Nikt nawet się nie zastanawia, jakie zagrożenie mógł stanowić dla Benedykta XVI kretyn, strzelający w Erfurcie z wiatrówki. Szkoda, bo nie stanowił żadnego. Informacja o strzałach przed mszą, odprawianą przez papieża obiegła jednak cały świat.

REKLAMA

Kompletnie bez sensu. Cymbał, strzelający z wiatrówki przez okno to jedynie cymbał, strzelający z wiatrówki przez okno, nie żadne zagrożenie.

Strzelał w odległości kilometra od miejsca, gdzie miała się odbyć msza. Zasięg względnej celności wiatrówki to kilkadziesiąt metrów. Na odległość kilometra da się z niej strzelić tylko w jeden sposób; z samolotu.

Pocisk z wiatrówki wyrzucany jest z energią kilku - kilkunastu Jouli, w wypadku najsilniejszych, dość unikalnych - kilkadziesiąt Jouli. Dla porównania - pocisk pistoletowy, też uznawany za słaby - 400 Jouli. Karabinowy - 1000 Jouli. Celność pistoletu to 50, góra 70 - metrów, karabinu - oczywiście daleko więcej, ale skuteczny, celny strzał do celu oddalonego o kilometr - to sukces.

Z wiatrówki da się trafiać do celu z odległości najwyżej kilkudziesięciu metrów. Pocisk ma najczęściej kaliber 4,5 mm, dolatuje do celu z energią, która nie pozwala przebić ubrania.

Cymbał strzelający z wiatrówki przez okno mógł więc zagrozić najwyżej najbliższemu otoczeniu. Jak wyjaśniło się po ochłonięciu z histerii, wywołanej samą wiadomością jednej z niemieckich stacji telewizyjnych - nie zrobił nikomu krzywdy.

Informacji wciąż jednak towarzyszy aura skandalu i zagrożenia. "Incydent przed mszą" piszą poważne agencje.

To właściwie dobrze, bo ktokolwiek przeczyta uważnie, co piszą, zauważy, że erfurcki cymbał nie tylko strzelał z wiatrówki, nie tylko o kilometr od wydumanego przez rewolwerowego reportera celu, ale też strzelał... DWIE GODZINY PRZED MSZĄ!

Cymbał - owszem. Możliwość skaleczenia kogoś - zdecydowanie tak. Konieczność interwencji służb, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo - także.

Ale sugerowanie zamachu na papieża - to gruba przesada.