Wtorkowa prasa pisze m.in. o pladze trzynastek dla szefów miejskich firm, dyrektorów i doradców. Ujawnia też poufny audyt przygotowany pod kierunkiem Zbigniewa Wassermana, który krytycznie ocenia działalność Antoniego Macierewicza jako likwidatora Wojskowych Służb Informacyjnych.

Dostają trzynastą pensję. Za co?

"Słynne trzynastki to nie tylko przywilej burmistrzów, wójtów, prezydentów miast. Wokół nich kręci się cała armia przymilnych dyrektorów, szefów miejskich firm, szarych eminencji, doradców na etatach. Również oni bez względu na wyniki swojej pracy, dostaną ekstrawypłatę. Bo takie jest prawo..." - pisze we wtorkowym wydaniu "Fakt". Wylicza też, że takie premie mogą mieć wysokość od kilku (6200 zł dla szefa Legnickiego Centrum Kultury) do ponad 15 ( 16 072 złotych dla szefa gdańskiego MOSiR-u) tysięcy złotych. "Dlaczego nie skasowano tego przywileju? Nikt się na to nie zdobył, bo chodzić ma o... sprawiedliwość. To ponoć rekompensata za niskie pensje w samorządzie" - podsumowuje tabloid.

Jak Antoni Macierewicz wywiad "rozzbrajał"

"Antoni Macierewicz zdołał rozwiązać WSI, ale zupełnie nie był w stanie zorganizować SKW i SWW" - pisze "Gazeta Wyborcza", która ujawnia poufny audyt stanu służb specjalnych przygotowany w 2007 roku przez Zbigniewa Wassermana. "Audyt stwierdza, że wojskowe służby specjalne - odpowiedzialne za ochronę wywiadowczą i kontrwywiadowczą oraz zapewnienie tajnej łączności i obiegu dokumentów z NATO - nie są wstanie wypełniać obowiązków. Brakuje kadr, panuje monstrualny bałagan i obawy o dekonspirację agentów. Eksperci w konkluzji stwierdzają wprost, że stan SKW i SWW zagraża bezpieczeństwu sił zbrojnych" - opisuje "GW". "Odnotowano przypadki inicjatywnego nawiązywania kontaktów przez osobowe źródła informacji z oficerami b. WSI, którzy nie znaleźli się w składzie osobowym SKW. Osoby te były zdezorientowane faktem braku spotkań operacyjnych" - podkreśla, cytując fragment dokumentu.

(mn)