Pisząc o początku wojny, wcale nie mam na myśli ukraińskich wojsk w gotowości bojowej. Co się wydarzy za naszą wschodnią granicą, tego w tej chwili nie wie nikt. Nikt nie jest w stanie stwierdzić z całą pewnością, że na sankcjach i wyrażaniu głębokiego zaniepokojenia się skończy. Wojna toczy się teraz zupełnie gdzie indziej…

Sejm, ul. Wiejska, Warszawa. Tam trwa teraz walka o przeżycie i życie. Mniej spektakularna, nie tak głośno przedstawiana w mediach, ale nie mniej ważna. Wojna na wózkach, a nie w czołgach. Zdesperowani rodzice dzieci niepełnosprawnych żądają spełnienia obietnic, które rzucił na wiatr Donald Tusk. 

Teraz rodzice, którzy rezygnują z pracy, żeby opiekować się dzieckiem 24 godziny na dobę, dostają co miesiąc 620 zł. Pięć lat temu premier obiecał im przegłosowanie ustawy, która będzie systematycznie zwiększała te świadczenia aż do poziomu najniższej krajowej. Nic takiego się nie stało. Od rana nasz reporter będzie na Wiejskiej razem z protestującymi rodzicami. Będziemy o tym mówić. Słuchajcie Porannych Faktów RMF FM.

Będziemy też odliczać godziny do spełnienia innych słów premiera... Donald Tusk w wyjątkowo krótkim, wieczornym  orędziu wygłoszonym w związku z sytuacją na Ukrainie zapewnił nas, że jesteśmy bezpieczni, zarówno pod względem wojskowym, jak i energetycznym oraz gospodarczym.

[Wyjątkowo ironicznie zabrzmiały słowa o młodych Polakach, których według premiera "nie musimy dzisiaj pytać: bić się czy nie?". Ironicznie, bo według mnie młodzi Polacy muszą dzisiaj bić się o wszystko. Od miejsca w przedszkolu, przez wpis do indeksu, po pracę i mieszkanie.]  

Ale nie o te słowa mi chodziło. Powiedział: Jeżeli za dwa dni Ukraina popisze umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, to będzie dowód na to, że Polska liczy się w Europie. Poczekamy dwa dni i obyśmy nie musieli się czuć tak, jak rodzice niepełnosprawnych dzieci w sejmie. Kiedy zaufaliśmy komuś, kto na nasze zaufanie nie zasługuje.