Doceniamy, że Polska tyle uwagi poświęca Białorusi, ale trzeba bardziej zdecydowanych kroków i polskiego MSZ, i organizacji pozarządowych – mówi gość RMF Maria Łucewicz, członek Związku Polaków na Białorusi.

REKLAMA

Tomasz Skory: Według Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, polska mniejszość jest ostatnio traktowana przez władzę w Mińsku jak najwięksi wrogowie, piąta kolumna jakiś sił wywrotowych przygotowujących jakiś zamach stanu. Kiedy była Pani w Grodnie dało się to zauważyć, tak to rzeczywiście jest?

Maria Łucewicz: W Grodnie bywam w ciągu ostatnich pięciu lat, z powodu moich studiów, niezbyt często, ale w mojej miejscowości nie da się tego wyczuć na poziomie stosunków międzyludzkich, ponieważ Polacy i Białorusini współistnieją od kilku stuleci i szczerze mówiąc: stosunki są bardzo przyjazne i bardzo sąsiedzkie, i życzliwe.

Tomasz Skory: Pomiędzy ludźmi, a kiedy wdaje się w to władza, przychodzi po nocy, pyta? Czy są represje?

Maria Łucewicz: Na razie osobiście tego nie zaobserwowałam. Myślę, że potrzeba jeszcze trochę czasu odczekać, żeby zobaczyć, jak taki ucisk władzy będzie odbierany w społeczeństwie. Moim zdaniem na razie takich strasznych represji nie ma.

Tomasz Skory: Ale „Głos znad Niemna” już nie wychodzi od dwóch tygodni, pani Borys mówi o represjach, wezwaniach, lojalkach, wizytach służb specjalnych, o zastraszaniu, utracie pracy przez działaczy Związku Polaków na Białorusi.

Maria Łucewicz: Przede wszystkim „Głos znad Niemna” został zawieszony tuż po dojściu do władzy nowego rządu i nawet jeśli odwiedzimy stronę internetową tej gazety, to zobaczymy takie wydanie specjalne z odezwą: „Nie uznawać wyborów”. „Głos” został zawieszony jeszcze przez obecne kierownictwo. Są oczywiście problemy w wydawnictwie - już od dłuższego czasu, nie wiadomo z jakiego powodu nie chcą ich drukować. To wszystko na razie nie przekłada się na normalne stosunki między ludźmi.

Tomasz Skory: Półmilionowa mniejszość polska dysponuje na Białorusi 16 domami, ma dwie szkoły, to jest niewiele. Czy rzeczywiście Polacy mogą stanowić zagrożenie dla władzy, jakąś siłę, która mogłaby uruchomić większe procesy ustrojowe w tym kraju?

Maria Łucewicz: To oczywiście tak nie jest. Zawsze widzimy jak reżim, albo władza, która nie czuje się pewna, szuka jakiś wrogów zewnętrznych, i w tym przypadku niestety widzimy, że stają się nimi Polacy. Chociaż trzeba zaznaczyć, że Polacy w ogóle w historii Białorusi zrobili bardzo dużo dobrych rzeczy, o których musimy zawsze pamiętać i o których ludzie inteligentni, wykształceni wiedzą. Nigdy to, co się teraz mówi o Polakach, do nich nie przemówi. Jednocześnie myślę, że osoby, które mniej się orientują w historii Białorusi i w jej kulturze, mogą ten wkład Polaków docenić.

Tomasz Skory: Ta kampania propagandowa może być skuteczna. Zaognienie stosunków między Polakami zaczęło się w marcu – od nieuznanego przez administrację zjazdu Związku Polaków na Białorusi. Wówczas to miejsce Tadeusza Kruczkowskiego zajęła Andżelika Borys. Kim są te postaci?

Maria Łucewicz: Wydaje mi się, że ten cały problem polega na tym, że jest to środowisko trudne nie tylko ze względu na zewnętrzną opresję, ale i środowisko wewnętrznie skomplikowane. Dowodem na to jest książka „Zwycięstwa i porażki”, którą napisał były prezes, założyciel Związku Polaków na Białorusi – Tadeusz Gawin. Podsumowuje w niej okres swojej 10-letniej kadencji, mówi tam o konfliktach w Związku, które istnieją już od początku lat 90. Jest to środowisko wewnętrznie zróżnicowane i niezbyt łatwe. To kto jest prezesem – mam wrażenie – w tej sytuacji za wiele nie zmienia, ponieważ wieloletni prezes i założyciel tego związku Tadeusz Gawin odszedł i nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje w związku, chociaż miały do tego prawa.

Tomasz Skory: Z kolei Tadeusz Kruczkowski bierze udział w propagandowych działaniach białoruskich mediów, oskarżając m.in. polskiego dyplomatę - usuniętego przez władze - o próby ingerowania w działania związku. Czy to oznacza kolaborację z władzami? Taką infiltrację przez służby specjalne, o czym mówi obecna pani prezes?

Maria Łucewicz: Powody mogą być różne. Ale rzeczywiście polityka Tadeusz Kruczkowskiego bardzo się różniła od polityki Tadeusza Gawina, ponieważ Gawin był przekonany, że Polacy i Białorusini powinni być razem i razem walczyć o wolność, która teraz na Białorusi jest bardzo ograniczona. Natomiast Kruczkowski odsuwa się od tego bardzo, odżegnuje się od tego. Mówi nawet o tym, że Polacy muszą stanąć osobno. Ugruntowanie tego poglądu może być oczywiście różne.

Tomasz Skory: Czego oczekiwaliby Polacy na Białorusi od nas – od państwowości polskiej, polskiego MSZ.

Maria Łucewicz: W tej chwili przede wszystkim na Białorusi bardzo się docenia, że Polska tyle uwagi poświęca Białorusi. I to Polacy na Białorusi czują i doceniają. Ale jednocześnie trzeba większych i bardziej zdecydowanych kroków i polskiego MSZ, i pozarządowych organizacji w stosunku do tego, co dzieje się na Białorusi. Bo to, co się dzieje ze Związkiem Polaków na Białorusi, jest już po prostu straszne.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio