Prezydent uznał, że lepiej jest uciec w tej sytuacji, niż dać się wciągać w różnego rodzaje gry – mówi prof. Paweł Śpiewak. Ale on sobie sam zrobił krzywdę. Pamięć o nim będzie pamięcią człowieka tchórzliwego.

REKLAMA

Konrad Piasecki: Prezydencki zryw to jest jakaś przemyślana taktyka czy zryw w afekcie?

Paweł Śpiewak: Wszystkiego po trochu, ale głównie afekt. Jeszcze w niedzielę prezydenccy urzędnicy potwierdzali, że będzie; do południa właściwie wiedziano, że on będzie. Musiało się coś stać.

Konrad Piasecki: Prezydent otwiera gazetę czy tygodnik „Wprost” i tak się denerwuje, że mówi: „nie”; nigdy w życiu nie będę stawał przed komisją i odczepcie się?

Paweł Śpiewak: Coś takiego mogło się stać, że on się po prostu przestraszył. Ja to sobie wyobrażam bardzo prosto. Tak jak Urban, organizując swoje konferencje prasowe, robił wielogodzinne przygotowania ze swoimi pracownikami – oni zadawali pytania, on odpowiadał. Wyobrażam sobie, że to samo mógł stosować prezydent Kwaśniewski; taką samą metodę ćwiczenia przed komisją i stwierdził, że nie da sobie rady; że istnieją bardzo duże luki, jeśli chodzi o jego informacje i że wyjdzie za bardzo niewiarygodnie. Lepiej odwrócić sytuację – lepiej nie być atakowanym, ale lepiej zaatakować.

Konrad Piasecki: A czy nie jest przypadkiem tak, że prezydent uznał: raz nie pójdę, zrobi się wrzawa, ale po 48 czy 56 godzinach ucichnie, a jeśli zdecyduję się, że pójdę, będę chodził przed tę komisję, przed kolejne.

Paweł Śpiewak: I będą wyciągali wszystkie jego sformułowania, niedociągnięcia sformułowań. On uznał, że lepiej jest uciec w tej sytuacji przed zeznaniami jakimikolwiek, zakrywając się ochroną demokracji, niż dać się wciągać w różnego rodzaje gry. To zrozumiałe.

Konrad Piasecki: Pana zdaniem Polacy zrozumieją to zachowanie prezydenta?

Paweł Śpiewak: Tak, zrozumieją, że prezydent postanowił uciec przed trudną sytuacją.

Konrad Piasecki: Zrozumieją i wybaczą?

Paweł Śpiewak: Nie wybaczą. Myślę, że on sobie sam zrobił krzywdę, tzn., że pamięć o nim – zwłaszcza że jest to przy końcu kadencji – będzie niedobrą pamięcią. Pamięcią – użyję mocnego sformułowania - człowieka tchórzliwego.

Konrad Piasecki: Ale nasi rodacy uwielbiają ofiary, a pan prezydent kreuje się na ofiarę spisku ubeków i oszołomów.

Paweł Śpiewak: Ale jeśli tak wielka postać polityczna, zostaje przez malutki tygodnik – o nakładzie niecałym 200 tys. egzemplarzy - zaatakowany i okazuje się, że ten tygodnik potrafi wykreować sytuację polityczną, to gdzie jest państwo, gdzie są instytucje. Okazuje się, że coś w tym obrazie świata jest nieprawdziwego.

Konrad Piasecki: Zaczyna to panu wszystko pachnieć impeachmentem, odsunięciem prezydenta od władzy ?

Paweł Śpiewak: Nie sadzę, aby procedura impeachmentu była nawet wszczęta. Natomiast z całą pewnością po odejściu Kwaśniewskiego zaczną go ciągać po różnego rodzaju urzędach, trybunach, sądach itd. To nie ulega wątpliwości. Można powiedzieć, że zagrożona jest jego przyszłość polityczna. W końcu to jest mody polityk, który ma wiele lat przed sobą i opinia, zła opinia, w Polsce będzie rzutowała na opinię międzynarodową.