Opóźnią się zmiany w rządzie, oczekiwane w związku z rozłamem w Porozumieniu Jarosława Gowina. Nieoficjalne informacje mowią, że na ich przeprowadzenie nie jest gotowa żadna z licznych stron sporu. Na zwłokę znacząco wpływa też brak współpracy w ramach koalicji rządzącej.

REKLAMA

Formalności

Według naszych ustaleń, władze Prawa i Sprawiedliwości i Solidarnej Polski wciąż nie otrzymały jeszcze formalnego pisma o wycofaniu przez Porozumienie rekomendacji dla ministra Michała Cieślaka oraz wiceministrów Jacka Żalka i Zbigniewa Gryglasa. Całą trójkę wyrzucono w piątek z partii i powszechnie o tym wiadomo, oficjalnie jednak informacja Porozumienia na ten temat wciąż nie dotarła do partnerów w Zjednoczonej Prawicy. Dopiero to zaś może być podstawą do ich odwołania z rządu.

Decyzja w tej sprawie formalnie należy wprawdzie oczywiście do premiera. Ten jednak zwleka w oczekiwaniu na rozwój sytuacji, chowając się za zdaniem, że to wewnętrzna sprawa Porozumienia.

Nieśpieszni partnerzy

Nieoficjalnie ani Solidarna Polska, ani (zwłaszcza) PiS, kiedy dostaną już odpowiednie dokumenty (trudno powiedzieć jakie, bo ani rekomendowanie kogoś na stanowiska ministerialne, ani wycofanie takiej rekomendacji nie wymaga określonej pisemnej formy) - nie zamierzają się z rozważaniem konsekwencji śpieszyć.

Partia Zbigniewa Ziobry ma z PiS i premierem własne problemy. Dla Jarosława Kaczyńskiego z kolei konieczność dymisjonowania stronników Adama Bielana jest trudno akceptowalna, bo mogła byłaby być odbierana jako karanie ich za chęć współpracy z PiS. Nikt nie ma złudzeń, że w "puczu bielańskim" poważną rolę odegrały właśnie intencje prezesa PiS, z którym Bielan zawsze był mocno powiązany.

Poobijany Gowin

Wierne wicepremierowi i liderowi partii obecne władze Porozumienia także nie naciskają na pośpiech. W ślad za wycofaniem partyjnego poparcia dla Michała Cieślaka, Zbigniewa Gryglasa i Jacka Żalka powinny zarekomendować osoby, które ich zdaniem powinny zająć ich miejsca w rządzie. Porozumienie ma zresztą świadomość, że w obecnym kształcie, po wyrzuceniu części posłów, dysponuje mniejszą liczbą szabel w Sejmie, co główny koalicjant, PiS, może przełożyć na mniejszą niż dotąd liczbę stanowisk w rządzie. Nic więc dziwnego, że nie pali się do przyśpieszania tej akcji.

Wygląda na to, że dla uspokojenia rozhuśtanych przez ostatnie wydarzenia emocji w Porozumieniu, decyzja w sprawie ew. następców powyrzucanych z partii ministrów nie zapadnie wcześniej niż za kilka dni. Dziś nie ma nawet terminu kolejnego posiedzenia władz Porozumienia.

Rada Koalicji - nieczynne

Wydarzenia w partii wicepremiera Gowina mimo upływu dwóch tygodni nadal nie przekładają się na zmiany w rządzie. Ta sytuacja może się utrzymać do przyszłego tygodnia. Być może zbierze się wtedy wreszcie Rada Koalicji, która ostatni raz spotkała się na początku grudnia. Od tego czasu sterta niezałatwionych problemów Zjednoczonej Prawicy urosła tak bardzo, że coraz trudniej w niej o współpracę.

Brak posiedzeń Rady Koalicji sam w sobie jest potężną częścią jej problemów. A to właśnie tam miały być rozwiązywane, zarówno te dotyczące nieuzgadnianych z nikim działań Zbigniewa Ziobry, jak te, które dotyczą wewnętrznych zagrożeń w partii Jarosława Gowina.

Dziś sam udział w spotkaniu staje się elementem gry - Gowin zawiesił udział w posiedzeniu, zapowiadanym na ubiegły tydzień, do czasu uznania jego przywództwa przez PiS. W odpowiedzi spotkanie zostało odwołane, teraz Gowin czeka na zaproszenie na kolejne, zapewne żeby celebrować zastanawianie się, czy brać w nim udział, czy też nie.

Próba sił trwa

W najbliższym czasie do ostatnich problemów z ambicjami Ziobry, grillowaniem Gowina, sprawami aborcji, podatku od reklam i wcześniejszych może dołączyć kolejny - z porażką kandydata Zjednoczonej Prawicy na Rzecznika Praw Obywatelskich.

W obecnych warunkach głosy dwóch wiernych Jarosławowi Gowinowi senatorów mogą odegrać istotną rolę; panowie Kopeć i Zając mogą Piotra Wawrzyka poprzeć, ale mogą też, nie głosując przecież przeciw PiS - wstrzymać się od głosu, a to przekreśli i tak już nader skromne szanse na jego ostateczny wybór.

Trudno nie zauważyć, że życie koalicjantów kipi wręcz od emocji, nawet mimo braku oficjalnych komunikatów.

A może właśnie z powodu ich braku.