Ministerstwo Sprawiedliwości rezygnuje z przyznania prawa do zgłaszania kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa politykom i powierza je środowiskom prawniczym. To jednak, co wygląda na ustępstwo wobec żądań opozycji po uważniejszym przyjrzeniu się może się okazać tylko zręczną zamianą kija na pałkę.

REKLAMA

Niespodziewana deklaracja wiceministra sprawiedliwości, który na Kongresie Prawników zapowiedział zgłoszenie do opracowywanej w Sejmie ustawy o KRS istotnej poprawki mogła być wzięta za zmianę istotną tylko przez nieuważnych.

Zmiana czy niezmiana

W dotychczasowej wersji rządowego projektu prawo zgłaszania kandydatów do KRS mają Prezydium Sejmu (Marszałek i wicemarszałkowie) oraz grupy 50 posłów, zatem ewidentnie politycy. Środowiska prawnicze mogły jedynie rekomendować już zgłoszonych kandydatów, jednak zarówno ich skład jak wybór należał do Sejmu. Na tym tle przedstawiona przez resort sprawiedliwości poprawka, która jutro ma trafić pod obrady sejmowej komisji sprawiedliwości wygląda rzeczywiście rewolucyjnie.

W terminie 30 dni od dnia obwieszczenia o zwalnianym miejscu w Radzie stowarzyszenia zrzeszające sędziów lub prokuratorów, do których zadań statutowych należy działanie na rzecz niezależności sądów i niezawisłości sędziów lub reprezentowanie środowiska sędziów lub prokuratorów, grupy co najmniej 20 sędziów lub prokuratorów, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych lub Krajowa Rada Notarialna zgłaszają Marszałkowi Sejmu sędziów, spośród których mogą być zgłaszani kandydaci na członków Rady. Do zgłoszenia dołącza się uzasadnienie oraz oświadczenie osoby zgłaszanej o zgodzie na kandydowanie do Rady.

Treść poprawki oznacza więc ograniczenie kręgu osób, spośród których miałby członków KRS wybierać Sejm do wyłącznie takich, które zostały zgłoszeni przez wymienione podmioty. Tę preselekcję należy rozumieć tak, że z projektu zniknie przedstawianie kandydatów przez polityków (Prezydium Sejmu i grupy 50 posłów) i będzie to wyłącznie domena prawników.

Diabeł tkwi w szczegółach

Rządowa poprawka sprawia wrażenie istotnego ustępstwa. Zastrzeżenia powstają jednak z chwilą, kiedy spojrzy się na ostateczny efekt jej wprowadzenia.

Poza organizacjami i samorządami zawodów prawniczych jako upoważnionych do zgłaszania kandydatur do KRS wymienione są także grupy 20 prokuratorów i 20 sędziów. To rozwiązanie z trudem daje się połączyć z oczekiwaną od wybieranych do KRS sędziów niezawisłością sędziów. Może się okazać, że spośród stu zgłoszonych kandydatur w parlamencie poparciem PiS będą cieszyć się tylko ci, zgłoszeni przez "ziobrowych" prokuratorów - mówi Borys Budka z Platformy Obywatelskiej.

Co więcej, niezależnie od obowiązującego w prokuraturze hierarchicznego podporządkowania Prokuratorowi Generalnemu Zbigniewowi Ziobrze warto też pamiętać o ok. 150 sędziach, oddelegowanych do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, zatem także podporządkowanych Zbigniewowi Ziobrze, tyle że w roli ministra.

Co dalej?

We wtorek o 14:30 sejmowa komisja sprawiedliwości powróci do omawiania rządowego projektu ustawy o KRS. Resort przedstawi do niego autopoprawkę, przedstawioną już na katowickim Kongresie Prawników. Opozycja spróbuje zapewne przeciwdziałać opisanym wyżej zagrożeniom. Spodziewałbym się po pierwsze próby wyeliminowania z katalogu podmiotów upoważnionych do zgłaszania kandydatur na członków KRS 20-osobowych grup sędziów i prokuratorów, w których charakterze mogliby występować podwładni Zbigniewa Ziobry. Po drugie - nie byłbym zdziwiony próbą przekazania tych uprawnień zgromadzeniom sędziów. Po trzecie - nie budziłaby zdziwienia próba podniesienia większości, wymaganej w Sejmie do wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa, do 2/3 czy 3/5 ustawowej liczby posłów, tak, by do wyboru wymagane było uzyskanie poparcia kogoś więcej poza rządzącymi.

Po czwarte jednak, i być może najważniejsze - jakkolwiek ostatecznie wyglądająca jedna poprawka nie zmienia zastrzeżeń do konstytucyjności innych przepisów projektu, choćby w sprawie skrócenia trwającej kadencji członków KRS.