REKLAMA

Bogdan Rymanowski: Czy całą sprawę zatrzymania prezesa Modrzejewskiego można już odstawić na półkę z napisem „po sprawie”?

Zbigniew Wassermann: Byłoby to absolutnie niesłuszne. To jest sytuacja, w której zanim coś zaczęto, to już skończono. Proszę zwrócić uwagę na to, że komisja co prawda wydała komunikat w tej sprawie, musiała podjąć decyzję, to wynika z formalnego układu pracy komisji, ale trzej członkowie, w tym ja, złożyli zdanie odrębne. Uznaliśmy, że nie przeprowadzono postępowania w takim zakresie, aby upoważniało to do formułowania ostatecznych wniosków.

Bogdan Rymanowski: Zbigniew Siemiątkowski pyta co miał zrobić UOP, skoro zgodnie z ustawą Urząd zajmuje się kwestiami ochrony polskiej giełdy, a taki zarzut postawiono panu Modrzejewskiemu. Poza tym UOP dostał polecenie od prokuratury. Co by się stało gdyby UOP nie wykonał tego polecenia?

Zbigniew Wassermann: Znane mi są wielokrotne przypadki niewykonania przez UOP poleceń prokuratury, przy podejmowaniu argumentacji, że są to działania nie przewidziane w ustawie o UOP. Pragnę zwrócić uwagę, że kompetencje Urzędu tam określone nie pokazują takiego przestępstwa, pod zarzutem popełnienia jakiego stanął pan Modrzejewski. Myślę tu o wadze tego przestępstwa. To stosunkowo drobny czyn, z ustawy o papierach wartościowych zagrożony karą więzienia do lat trzech. To nie jest przestępstwo godzące w podstawy ekonomiczne kraju – to pierwsza rzecz. Druga rzecz - UOP nie może wykonywać poleceń w sytuacji gdyby były one sprzeczne z prawem. Nie jest więc argumentem, że każde polecenie prokuratury musi być wykonane. Jeśli jest to polecenie budzące wątpliwości, to ten, który ma je wykonać musi się nad tym zastanowić.

Bogdan Rymanowski: Czyli UOP, pana zdaniem w tym przypadku powinien powiedzieć „przepraszamy ale tego nie zrobimy”?

Zbigniew Wassermann: Są poważne wątpliwości czy tak powinien powiedzieć, natomiast nie można stwierdzić, że na pewno nie powinien tego zrobić a konkluzja komisji do tego wiedzie.

Bogdan Rymanowski: Czy pana zdaniem, w świetle tego co mówił Zbigniew Siemiątkowski, UOP został użyty przez rządząca koalicję do gier personalnych związanych ze spółką skarbu państwa, Orlenem?

Zbigniew Wassermann: Proszę pozwolić, że ja zadam pytanie. Jeżeli tak by było, sądzi pan, że minister Siemiątkowski by to przyznał?

Bogdan Rymanowski: Ja pana pytam, co pan sądzi po wypowiedzi Zbigniewa Siemiątkowskiego na ten temat. Czy pańskie wątpliwości są mniejsze czy większe?

Zbigniew Wassermann: Zakres wątpliwości nie zmniejszył się. Uważam, że problem należy wyjaśniać dalej, zweryfikować to, co powiedział pan minister Siemiątkowski o te informacje, które powinna przekazać prokuratura.

Bogdan Rymanowski: Czyli po speckomisji, sprawa powinna się zająć komisja sprawiedliwości?

Zbigniew Wassermann: Tak być powinno.

Bogdan Rymanowski: Czy komisja sprawiedliwości powinna zatem przesłuchać minister sprawiedliwości Barbarę Piwnik?

Zbigniew Wassermann: To jest potrzebne.

Bogdan Rymanowski: A co to mogłoby wnieść nowego do sprawy?

Zbigniew Wassermann: Zobaczylibyśmy jak w konfrontacji z tymi relacjami wygląda stan rzeczywisty. Pragnę zwrócić uwagę, że niezależnie od wypowiedzi tych osób istnieje tzw. ocena prawna tych zachowań. Proszę zwrócić uwagę, że zatrzymanie jest środkiem godzącym w wolność człowieka, że ten człowiek stawiał się dobrowolnie na wezwania prokuratury, że zatrzymano go i nie zastosowano wobec niego aresztu, a zatrzymanie z reguły stosuje się po to. W tej sprawie nie dało się zastosować aresztu. To nie był czyn, za który można było aresztować. Po co zatem zatrzymano tego człowieka, puszczając go po krótkim czasie i nakazując mu stawiennictwo na następny dzień w UOP-ie, kiedy odbywało się walne zgromadzenie, gdzie zapadała decyzja o jego odwołaniu.

Bogdan Rymanowski: Pana zdaniem to zbieżność nie była przypadkowa?

Zbigniew Wassermann: To jest dziwna zbieżność i ona wymaga wyjaśnienia.

Bogdan Rymanowski: Wyjaśnienia wymaga też decyzja prokuratora, który polecił UOP-owi zatrzymanie pana Modrzejewskiego. Pan zna dobrze kulisy postępowania prokuratury, bo pan sam jest prokuratorem. Czy takie polecenie może wydać każdy szeregowy prokurator, czy musi być zgoda przełożonych, na przykład ministra sprawiedliwości?

Zbigniew Wassermann: Myślę, że tak wysoko nie trzeba sięgać, ale to nie jest decyzja prokuratora na najniższym szczeblu.

Bogdan Rymanowski: To czyja to jest decyzja w tym przypadku?

Zbigniew Wassermann: Przełożonych. Jest szef Prokuratury Okręgowej, Apelacyjnej, jest w końcu kierownictwo Prokuratury Krajowej.

Bogdan Rymanowski: Czyli szeregowy prokurator musi skonsultować tę kwestię ze swoim przełożonym?

Zbigniew Wassermann: Znając stan faktyczny związany z tą sprawą - myślę, że tak.

Bogdan Rymanowski: Czy pana zdaniem było tak, jak sugeruje część prasy, że było porozumienie między ministrem Siemiątkowskim a ministrem Kaczmarkiem a potem także bardzo szybko tę informację przekazano do telewizyjnych „Wiadomości”, żeby natychmiast została upubliczniona.

Zbigniew Wassermann: Zaskakuje to upublicznienie. Nie powinien tego szef UOP-u robić, tym bardziej, że działał na polecenie prokuratury.

Bogdan Rymanowski: Ale szef UOP-u mówi, że nie przekazywał informacji.

Zbigniew Wassermann: To też należałoby sprawdzić.

Bogdan Rymanowski: To kto przekazał te informacje?

Zbigniew Wassermann: Nie potrafię na to odpowiedzieć w tej chwili, ale to potwierdza tę tezę, że trzeba sprawę do końca wyjaśnić.

Bogdan Rymanowski: Praktycznie w każdej sprawie, koalicja w speckomisji ma przewagę 6:3, może 5:4 – w zależności od stanowiska przedstawiciela Samoobrony. Po co taka komisja, jeśli ona nie ma możliwości realnej szansy na kontrolowanie służb specjalnych i każdy wniosek opozycji jest przegłosowywany przez koalicję?

Zbigniew Wassermann: To poważna wątpliwość, ale proszę zobaczyć, że gdybyśmy nie byli w tej komisji, to byśmy nie mogli w ten sposób o tej sprawie rozmawiać. To uzysk pozwalający na publiczne przedstawianie pewnych ustaleń, stanów, które mogą budzić niepokój.

Bogdan Rymanowski: „Gazeta Polska” podała dzisiaj, że fundacja charytatywna Leszka Millera „Łódzkim dzieciom, łódzkim szkołom” została dofinansowana kwotą 100 tysięcy złotych przez spółkę Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. Co pan o tym myśli?

Zbigniew Wassermann: Myślę, że jest to rzecz, która nakazuje ocenić to w sferze związków polityki ze światem gospodarczym, nakazuje zwrócić uwagę na delikatność etyczności takiego postępowania. Przecież pan premier jest człowiekiem, który wszystko może jeżeli chodzi o decyzje gospodarcze, pan Gudzowaty nie jest osobą zajmująca poślednią rolę w świecie gospodarczym.

Bogdan Rymanowski: Ale czy można zarzucać politykowi, że chce pomagać dzieciom, chce je dokarmiać. To jest zadanie fundacji Leszka Millera.

Zbigniew Wassermann: To jest zbyt daleko idący zarzut. Można zarzucać politykowi, że pełniąc funkcję nie zrezygnował z funkcji w fundacji, po to, żeby odciąć wszelkie spekulacje, co może wyniknąć z takiego związku.

Bogdan Rymanowski: Czyli premier powinien zrezygnować z funkcji w fundacji?

Zbigniew Wassermann: Myślę, że ta decyzja byłaby dobrze odebrana przez opinię społeczną.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa