera.

No tak. Dlatego, że podeszliśmy do tego chyba wszyscy, że to jest entuzjasta, on jest bardzo zaangażowany, on przezywa, tylko nie potrafi.

To win w trenerze, tak w procentach, jest ile? 50 procent winy za przegraną?

Myślę, że nieodpowiednio reagował, albo w ogóle nie reagował podczas meczów, nie pomagał zawodnikom. Myślę, że od 63-letniego trenera wymaga się tego, żeby dostosował taktykę do możliwości zawodników i przeciwnika.

Ale jednocześnie były w tej taktyce i w tej grze takie momenty, kiedy ta reprezentacja mogła się podobać. Może jednak piłkarze zawodzili, może nie słuchali albo źle wypełniali jego polecenia od pewnego momentu?

Dobrą taktykę wybrał w meczu z Rosją i nikt go nie krytykuje za to. Ale w meczu z Grecją, która awansowała, która była najsłabszym zespołem w tej grupie, nie zareagował w drugiej połowie, kiedy większość zawodników słaniała się na nogach, gdzie potrzebowano pomocy ze strony ławki. Franciszek Smuda po prostu stał i modlił się, żeby nie przegrać, zresztą tak powiedział. On się modlił, żeby nie przegrać tego meczu pierwszego.

Smuda nie reagował. Po prostu stał i modlił się, żeby nie przegrać

Czyli to Franciszka Smudę przerosły te mistrzostwa?

Tak.

A piłkarzy nie przerosły?

Nie, nie sądzę. Sądzę, że zawodnicy potrzebują instrukcji w czasie meczu. Nie potrzebują komentatora, który będzie cały czas mówił, co mają robić, ale w ważnych momentach ta pomoc jest bardzo ważna.

A nie jest tak, że tak trener kraje, jak mu piłkarzy staje, to znaczy, że ci piłkarze są cały czas za niscy na takie progi, jak np. ćwierćfinał mistrzostw Europy?

Jeżeli Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek, Szczęsny, pozostali zawodnicy grają w dobrych klubach, i to grają, nie ma takiej sytuacji, że tak jak w 2008 roku, że połowa kadry, połowa tych reprezentantów siedzi na ławce rezerwowych, i pokazali - Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek - że wygrywają mistrzostwo Niemiec, wygrywają Puchar Niemiec naprawdę bardzo silnej lidze niemieckiej.

Czyli pan by powiedział: tych piłkarzy było stać na ćwierćfinał.

Tak.

Gdyby nie Smuda.

Nie. Nie, ja już przyznam się szczerze, że już mam dosyć mówienia o tym, krytykowania Smudy cały czas.

To nie krytykujmy, tylko popatrzmy na to, co dalej. Wiele osób mówi: zbawieniem byłby trener z zagranicy. Byłby?

Myślę, że musimy odpowiednio zanalizować trenera, czyli zrobić z nim wywiad, zobaczyć, jaką on pracę wykonywał w poprzednich klubach. Tu potrzeba pracy osób, które ocenią właściwie tego trenera.

A uważa pan, że to rozróżnienie trener polski-trener zagraniczny to jest rzeczywiście tak kluczowe rozróżnienie dla sukcesu polskiej piłki nożnej?

Myślę, że w Polsce trudno szukać osobowości takiej, która ma swoją wizję, która nie jest podporządkowana pewnym osobom. Przez 2,5 roku mieliśmy trenera, który działał na nos - jakbyśmy na przykład powiedzieli Mourinho albo nie wiem Guardiola, albo inni. Mamy trenera,który działa na nosa i wszyscy byśmy się dotykali za tego nosa i może byłaby taka sytuacja, że osiągając wspaniały wynik podczas mistrzostw Europy Mourinho i inni by dotykali się za nosa, mówili: "Chcemy trenować tak, jak Franciszek Smuda". Potrzeba trenera, który jest otwarty na nowinki, to, co się dzieje w piłce. Współpraca z psychologiem, współpraca z ludźmi od przygotowania fizycznego - z tego wszystkiego on umiejętnie musi korzystać.

Ale mieliśmy kiedyś takiego trenera. Nazywał się Leo Beenhakker i też mu wyszło jak wyszło. I też rozstawał się z reprezentacją, sypiąc sobie głowę popiołem i sypiąc popiołem głowy działaczy.

Tu jest właśnie ważna rzecz, że nawet Leo wciągnął się w te sprawy i zaczął dyskutować, zaczął po prostu zniżać się do pewnego poziomu, do którego, myślę, że został wciągnięty, że po dwóch latach pracując w PZPN-ie można powiedzieć - z PZPN-em, z ludźmi z PZPN-u - można się wciągnąć, można zacząć mówić ich słowami.

Czuje pan w powietrzu zapach nadchodzącej rozprawy z PZPN-em?

Tak.

Ale jak mocnej i jak silnej i jak rewolucyjnej rozprawy?

Myślę, że jak wszyscy teraz chcą zmian, wszyscy zobaczyli, że w ciągu czterech lat można wybudować stadiony, że można wspaniale się bawić, że to nie jest miejsce dla kiboli, że naprawdę cała Polska, całe rodziny mogą przychodzić na mecz i wspaniale z tego korzystać, ale PZPN nie dorósł do tego, aby być w tej wielkiej piłce. Ci ludzie, którzy są od wielu lat po prostu powinni powiedzieć dziękuję.

PZPN nie dorósł do tego, aby być w tej wielkiej piłce. Ci ludzie, którzy są od wielu lat po prostu powinni powiedzieć dziękuję

Ale da się to zmienić od góry? Wprowadzić tam jednego człowieka, nowego prezesa PZPN-u, którego jakoś by ci działacze wybrali, który zmieni tę strukturę?

To jest duży problem, dlatego że jest taka siatka, żeby dostać się do władz trzeba poświęcić kilka lat. Nie każdy były piłkarz chce stracić ten czas na to, aby przebijać się w tym środowisku, więc jest bardzo ciężko.

To kto powinien zostać takim prezesem PZPN-u, który by zmienił tę organizację?

Kto powinien? Osoba, która ma wizję, która szanuje to środowisko, osoba, która jest kompetentna, która wie jak zarządzać.

A ma pan takie nazwisko w głowie, bo jeśli chodzi o trenera to pan ma? Piotr Nowak. A jeśli chodzi o szefa PZPN-u?

Trudno mi jest powiedzieć, naprawdę.

A uważa pan, że rzeczywiście jest tak, że zmiany, rewolucja w PZPN-ie przyniosłaby w polskiej piłce szybkie efekty?

Myślę, że tak, bo trzeba, przykładowo, szkolenie młodzieży, nie ma żadnego impulsu z PZPN-u, żeby to wszystko poprawić, nie ma nacisku na kluby, aby poświęcili więcej czasu. Pamiętajmy, że podczas mistrzostw Europy jedynie Rafał Murawski z Lecha Poznań grał. Wszyscy pozostali zawodnicy to przez wiele lat grają zagranicą. Chciałbym, żeby za kilka lat, oczywiście potrzeba cierpliwości, bo połowę drużyny, połowę zawodników w tej drużynie, żeby to byli zawodnicy, którzy grają w polskiej lidze, żeby ta liga była silna. My marzymy o Lidzie Mistrzów, o Lidze Europy, no ale nie z tymi działaczami.

My marzymy o Lidzie Mistrzów, o Lidze Europy, no ale nie z tymi działaczami

No to kiedy polska piłka odniesie sukces?

Myślę, że w najbliższym czasie, potrzebne są zmiany, tak jak powiedziałem.