Dziś parę słów tym, jak poprawnie zmierzyć się z pewnymi daniami. Wydawać by się mogło, że niektóre z nich są nam tak dobrze znane, że mowy być nie może o jakichkolwiek wątpliwościach. Jeśli jednak kiedykolwiek pojawił się choć cień zwątpienia, warto byśmy kilka spraw tutaj wyjaśnili lub zwyczajnie o nich przypomnieli.

Drób. W sytuacjach oficjalnych, czyli w restauracji lub na eleganckim przyjęciu, jemy go wyłącznie jednym sposobem: nożem i widelcem. Warto postępować w myśl tej zasady również w pozostałych sytuacjach. Jeśli jednak z jakichś powodów lubimy jeść skrzydełka rękami, róbmy to raczej w domowym zaciszu lub podczas pikniku na działce. Proszę też pamiętać, by jedzenie skrzydełek czy udek kurczaka nożem i widelcem odbywało się tylko do momentu, kiedy czynność zacznie przypominać operację chirurgiczną... Dalej już trudzić się nie powinniśmy - albo będzie się trzeba zadowolić tym, co zjedliśmy do tej pory, albo zamówić nową porcję.

Ryby. Generalnie jemy rybę specjalnie do tego przeznaczonymi sztućcami. Nóż jest nieco odgięty i przede wszystkim nieostry. Wynika to z faktu, że mięso ryby jest delikatne i nie trzeba go kroić. Jeśli na naszym talerzu pojawi się ryba w całości, np. pstrąg, należy go odfiletować. Robi się to prosto: należy odkroić głowę i płetwy, oddzielić skórę, a następnie, od kręgosłupa, wierzchni filet. Dalej pozbywamy się kręgosłupa (od strony ogona), pod którym czeka na nas drugi filet. To, czego nie spożywamy odkładamy na bok talerza. 

Zdarza się, że znajdujemy w ustach ość. Jak się jej pozbyć? Najlepiej odłożyć sztućce, jedną dłonią zasłonić usta, a drugą wyjąć ość z ust i odłożyć ją na bok talerza. Co do tego opinie są podzielone. Moim zdaniem to rozwiązanie jest jednak lepsze niż wysuwanie ości językiem na brzeg widelca... 

Takie ryby, jak wędzony łosoś czy śledź jemy klasycznymi sztućcami, klasycznym nożem i widelcem, najlepiej do przekąsek (te sztućce są mniejsze niż do dania głównego).

Ziemniaki. Jeśli w restauracji podano je w całości - nie należy ich rozgniatać na talerzu i mieszać z sosem. Sos generalnie jest dodatkiem do mięsa, nie do ziemniaków ani warzyw. Kartofle rozdrabniamy widelcem, nie kroimy ich nożem.

Spaghetti. Włosi jedzą spaghetti oczywiście samym widelcem. Wszystkim niewprawionym wychodzi się na przeciw i proponuje dodatkowo łyżkę. W tej sytuacji łyżka służy nam jako swego rodzaju podkłada, na której opieramy widelec (wcześniej nawlekając na niego parę nitek makaronu) i zwijamy. Wciąganie nitek makaronu jest zabronione! Proszę tego nie robić nawet w domu. Skutki będą widoczne dosłownie wszędzie: na koszuli, na marynarce, na obrusie, na ścianie itd.

Dekoracje. Można śmiało zjeść dekoracje z własnego talerza. Proszę przy tym zasugerować się współbiesiadnikami. Jeśli ci są bardziej powściągliwi - lepiej nie wychodzić przed szereg. Moglibyście się Państwo poczuć nieswojo, gdyby się okazało, że jako jedyni zjadacie wszystko.

Dipy. W jednej z moich ulubionych kawiarni w Krakowie podaje się precle z dipami. Jeśli odgryzamy kawałek zanurzonego w dipie precla, to drugi raz - z oczywistych przyczyn - nie powinniśmy go tam maczać. Najlepiej jeśli precel lub warzywo, którym "dipujemy" jest wielkości, która umożliwia nam zjedzenie go "na raz".

Jajecznica. Zawsze jemy ją widelcem (trzymamy go w prawej ręce). Nie używamy do jedzenia jajecznicy łyżki lub łyżeczki.

Jajko. Jeśli zostało przygotowane "na miękko", niezbędny do tego jest specjalny kieliszek. Zdejmujemy skorupkę (możemy ostukać ją trzonkiem łyżeczki), a następnie solimy i zjadamy łyżeczką. Nie polecam odkrawania czubka jajka nożem. Wymaga to niepospolitych umiejętności, bez których łatwo doprowadzić do katastrofy. Jajka na twardo podaje się uprzednio obrane ze skorupek. Jemy je widelcem lub widelcem i nożem.

Sałatka. Proszę pamiętać, że sałaty nie kroimy. Jeśli liście są zbyt duże - to błąd kucharza - możemy je poskładać przy pomocy sztućców.

Sushi. Powinno się je zjadać pałeczkami. Jeśli nie opanowaliśmy tej sztuki - proszę mi wierzyć, nie jest to aż takie trudne - możemy posłużyć się rękami. Dobrze przygotowane sushi można zjeść "na raz". Kolejne kawałki można zanurzyć w sosie sojowym, przyprawionym wasabi. Dobrze też przegryźć je marynowanym imbirem.

Kompot. Kompot generalnie jemy, nie pijemy go. Lewą ręką przytrzymujemy kompotierkę, a trzymaną w prawej ręce łyżeczką zjadamy owoce. Niestety, zawsze zostanie coś na dnie. Pestki usuwamy na zbliżoną do ust łyżeczkę i odkładamy na talerzyk, na którym stoi kompotierka. W tym wypadku to rozwiązanie zalecane (inaczej było w przypadku ryby).