"Same OFE przyśpieszyły sprawę" - mówi o zmianach w systemie emerytalnym szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki. "Jest dyskusja na temat różnych możliwości. Przejęcie pieniędzy OFE to jedno z rozwiązań, ale każde takie rozwiązanie ‘z siekierą’ jest co najmniej kontrowersyjne. Przyszły emeryt musi zdać sobie sprawę, że na koniec wszystko i tak będzie zależało od kondycji naszego państwa. Tu nie ma żadnej magicznej drogi na skróty, magicznej drogi do bogactwa i wczasów na wyspach Hula Gula" - tłumaczy Bielecki w Kontrwywiadzie RMF FM.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

08.04 Gość: Jan Krzysztof Bielecki

Konrad Piasecki: Nie czuł pan wstydu patrząc na rządowo-jamalski chaos i nieporadność?

Jan Krzysztof Bielecki: Panie redaktorze, wydaję mi się tak: zawsze w takiej sytuacji się czuję zawstydzony tym jaka jest w Polsce reakcja. I może za długo mieszkałem poza Polską. 10 lat...

Jamał II? Czuję się zawstydzony tym jaka jest w Polsce reakcja. Może za długo mieszkałem poza Polską.


...ale reakcja polskich mediów, czy reakcja polskich polityków?

Polskich polityków, bo właściwie co robią polscy politycy? Natychmiast do tej jakiejś tam polityki rosyjskiej odpowiadają, że tak oczywiście, my tutaj mamy w Polsce wielki problem. Nie mamy rządu patriotycznego, niepodległościowego, tylko zdradziecki i sami zaczynamy się wykańczać na żądanie.

Ale zanim opozycja coś powiedziała to zaczęli mówić rządzący a oni sobie nawzajem przeczyli. Jeden minister mówił, że pomysł należy właściwie od razu wyrzucić do kosza. Drugi minister mówił, że pomysł jest interesujący, warty, żeby premier mu się przyjrzał. Żaden z ministrów nie wiedział nic o memorandum. Obraz polityków rządzących był obrazem chaosu.

Panie redaktorze, to jest pytanie, czy tym memorandum, które jak rozumiem z wypowiedzi ministra skarbu, zastanawia się nad tym, czy zrobić studium wykonalności, to nie sądzę, żeby tym akurat musiał się premier zajmować.

A nie byłoby dobrze, gdyby on o tym wiedział?

To znaczy, wie pan. Na pewno gdyby sprawa była na etapie decyzyjnym, to premier wiedziałby, jak również ministrowie. Powiedzmy tak: memorandum, to jest dokument mówiący o tym, że jesteśmy zainteresowani zbadaniem tej sprawy. A tu wszyscy w Polsce mówią, że to jest decyzja o budowie. To trochę niepoważne.

Wszystko zgoda. Ale z drugiej strony mamy gorącą historię. Putin coś mówi, wicepremier jedzie do Petersburga, premier dostaje pytanie o memorandum i ma szeroko otwarte ze zdziwienia oczy.

O memorandum, ewidentnie widać, nie wiedział.

O memorandum, ewidentnie widać, Tusk nie wiedział.

Nie żal panu premiera? Nie jest tak, że ktoś powinien informować premiera o takich rzeczach, choćby widząc, jak gorący jest to w sprawach gazowych czas?

No tak. Premier ma ministrów, do tego jest rząd i wszystkie jego instytucje...

A ministrowie coś słabo mu mówią.

Myślę, że w ciągu paru dni...

...dowiedzą się wszyscy o memorandum, tak, teraz to już wiemy. Ale nawet Grzegorz Schetyna mówi: zaskakująca niewiedza ministra skarbu w sprawie memorandum.

No, proszę bardzo.

Pan też nic nie wiedział i pan też uważa, że to zaskakująca niewiedza?

Ja nigdy tak nie powiem, ponieważ to nie jest moja kompetencja, żebym o tym wiedział lub nie wiedział.

Powinny polecieć głowy za to, co się działo w końcówce ubiegłego tygodnia?

Wydaje mi się, że mamy sytuację dosyć prostą: jeżeli w ubiegłym tygodniu Sejm zajmował się odwoływaniem ministra Nowaka, to teraz nie widzę problemu, żeby Sejm zajął się odwoływaniem ministra Budzanowskiego, a za trzy tygodnie kolejnego ministra, załóżmy: oświaty.

Nie widzę problemu, żeby Sejm zajął się odwoływaniem ministra Budzanowskiego, a za trzy tygodnie kolejnego ministra, załóżmy: oświaty.

Pytanie, czy Budzanowskiemu się należy.

Ja nie jestem zwolennikiem takich ocen wydawanych ad hoc, więc na pewno nie powiem, że się należy.

Ale też nie powie pan, że się nie należy.

Oczywiście, że powiem, że się nie należy.

A jak pan słyszy polityków opozycji mówiących o zdradzie, jaką jest zastanawianie się nad tą nitką gazociągu? Jest coś w tym, że to byłby błąd polityczny?

Jeśli byśmy coś takiego budowali, gdyby były takie decyzje, to pewnie by była zupełnie inna sytuacja. Chociaż, jak patrzę, jak Węgrzy do tego podchodzą, to na pewno tych emocji tam nie ma. My musimy też nauczyć się na wszystko patrzeć na zimno, bo inaczej naprawdę doprowadzimy do jakiejś katastrofy wewnętrznej.

Musimy nauczyć się na wszystko patrzeć na zimno, bo inaczej naprawdę doprowadzimy do jakiejś katastrofy.

No to a propos Węgier: jaką reformę OFE doradzi pan premierowi? Kosmetyczną czy rewolucyjną?

Przede wszystkim jestem bardzo zadowolony, że to wszystko, co również w pana programie mówiliśmy, potwierdza się - że OFE z punktu widzenia przyszłego emeryta to nie jest żadna lepsza instytucja od ZUS-u: w sensie wyliczenia tego, gdzie jesteśmy po tych 13 latach z tym programem. A z punktu widzenia finansów publicznych jest to bardzo poważne obciążenie.

O tyle jest to lepsze, że to są jakieś realne pieniądze w akcjach, obligacjach. A w ZUS-ie to są tylko zapisy na koncie.

Panie redaktorze, błagam, znów wracamy do pierwszej dyskusji, jak pan mówi "realne pieniądze" i "obligacje Skarbu Państwa"...

Oczywiście, że wypłata sum z tych obligacji zależy od stanu państwa. Jak państwo zbankrutuje...

No właśnie, właśnie.

...to obligacji też nie będzie.

...i od jego tempa rozwoju - to jest punkt wyjścia. Bo jak słyszę, jak ci z OFE mówią, że oni kupują obligacje i w ten sposób pomagają państwu, to po prostu mi się robi słabo.

No to co: położyć rękę na tych pieniądzach OFE na wzór węgierski?

Myślę, że to jest jedno z rozwiązań. Mnie osobiście wydaje się, że każde takie rozwiązanie "z siekierą" jest co najmniej kontrowersyjne. Na razie czekamy na raport ministra pracy, w ciągu kilku tygodni on będzie, więc zobaczymy i przedyskutujemy sprawę z premierem.

Przejęcie pieniędzy z OFE na wzór węgierski? Myślę, że to jest jedno z rozwiązań.

No to skoro nie "z siekierą", to jakie rozwiązanie ze skalpelem by pan doradzał w tej sprawie

To panu redaktorowi powiem, jak doradzę premierowi, bo tak, to byśmy mieli kolejność trochę odwrotną.

Jeszcze o tym nie rozmawialiście? Bo wydaje mi się, że tu sprawa jest gorąca i tak naprawdę w rządzie urodził się już jakiś pomysł, tylko nikt nie chce tego powiedzieć.

Nie. To mogę panu powiedzieć, że jest po prostu dyskusja na temat różnych rozwiązań, bo - jak widać - same OFE przyspieszyły sprawę, kiedy powiedziały, że chcą wypłacać emerytury, powiedzmy, przez krótki czas, bo wiadomo, że boją się ryzyka pańskiej, że tak powiem, długowieczności i chcą to przenieść na rząd. Czyli zawsze wracamy do tego, że ten system zabezpieczenia publicznego jest tym głównym miejscem, które decyduje o przyszłości pana emerytury. Cokolwiek byśmy tutaj nie kombinowali.

Trzeba bardzo poważnie rozważyć pomysł dobrowolności wyboru OFE czy ZUS.

"Dziennik" jeszcze dzisiaj pisze, że w rządzie urodził się pomysł, żeby szefowie OFE składali jawne oświadczenia majątkowe. Po co? To jakaś szykana ma być?

Nie wiem. To po prostu jakaś mała złośliwość, podejrzewam, która by miała sugerować, że jeżeli to jest część systemu publicznego, to wtedy wchodzą podregulacje systemu publicznego.

Nie ma drogi na skróty do bogactwa i wczasów na wyspach Hula Gula

A pomysł Prawa i Sprawiedliwości, czyli podział pieniędzy, decyzja każdego podatnika czy każdego płacącego składki emerytalne: czy OFE, czy ZUS - to dobry pomysł?

Dobrowolność jest na pewno jednym z elementów, który należy bardzo poważnie rozpatrzyć. Właściwie już 3 lata temu patrzyliśmy również na ten wariant, bo - jak powiedziałem - obywatel, Polak musi wiedzieć, że i tak na koniec wszystko, w 70 czy 80 procentach, będzie zależało od kondycji naszego państwa - od takiego rozumowania się nie ucieknie. Tu nie ma żadnej magicznej drogi na skróty, magicznej drogi do bogactwa i wczasów na wyspach Hula Gula.