REKLAMA

Tomasz Skory: Minister skarbu, Wiesław Kaczmarek Zapowiedział dzisiaj, że zamierza wycofać się z umowy na sprzedaż 21 procent akcji PZU konsorcjum Eureko. To jest ta sama umowa, którą rząd Jerzego Buzka podpisał pół roku temu. Czy pan widzi jakieś racjonalne uzasadnienie tego?

Janusz Lewandowski: Uważam, że to jest kolejna odsłona nieszczęśliwej historii pod tytułem „Prywatyzacja PZU”, z której nie ma w tej chwili dobrego wyjścia- są same złe wyjścia. Kaczmarek wybrał takie, które sprawia, że Polska trafia na pierwsze strony gazet jako kraj niewiarygodny. Wybrał coś, co się może podobać Polakom, bo się będzie stawiał w roli obrońcy interesu narodowego i kapitału narodowego w tej firmie, natomiast niewątpliwe straty ponosi Polska, jako kraj, który ma ściągać inwestorów, bo takie rzeczy jak wycofywanie się z umowy podpisanej przez poprzedniego ministra nie uchodzą na sucho.

Tomasz Skory: Nie da się tego nazwać naprawieniem błędu Aldony Kameli-Sowińskiej, czy też popełnieniem własnego błędu? To tak skomplikowane?

Janusz Lewandowski: Zaczęło się o tyle niefortunnie, że na początku był rozdźwięk pomiędzy liczbą sprzedanych akcji, a poziomem kontrolowania przez Eureko zarządzania tą firmą. Czyli było mniej akcji kupionych niż wpływów w zarządzie. Pani Aldona Kamela-Sowińska chciała z tego wybrnąć poprzez obietnicę dokupienia przez Eureko kolejnej porcji akcji, które dawały większość inwestorowi. Zakwestionował to Kaczmarek, wcześniej był pozew o unieważnienie umowy ze strony ministra Chronowskiego, czyli każdy minister miał swoją strategię, co budowało obraz zupełnie niewiarygodnego partnera polskiego. I to w czasie kiedy stagnacja wcale nie ułatwiała nam pozyskania inwestycji, a z kolei inwestycje, zwłaszcza takie duże, to jest sposób na stworzenia kilkuset, czy kilku tysięcy miejsc pracy w kraju, który ma 18-procentowe bezrobocie.

Tomasz Skory: Teraz jest tak, że przedstawiciele Eureko od paru tygodni sugerują, że zwrócą się w tej sprawie do Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie, pozyskują poparcie ze strony krajów Unii. Czy mają szansę na wygraną i zmuszenie rządu do sprzedania tych akcji obiecanych umową?

Janusz Lewandowski: Są w prawie, z uwagi na to, że ktoś wcześniej w imieniu rządu polskiego złożył podpis. Niby ta umowa miała dodatkowy warunek, jakim jest uzyskanie zgody ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, której to zgody nie było w całym tym zamieszaniu, ale niewątpliwie mają silne argumenty prawne jako strona ewentualnego procesu. Nie wiem czy na to się zdecydują. Ja ciągle szukałbym wyjść polubownych, zważywszy na to, że Eureko dementuje wszystkie pogłoski jakoby chciało to komuś sprzedać.

Tomasz Skory: Ale rzeczniczka Eureko mówi, że można dyskutować tak długo, dopóki będą to dyskusje konstruktywne. W tym wypadku to już chyba przepadło.

Janusz Lewandowski: Mam wrażenie, że nie tylko minister Kaczmarek, ale także paru innych ministrów szuka trochę złej sławy. Może jest to opłacalne politycznie wewnątrz kraju, stawiają się jako tacy głośni obrońcy polskości, tego, czy innego kawałka majątku. Jeżeli byłaby to droga, która prowadzi do konkurencyjnej grupy, która ma później przed sobą zwycięstwo na rynku jednolitym Unii Europejskiej, to byłoby wszystko w porządku. Jeżeli to nas narazi na procesy, interwencję Unii, pogorszoną reputację i uciekanie inwestycji do Czech, czy na Węgry, to uważam, że strata będzie większa niż pożytek.

Tomasz Skory: Powiedział pan, że to co zapowiada minister Kaczmarek powinno być opłacalne dla Polaków, ale przecież zrealizowanie podpisanej pół roku temu umowy ma dać budżetowi 2,8 miliarda złotych, a tegoroczne wpływy z prywatyzacji to 6,6 miliarda złotych. Wierzy pan, że Kaczmarek wie co robi? Czy to nie grozi wpadką budżetową?

Janusz Lewandowski: Plany wpływów budżetowych z prywatyzacji na rok 2001, na tle poprzednich lat nie są specjalnie ambitne, dlatego że to jest 6,7 miliarda złotych, a nam zdarzało się zyskać z prywatyzacji nawet ponad 20 miliardów złotych. To jest pewien kłopot ministra finansów - mając stosunkowo niewysokie wpływy z prywatyzacji, musi się bardziej zapożyczać na rynku, sprzedawać swoje papiery skarbowe, które wysysają pieniądz z rynku.

Tomasz Skory: Rozumiem, że to nie jest najważniejszy aspekt całej sprawy.

Janusz Lewandowski: Ale ja też solidaryzuje się z każdym ministrem prywatyzacji, gdyż nacisk fiskalny, a taki nacisk był w momencie podpisywania umowy prywatyzacyjnej PZU, to nie jest najzdrowsze dla strategii układania zmian własnościowych. Ona powinna się rządzić wyobrażeniem korzyści firmy, kraju, a nie tylko tym pieniądzem, który idzie do budżetu.

Tomasz Skory: Minister Kaczmarek powołuje się na uchwałę Sejmu z maja 2000 roku i mówi, że gdyby sprzedał, działałby przeciwko niej, a to oznaczałoby jego dymisję. Ma rację?

Janusz Lewandowski: Była taka uchwała. Ona została wymuszona przez większość AWS-owską, taką powiedziałbym „twardo uwłaszczeniową”. To byli w ogóle przeciwnicy prywatyzacji. Nie wiem czy to jest jakiś dowód procesowy w ewentualnym postępowaniu.

Tomasz Skory: Nie powinien się tym przejmować?

Janusz Lewandowski: Z punktu widzenia wewnętrznego – ma taką zasłonę, takie alibi i przed sądem nie sądzę, żeby to było specjalnie skuteczne, bo tam są skuteczne podpisy lub brak, ze strony upełnomocnionych przedstawicieli Skarbu Państwa.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa