Parę dni temu byłem świadkiem pewnej sceny. Na poboczu warszawskich Alej Jerozolimskich, tuż przy Dworcu Centralnym stały dwa samochody. Kiedy znalazłem się bliżej odkryłem, że bok jednego z nich był odrapany i trochę wgnieciony. Kolizja… Właściciele samochodów stali przy autach, być może w oczekiwaniu na policję. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obaj kierowcy (kobieta i mężczyzna) rozmawiali z sobą jakby byli dobrymi znajomymi: spokojnie, z uśmiechem, wykonując wobec siebie grzecznościowe gesty.

To chyba najwyższy stopień grzecznościowego wtajemniczenia: móc po kolizji drogowej nie wyzywać się od “idiotek", “chamów", nie wołać wniebogłosy “kto tej babie, kto temu komuś pozwolił jeździć po drodze?!", ale po ludzku z sobą rozmawiać. Jeśli zaś można postępować tak w sytuacjach podbramkowych, to tym bardziej na co dzień. O jaką więc grzeczność chodzi?

Ustępujmy sobie pierwszeństwa! Oczywiście, pierwszeństwo mają samochody na zielonym świetle albo te, które - na skrzyżowaniu bez znaków - mamy po prawej stronie. Kiedy jednak ktoś próbuje się włączyć do ruchu albo gdy z lewego pasa próbuje zjechać na prawy, żeby za chwilę skręcić na stację benzynową lub na parking, to przepuśćmy go. Nawet jeśli zrobimy to raz czy drugi, to na pewno i tak zdążymy do pracy czy na spotkanie.

Grzeczność na drodze oznacza również bezpieczną jazdę. Dotyczy to nie tylko przestrzegania przepisów. Samochodem należy kierować w taki sposób, żeby nie budzić strachu ani w innych uczestnikach ruchu, ani we własnych pasażerach. Lepiej więc poskromić wszystkie chuci i żądze, i z popisów zrezygnować. Podobnie z wyzwisk, wrzasków i niewybrednych wyjaśnień, jak to źle wszyscy dookoła prowadzą. Dbanie o komfort pasażerów oznacza również unikanie niebezpiecznych zachowań, takich jak rozmawianie przez telefon czy odpisywanie na SMS podczas jazdy.

Pamiętajmy, by dbać o czystość w samochodzie. Od czasu do czasu trzeba więc auto umyć i odkurzyć. To szczególnie ważne, gdy jeździmy nim na spotkania z klientami albo gdy wozimy innych ludzi. Podejrzewam, że kobieta, która po randce wsiadłaby do zabałaganionego samochodu raczej nie miałaby dobrego zdania o jego właścicielu, nawet jeśli jeździłby “wypasioną furą". W tym miejscu uczulam Państwa na tych właścicieli samochodów, którzy o swoje pojazdy bardzo dbają. Uszanujmy to i nie traktujmy ich auta jak ciężarówki do transportowania gruzu, nawet jeżeli traktujemy tak nasze własne cztery kółka.

Jedzenie w samochodzie nie jest wskazane. Po pierwsze, to nie jest odpowiednie miejsce (o jedzeniu w miejscach publicznych napiszę w niedalekiej przyszłości). Po drugie, może to być niebezpieczne. Po trzecie w końcu, to zwyczajnie nieestetyczne i lepiej żeby nasi klienci, szefowie, podwładni, uczniowie, sąsiedzi albo współpracownicy nie widzieli nas z nosami w mące albo w sosie kanapkowym. Jeżeli jemy coś w czyimś samochodzie, to wyłącznie za zgodą jego właściciela.Tak samo dotyczy to palenia papierosów (swoją drogą nie zgadza się na to nawet większość miłośników tytoniu).

Drogie panie, pamiętajcie o odpowiednim sposobie wsiadania do samochodu, szczególnie gdy macie na sobie krótką sukienkę. Jak to zrobić? Należy najpierw usiąść na fotelu, a dopiero później włożyć do samochodu złączone nogi (kolana należy trzymać razem). Podczas wysiadania, należy zwinnie odwrócić się na fotelu w taki sposób, by obie nogi postawić na ziemi (podobnie jak poprzednio, kolana należy trzymać razem), a następnie wstać. Wszystkie panie, które noszą krótkie spódniczki domyślają się, czym grozi “męskie" wysiadanie...

Gdy podróżujemy z innymi ludźmi pamiętajmy, że nie tylko my mamy gusta muzyczne czy określone preferencje co do temperatury, jaka powinna panować w samochodzie. Dobrze zapytać pasażerów o to, czego chcieliby posłuchać. Zorientujmy się też, czy nie jest im za zimno lub za ciepło albo czy wiatr nie wieje zbyt mocno (dotyczy to szczególnie osób siedzących na tylnej kanapie). Jako pasażerowie nie skupiajmy uwagi wyłącznie na sobie. Jeżeli sami jesteśmy miłośnikami rocka, a podróżujemy z wielbicielem opery, to spróbujmy potraktować tę podróż jak nowe doświadczenie, a nie przyczynek do pojedynku o to, co poleci w radiu...

Jedni kierowcy lubią rozmawiać w czasie jazdy, inni - nie. Z tymi pierwszymi dyskutujmy, drugim pozwólmy się skupić na jeździe. W żadnym wypadku nie doprowadzajmy do kłótni, a jeśli taka wybuchnie, nie kontynuujmy jej. Nerwy nie pomagają w kierowaniu samochodem. I jeszcze jedno: dobrze, gdy pasażerowie dotrzymują kierowcy towarzystwa, szczególnie gdy grupa wybiera się w dłuższą trasę. Z własnego doświadczenia wiem, że do najbardziej komfortowych nie należą sytuacje, gdy prowadzę samochód nocą, a wszyscy dookoła mnie słodko śpią. 

Jedne miejsca w samochodzie są lepsze, drugie - gorsze. Dobrze o tym pamiętać, gdy chcemy wyróżnić starszą ciotkę albo naszego klienta, którego odbieramy z lotniska. O tym jednak już pisałem w tekście “Savoir-vivre w samochodzie".

A jakie są Państwa doświadczenia w tej materii? Co Państwa zachwyca w zachowaniach innych ludzi w samochodzie i na ulicy, a co martwi? Miłego weekendu!

Popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre'u i etykiety w biznesie, konferansjer (występował w Polsce, Gruzji, Armenii, USA, Kanadzie, Nowej Zelandii i Australii, m.in. w Sydney Opera House), pisarz.