Różnica między marines a naszymi wojskami jest, to oczywiste – mówi gość RMF Jerzy Szmajdziński, szef MON-u. Jednocześnie dodaje, że wojskowi, którzy odpowiadają za stan przygotowania, uważają, że jesteśmy do tej misji przygotowani.
Tomasz Skory: Pan wie, ile kosztuje samolot szturmowy SU-22? Taki, jaki sobie zestrzeliliśmy kilka tygodni temu?
Jerzy Szmajdziński: 25 mln złotych.
Tomasz Skory: Czyli powyżej 5 mln dolarów. Kto odpowiada za to zestrzelanie?
Jerzy Szmajdziński: Błąd popełnili ludzie i w tej chwili prokuratura zapoznaje się z protokołem komisji, która badała ten wypadek. W tym tygodniu również zostaną podjęte decyzje o odpowiedzialności służbowej.
Tomasz Skory: Jak to jest możliwe, że wskutek – ja przypomnę, to cytat z raportu komisji – nieporozumienia w procesie decyzyjnym strącony zostaje nasz własny samolot. Jak to się stało?
Jerzy Szmajdziński: Ludzie popełniają błędy i tutaj ludzie popełnili błąd.
Tomasz Skory: A jak się panu podoba komunikat z dnia 19 sierpnia, z dnia zestrzelenia samolotu wydany przez pański resort. Doszło do wypadku lotniczego. Pilot w wyniku braku bezpieczeństwa lotu opuścił samolot.
Jerzy Szmajdziński: Ten komunikat jest prawdziwy.
Tomasz Skory: Wypadek? Tak się nazywa zestrzelenie rakietą przeciwlotniczą?
Jerzy Szmajdziński: Tak, to jest wypadek.
Tomasz Skory: Nie ma pan nic więcej do powiedzenia? Wygląda to przecież na to, że wojsko struga z nas wariata, dopóki komisja tego nie wyjaśni.
Jerzy Szmajdziński: Na pewno nie z nas i nie z pana. To było tragiczne zdarzenie, to był wypadek.
Tomasz Skory: SU-22 kosztował 25 mln zł, kontynuowanie operacji w Iraku ma kosztować 308 mln w przyszłym roku. Według Ministerstwa Finansów te pieniądze ma pan sobie zorganizować sam. Skąd je pan weźmie?
Jerzy Szmajdziński: To musi być fragment budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej, bo tak stanowi również prawo, tylko na misje, które powstają w ciągu roku, w pierwszej kolejności szuka się rezerw Rady Ministrów. Natomiast to już jest misja, która ma trwać – jeśli ma ona trwać tak jak misja w Afganistanie, na której początek były środki z rezerwy ogólnej Rady Ministrów, a teraz to jest kwota w budżecie MON-u. Tak samo jest teraz: budżet MON-u wzrasta nominalnie prawie o 5 proc., realnie o ponad 3 proc. To jest jeden z najwyższych wzrostów w sferze budżetowej. My jednocześnie kontynuujemy proces zwolnień, dochodzenia do stanów osobowych optymalnych i jednocześnie zbywamy zbędne mienie...
Tomasz Skory: Panie ministrze, innymi słowy nie żądał pan dodatkowych pieniędzy na utrzymanie tej misji w Iraku?
Jerzy Szmajdziński: Proszę pana, nie jest moją rzeczą tutaj – jako zdyscyplinowanego członka rządu – opowiadanie tego, co się działo w ostatnich tygodniach.
Tomasz Skory: Po prostu – bez komentarza, tak?
Jerzy Szmajdziński: To nie ma żadnego znaczenia. Efekt jest taki, że budżet MON-u wzrasta dużo więcej niż inne części budżetu i drugie, że te środki potrzebne na tę misję znajdą się w naszych środkach.
Tomasz Skory: W sprawie Iraku znacznie bardziej kompetentny jest Jan Mikruta, który właśnie wrócił z Iraku, i to on spyta o rzeczy, które mi się w głowie nie mieszczą.
Jan Mikruta Panie ministrze, smakowała panu grochówka w Babilonie, w czasie przekazywania nam strefy?
Jerzy Szmajdziński: Nie wiem, nie jadłem.
Jan Mikruta Była bardzo dobra. A czy pan wie, że zaproponowanie muzułmanom – w tym szejkom, których zresztą tą grochówką poczęstowaliśmy – wieprzowiny to jedna z największych obelg i obraz? To taki dobry początek współpracy z miejscową ludnością?
Jerzy Szmajdziński: Współpraca z miejscowymi liderami jest bardzo dobra.
Jan Mikruta A czy pan wie, że gdyby ci liderzy dowiedzieli się o tym, że to była wieprzowina i kabanosy wieprzowe, to mogłoby dojść do skandalu?
Jerzy Szmajdziński: Nie sądzę, żeby doszło do skandalu z tymi, którzy przez nas zostali zaproszeni.
Jan Mikruta Muzułmanie na miejscu twierdzą, że tak.
Jerzy Szmajdziński: Pan z nimi rozmawiał?
Jan Mikruta: Rozmawiałem z ludźmi z al-Hilla.
Jerzy Szmajdziński: Są obrażeni?
Jan Mikruta: Nie, bo szejkowie się nie dowiedzieli, Bogu dziękować.
Jerzy Szmajdziński: Ok.
Jan Mikruta: Panie ministrze pan dalej uważa, że my jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do tej misji? Ja rozmawiałem z Polakami służącymi w amerykańskiej armii, w amerykańskiej piechocie morskiej: Nie są zainteresowani tym, co się dzieje wokół. Bardziej zainteresowani są tym, że to jest pokojowa misja i nie zwracają uwagi, że tam jest niebezpieczeństwo.
Tomasz Skory: Niefrasobliwi?
Jerzy Szmajdziński: Wie pan trudno komentować pojedyncze wypowiedzi w sytuacji, gdy się nie wie, w jakiej sytuacji, w jakiej atmosferze zostało postawione, jedno, drugie pytanie, Nie komentuję tego typu wypowiedzi, bo uważam to za niewłaściwe.
Jan Mikruta: Amerykanie mówią, że brak nam przeszkolenia, które mają marines.
Jerzy Szmajdziński: Proszę pana, jest różnica między marines a naszymi wojskami. To jest oczywiste. Armia USA jest w pełni zawodowa, natomiast wojskowi, którzy odpowiadają za stan przygotowania uważają, że jesteśmy do tej misji przygotowani. Mogę posługiwać się opiniami wojskowych i nimi się posługuję i w oparciu o te opinie, w oparciu o decyzje dowództwa Wojsk Lądowych, Sztabu Generalnego były podejmowane decyzje.
Tomasz Skory: To są opinie we własnej sprawie, panie ministrze.
Jerzy Szmajdziński: We własnej i nie we własnej. Czy pan uważa, że generałowie, dowódcy oceniliby na wyrost możliwości wykonania misji, która jest misją najbardziej ryzykowną, w jakiej bierzemy udział?
Tomasz Skory: Miejmy nadzieję, że nie, chociaż przypadek SU-22 może pozwalać przypuszczać, że jest inaczej.
Jerzy Szmajdziński: Każdego dnia setki saperów rozbrajają miny, każdego dnia bierzemy udział w rozlicznych operacjach, każdego dnia skacze z samolotów kilkuset polskich żołnierzy, każdego dnia 1600 żołnierzy poza Irakiem bierze udział w bardzo trudnych misjach i zdarzają się wypadki i zdarzają się tragiczne zdarzenia, jak w Macedonii itp.. Proszę to brać w związku z niebywałą ilością zdarzeń, które każdego dnia na poligonach i w miejscach pełnienia misji mają miejsce.
RMF: Dziękuję za rozmowę.