REKLAMA

Gdy generał Jaruzelski likwidował Solidarność 13 grudnia, Radosław S. był akurat w Wielkiej Brytanii. To mu chyba ułatwiło start w tym kraju i - jak można sądzić - postanowił z tej możliwości skorzystać. W każdym razie stał się poddanym Królowej tzn. brytyjskim obywatelem. To był jego wybór. Chyba znamienny. Ale Sikorski - pewnie pod wpływem patriotycznego impulsu - wraca do wolnej po 1990 roku Polski. Jest wtedy prawicowcem i prawicowe polskie środowiska go adoptują - zostaje wiceministrem najpierw w MON a potem w MZS.

Gdy "czerwoni" go wykopują, wraca na ścieżkę kariery poza Polską - zostaje dyrektorem w amerykańskiej fundacji. Wydawać by się mogło, że to zamyka mu drzwi do politycznej kariery w kraju. Ale nie - dla PiS-u to była raczej rekomendacja. Sikorski zostaje ministrem obrony narodowej (!). Wynika jednak jakaś kłótnia (podobno o pozycję Macierewicza) i PiS go wywala. Sikorski odchodząc całuje szablę i... oddaje się na usługi partii (PO), z którą PiS od dawna już "drze koty". Tak jak był czołowym wojownikiem PiS-u, tak teraz deklaruje, że trzeba "dorżnąć watahę" (czyli PiS).

Robi karierę w PO. Chce być prezydentem, ale PO wybiera przewidywalnego Komorowskiego. Sikorski zdaje się znowu szukać szansy na - tym razem dużą - międzynarodową karierę. Zapomina, co mówił o północnym rurociągu z Rosji do Niemiec (porównał tę inwestycję do paktu Rybentrop - Mołotow z 1939 roku) i zachęca Niemcy do liderowania w Europie. On - minister spraw zagranicznych Polski! Ale ważna posada trafia do Tuska, a wpadki (podsłuchana rozmowa z Rostowskim, wywiad dla amerykańskiego portalu) przesądzają, że ministrem spraw zagranicznych dalej być nie może.

Platforma przesuwa Sikorskiego "na odcinek parlamentarny". W uznaniu wszelakich zasług (a może raczej wewnętrznych gier w partii) zostaje marszałkiem Sejmu. Ale teraz ma na głowie dwie sprawy: "kilometrówkę" i zlecenia dla byłego brytyjskiego ambasadora dotyczące redagowania (czy pisania - nie wiadomo co gorsze) przemówień byłego ministra. Koledzy z PO mówią jednak, że nie ma sprawy. Sikorski wszystko robił w interesie Najjaśniejszej.

----------------------------------------------------------

Gdyby mi ktoś w 1990 roku powiedział, że po odzyskaniu niepodległości i demokracji możliwe będą takie kariery jak Radosława S. to bym nie uwierzył. Wyobraźni widać nie mam dość. Tak na marginesie: w jednej kwestii ludzie PO mają rację - "śmieciówki" nie zawsze są złe. Na przykładzie byłego ambasadora brytyjskiego widać to dobrze.