To na pewno nie było tąpnięcie - mówi o przyczynie sobotniej katastrofy Jerzy Polaczek. Minister transportu i budownictwa był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

REKLAMA

Kamil Durczok: Czy możemy już teraz liczyć na jakieś ustalenia po sobotniej katastrofie?

Jerzy Polaczek: Już wczoraj były prezentowane wnioski z pierwszych oględzin na miejscu tragedii w godzinach przedpołudniowych. Wieczorem komisja powołana przez głównego inspektora budowlanego miała posiedzenie, które było programowaniem prac komisji i od dziś będą postępowały dalsze czynności na miejscu tragedii. Bardzo istotną kwestią z punktu widzenia tego, by zbadać precyzyjnie przyczyny tej tragedii, jest zinwentaryzowanie tego stanu, jaki jest na miejscu tragedii.

Kamil Durczok: Te wstępne oględziny, które tam na miejscu przeprowadzono, wykazują, że znacznie więcej niż przewidują normy, było śniegu na dachu. Właściciele firmy, która zarządza targami, twierdzą, że dach był odśnieżany. Czy pan dopuszcza taką myśl, że dach się zawalił, mimo że był odśnieżany?

Jerzy Polaczek: Gdyby było tak, że nie była to przyczyna istotna, wówczas wnioski prowadziłyby nas do kwestii konstrukcji i wykonawstwa tego obiektu, a jeszcze gorzej służyłoby w zakresie odpowiedzialności karnej osobie odpowiedzialnej. W mojej ocenie jest tak, że na pewno warstwa zlodowaciałego śniegu i luźnego, grubości ok. pół metra była przyczyną – w moim osobistym przekonaniu – jedną z istotnych przyczyn tego tragicznego wydarzenia, najtragiczniejszej katastrofy budowlanej w III RP.

Kamil Durczok: Rozumiem, że na tym etapie możemy uznać za mało prawdopodobną wersję o tąpnięciu czy o tych błędach w konstrukcji, o których pan mówi?

Jerzy Polaczek: Jeśli chodzi o tąpnięcia, wynikające ze szkód górniczych, to mamy już oficjalny komunikat, że w dniu tragedii ani dniach poprzedzających nie było żadnych tego typu zdarzeń. W tej materii najbardziej kompetentnych informacji może udzielić Główny Instytut Górnictwa, który monitoruje w sposób pełny i precyzyjny tąpnięcia – ma stały monitoring tego zagrożenia, wynikającego z ruchu górotworu.

Kamil Durczok: Media pokazują wybite szyby w drzwiach. Czy państwo mogą już powiedzieć, czy wyjścia ewakuacyjne były otwarte czy zamknięte?

Jerzy Polaczek: Według świadków, bo tu możemy się odwołać do ich zeznań, tak kwestia jest niejasna, ale były w tym zakresie problemy. Jest to przedmiotem intensywnych badań organów ścigania i bardzo wiele osób będzie przesłuchiwanych na okoliczność tej tragedii. Myślę, że z tego również się wyłoni jeden ogólny pogląd, który będzie wynikał z zeznań osób uratowanych, które miały w tym zakresie problemy z wydostaniem się z obiektu.

Kamil Durczok: Czy należy zweryfikować normy budowlane, które w Polsce obowiązują? Czy tego typu konstrukcje nie powinny podlegać ostrzejszym rygorom budowlanym?

Jerzy Polaczek: Na pewno będą podjęte działania, zarówno w resorcie transportu i w instytucjach współpracujących z resortem, bo Instytut Techniki Budowlanej może taką fachową opinię wyrazić. Na pewno ten przykład tragedii w Katowicach może być zasadniczym powodem, że te normy powinny zaostrzone, a konstrukcje takich obiektów wielkopowierzchniowych, te wymogi bezpieczeństwa mogą i powinny być wzmocnione. Przykłady ostatniej zimy, kiedy wyłączano kilka obiektów przejściowo z użytkowania właśnie z tych powodów, świadczą o tym, że nie tylko jest taka potrzeba techniczna, ale przede wszystkim z powinności o dbałość o życie i zdrowie ludzi.

Kamil Durczok: Styczeń to jest w ogóle czas takich katastrof, bo pierwsze doniesienia dotarły do nas z Niemiec 2 stycznia. Tam zawalił się dach lodowiska, zginęło 15 osób. 2 stycznia zawalił się szkoły w Zgierzu, 21 stycznia w Ostrowcu; także w Czechach zawalił się dach hipermarketu. Czy to nie były sygnały – także dla rządu - że trzeba przeprowadzić ściślejszą kontrolę w tym względzie?

Jerzy Polaczek: Instytucje, które mogą w tej sprawie przypominać o takim obowiązku podejmował inicjatywy i takie komunikaty ukazywały się w styczniu.

Kamil Durczok: Może za słabo były egzekwowane?

Jerzy Polaczek: Egzekucja to jest przede wszystkim kwestia odpowiedzialności osobistej właścicieli osób fizycznych i podmiotów prawnych, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo obiektów budowlanych. Ani wzmożone kontrole ani zaostrzone prawo nie jest w stanie w pełni wyegzekwować. Mówimy o czymś, co powinno wynikać z codziennych obowiązków i z oceny sytuacji, a przede wszystkim z potrzeby usuwania takich zagrożeń w sytuacjach takiej zimy, jaką mamy w tym roku.

Kamil Durczok: Ale wtedy szef MSWiA wysłał do wojewodów takie zalecenie i przypomnienie o odśnieżaniu, przeciwdziałaniu takim sytuacjom, w których może dojść do katastrofy. Jest pytanie, czy to było egzekwowane w należyty sposób?

Jerzy Polaczek: Owszem, dlatego że w tym zakresie podmiotami, które nadzorują te zadania, to powiaty, które wykonują te zadania, zlecone administracji rządowej. I komunikaty prasowe, które się ukazywały, myślę, że stanowiły, prócz przede wszystkim warunków atmosferycznych, podstawową przesłankę do tego, by takie czynności zostały podjęte. Jak widzimy, ta katastrofa w Katowicach dopiero spowodowała, że wiele obiektów handlowych, zwłaszcza wielkopowierzchniowych, przystąpiło do usuwania tego zagrożenia. Ale to pozostawiam bez komentarza i myślę, że słuchacze mają wyrobiony pogląd na ten temat, kto i dlaczego tych obowiązków należycie nie wykonywał.

Kamil Durczok: Kiedy możemy spodziewać się wstępnych wyników prac komisji, którą pan nadzoruje?

Jerzy Polaczek: To nie jest kwestia najbliższych dni. Zrobimy wszystko w sposób fachowy i precyzyjny opinia publiczna została poinformowana o prawdziwych przyczynach tragedii w Katowicach.