Musimy zrozumieć, że nie można żyć bez przerwy za pożyczone albo zrabowane swoim wnukom i dzieciom pieniądze - przekonuje profesor Krzysztof Pawłowski. Według niego, dopóki światowa gospodarka nie zacznie opierać się na obecnej sytuacji i realnych pieniądzach, nie uda nam się przezwyciężyć destabilizacji.

Krzysztof Berenda: Panie profesorze, mamy decyzję trybunału konstytucyjnego Niemiec, który uznał, że pomoc dla Grecji była legalna. Mamy również natłok, wydawałoby się, dobrych wiadomości w całym nawale złych informacji. Czy możemy teraz przewidywać, że będzie lepiej i że jesteśmy na drodze wyjścia?

Prof. Krzysztof Pawłowski: Myślę, że decyzja trybunału była rozsądnym zachowaniem, zgodnym z niemieckim interesem. Proszę pamiętać jak dużo niemieckie banki kupiły greckich, włoskich i portugalskich obligacji. Tak więc, ta decyzja nie jest na pewno decyzją pomocową dla reszty świata, czy konkretnie dla Grecji, ale po prostu uznaniem, że nie ma innego wyjścia z tej sytuacji. Chciałbym też zwrócić uwagę, że ta decyzja nie rozwiązuje żadnego problemu. Greccy politycy muszą zrozumieć, że nie można żyć bez przerwy za pożyczone albo zrabowane swoim wnukom pieniądze.

Duża część Europy przez całe lata żyła na koszt swoich dzieci i wnuków, co nie było zdrowe. Tak więc, jeżeli cała ta afera z zadłużeniem i niestabilnością rynków spowoduje, że Europejczycy oprzytomnieją, że żyć można tylko z pieniędzy, które zarobią i które realna gospodarka wypracuje, to świetnie. Gdyby decyzja była z kolei negatywna, mielibyśmy do czynienia ze strasznie ostrym tąpnięciem, ponieważ to by spowodowało histerię na rynkach finansowych. To jednak nie rozwiązuje żadnego problemu w sposób długoterminowy.

Jak pan przewiduje, co się będzie działo w przyszłości? Co jeszcze musi się wydarzyć, żebyśmy wyszli na prostą?

Nastąpiło coś takiego, że rynki finansowe same kreują rzeczywistość, ale to jest cały czas rzeczywistość wirtualna. Za wszelką cenę wszyscy powinniśmy wypracować system opierania się na realiach. Na obecnej gospodarce i na realnych pieniądzach. Dopóki to nie nastąpi, będziemy żyć w ciągłej destabilizacji. Nie ma co ukrywać, że nie da się zejść z poziomem zadłużenia budżetu na poziomie 100% w ciągu 2 czy 4 lat. Możliwe więc, że czeka nas 10 lat spowolnienia gospodarczego.

Następny mit jest taki, że cały świat będzie się bez przerwy rozwijał gospodarczo, że produkt globalny brutto będzie co rok rósł o ileś procent. W Chinach rośnie bo start był niesłychanie niski. W pewnym momencie, gdy Chiny nasycą się rozwojem, gospodarką i bogactwem, ten wzrost będzie coraz bardziej spowalniany. Tak więc, musimy się nauczyć żyć w świecie, który się będzie rozwijał z 1 czy 1,5-procentowym rocznym przyrostem produktu brutto. W Polsce, ponieważ jesteśmy dopiero wschodzącą gospodarką, rozwój ten może być 5, a nawet 7-procentowy. Niemcom będzie z kolei bardzo trudno. O sile ich gospodarki najlepiej świadczy jednak fakt, że powrót do rzeczywistości po recesji nastąpił natychmiast, w ciągu roku. Tam było prawie 5 procent przyrostu realnego. To właśnie pokazuje siłę prawdziwej gospodarki.

Musimy przyjąć, że świat zawsze rozwijał się poprzez recesje. Pozytywne skoki jakościowe w Unii następowały zawsze po mocnych kryzysach. Miejmy nadzieję, że teraz będzie podobnie. Mamy kryzys, musimy więc zmądrzeć i wypracować nowe metody odpowiednie nie dla tego, co było świetne w latach 80. Czy 90., ale co będzie świetne w roku 2020.