Jestem gotów postawić swój majątek, że Euro 2012 odbędzie się w Polsce zgodnie z planem - zadeklarował Mirosław Drzewiecki w Kontrapunkcie RMF FM i Newsweek’a. Nie wierzę w niepowodzenie tego projektu - zaznaczył minister sportu.

REKLAMA


Konrad Piasecki: W Kontrapunkcie dziś minister sportu Mirosław Drzewiecki. Dzień dobry. Witamy.

Mirosław Drzewiecki: Dzień dobry. Witam.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, jaką część swojego majątku postawiłby pan, że mistrzostwa Europy odbędą się jednak w Polsce?

Mirosław Drzewiecki: Powiem, że to nie jest największy majątek w Polsce.

Konrad Piasecki: Nie jest źle.

Mirosław Drzewiecki: W związku z tym ryzyko nie byłoby takie duże.

Andrzej Stankiewicz: Te dwa miliony postawiłby pan?

Mirosław Drzewiecki: Postawiłbym.

Konrad Piasecki: Tak. Całe oszczędności?

Mirosław Drzewiecki: Całe, dlatego że nie wierzę w niepowodzenie tego projektu. Mówię to dzisiaj, tj. 2 lutego 2008 r. Gdybym miał to powiedzieć w listopadzie 2007 r., nawet bym połowy majątku nie zaryzykował.

Konrad Piasecki: A stopień ryzyka takiej inwestycji, uważa pan, jest ilu procentowy? Ile jest procent tego, że ten film zacznie iść do tyłu, że Michel Platini schowa tę kartkę z napisem „Ukraine and Poland” z powrotem do koperty i gra zacznie się od początku?

Mirosław Drzewiecki: Wydaje mi się, że on jest nie możliwy, jeśli to wszystko zostanie przywrócone z głowy na nogi z powrotem i będzie wytyczonymi torami szło. Przykład Stadionu Narodowego i innych stadionów, czyli Wrocławia i Gdańska. Jeżeli by nie było zakończonego procesu, który dzisiaj mamy za sobą, że coś już jedzie, ktoś rysuje, szykuje, zaraz będą przetargi, będzie się działo. Jak się tylko gada, a nie pracuje, jest taka sytuacja, że nie ma żadnych szans, żeby projekt się zrealizował.

Konrad Piasecki: Czyli nawet jednego procenta na to, że mistrzostw nie będzie w Polsce, nie ma?

Mirosław Drzewiecki: Ja myślę, że Pan Bóg nam tu pomaga i nie pozwoli, żeby nawet ten jeden procent wystąpił.

Andrzej Stankiewicz: Powiedział pan, że w listopadzie byłby pan pesymistą. Według stanu na listopad są małe postępy w budowie stadionów, autostrad i lotnisk. To są zarzuty UEFA. One brzmią poważnie. Zgadzam się, że one dotyczą czasów PiS-u. Ale ja nie widzę takich budujących się autostrad, pnących się w górę stadionów od tego czasu, kiedy pan kieruje ministerstwem.

Mirosław Drzewiecki: Dobrze, ale trochę dystansu do tego wszystkiego. Autostrady się projektuje dwa lata. Nasz rząd ma jakieś 67 dni. Jeszcze niektórzy sprytnie mówią, że rządzimy od 21 października, a wtedy były wybory.

Konrad Piasecki: Dwa lata projektów, dziesięć lat budowy i tych autostrad na Euro nie będzie.

Mirosław Drzewiecki: Proszę pamiętać, że cały szereg projektów, jeżeli chodzi o autostrady, drogi szybkiego ruchu, lotniska, już istnieje. Dzisiaj trzeba je spuścić z doków, żeby to zaczęło się dziać.

Konrad Piasecki: A co uważa pan za najsłabszy element tej konstrukcji Euro? To są hotele, stadiony, autostrady, lotniska?

Mirosław Drzewiecki: Najsłabszym punktem, jak ja przyszedłem 19 listopada do ministerstwa, było to, że nie było decyzji, gdzie jest Stadion Narodowy. W ogóle żaden ze stadionów nie był odpalony.

Konrad Piasecki: To dzisiaj tę decyzję już mamy.

Mirosław Drzewiecki: To była najsłabsza sytuacja. Ja sobie wyobrażam i myślę, że Michel Platini też, Euro 2012, gdzie w Polsce brakuje 130 kilometrów autostrad i przepustowość jednego z lotnisk jest trochę za mała, w związku z tym kibice muszą również w nocy przylatywać na to lotnisko, ale nie wyobrażam sobie z Platinim takiej sytuacji, że nie ma stadionów.

Konrad Piasecki:Bez stadionów Euro nie da się rozgrywać. A co jest najsłabszym punktem dzisiaj? Autostrady?

Mirosław Drzewiecki: One są największym frontem inwestycyjnym, bo hotele – jak panowie mówicie – w zależności od miasta tam musi być troszeczkę więcej pięciogwiazdkowych hoteli. To się da wykonać. Te miasta mają w projektach swoich miejsca i inwestorów, którzy to wybudują. To są inwestycje, które nie są po stronie państwa. Prywatni inwestorzy, wielkie sieci hotelowe to robią. W tych pięciu gwiazdkach to mamy – nie chcę wymieniać nazw hoteli – tylko kilka koncernów.

Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, ale mówi pan tak, jakby przed pańskim przyjściem nic się nie działo. A był komitet organizacyjny, premier Kaczyński stał na jego czele, był wicepremier Gosiewski, cała plejada polityków. Co oni zostawili?

Mirosław Drzewiecki: Proszę nie wymieniać wszystkich, bo to jest długa lista ludzi zasłużonych, którzy wchodzili w skład komitetu. Został on powołany w sposób błyskawiczny. To było dla mnie zaskoczenie, że 18 kwietnia Euro nam przyznano, a 26 już powołano komitet.

Konrad Piasecki: Ktoś działał wreszcie szybko.

Mirosław Drzewiecki: Zapisane było, co ma zrobić ten komitet.

Konrad Piasecki: I co zrobił?

Mirosław Drzewiecki: Nic nie zrobił. Powinien się nazywać nie honorowy, a pogrzebowy komitet. To był komitet do pogrzebania szansy na zorganizowanie Euro 2012.

Andrzej Stankiewicz: Czyli premier Kaczyński nie interesował się Euro?

Mirosław Drzewiecki: Nawet jak się interesował, to nie rozumiał, że żaden tego typu komitet nie wybuduje stadionów, ani dróg, ani hoteli.

Konrad Piasecki: Ale jak to się dzieje, że cały czas ten komitet, to jest komitet z Gosiewskim, Wassermannem, a nie z następcami?

Mirosław Drzewiecki: Zarządzenie premiera z 26 kwietnia mówi o tym, kto wchodzi w skład komitetu; że szefem jest premier – wtedy to był Jarosław Kaczyński, dzisiaj to byłby Donald Tusk, wicepremier i minister sportu są wiceszefami tego komitetu.

Konrad Piasecki: Ale który wicepremier – Pawlak czy Schetyna?

Mirosław Drzewiecki: MSWiA, czyli Schetyna. Dlatego nie ma się co do tego przywiązywać, bo ja od razu odpowiem na pytanie. Gdyby to miało znaczenie jakiekolwiek, to jednym zarządzeniem pan premier Donald Tusk przeformowałby ten komitet na nowy komitet.

Konrad Piasecki: To w takim razie zlikwidujmy ten komitet. Po co takie archaiczne, niepotrzebne ciało?

Mirosław Drzewiecki: W umowie międzyrządowej między Polską a Ukrainą, po stronie ukraińskiej występuje komitet i dla pewnej równowagi i symetrii po polskiej stronie też będzie komitet.

Konrad Piasecki: Będzie jakiś nowy komitet w Polsce czy nie?

Mirosław Drzewiecki: Na miły Bóg. Żaden komitet jeszcze nie wybudował niczego.

Konrad Piasecki: Na miły Bóg. Dwa tygodnie temu usłyszeliśmy, że będzie nowa formuła komitetu. Minęły już od tego czasu dwa tygodnie od czasu, kiedy to miało być ogłoszone i to nie jest ogłoszone.

Mirosław Drzewiecki: Ale czy od ogłoszenia coś przybywa?

Konrad Piasecki: To mówię – zlikwidować to.

Mirosław Drzewiecki: Można to nazwać inaczej. To będzie grupa ludzi, do której będą spływały wszystkie informacje na temat tego, co się dzieje w sprawie Euro. Te informacje będzie firma zewnętrzna, audytorska i doradcza przedstawiała premierowi, żeby premier miał pełen przegląd tego, co się dzieje. Oni nie będą się zajmowali organizacją Euro 2012. Euro 2012 będzie organizowane poprzez miasta, gdzie są gospodarze, dziewięciu koordynatorów, spółkę PL2012, gdzie będzie ogłoszony prezes w przyszłym tygodniu, który będzie zbierał to wszystko, i spółki powołane do budowy stadionów.

Andrzej Stankiewicz: Wszystko ma poprowadzić Spółka PL2012. Kto będzie jej prezesem?

Mirosław Drzewiecki: Poznacie nazwisko tego człowieka w przyszłym tygodniu.

Konrad Piasecki: A kiedy jej poprzedni prezes podał się do dymisji?

Mirosław Drzewiecki: Proszę, żebyśmy trzymali się faktów. Tamta spółka, która została powołana miała fikcyjnego prezesa, bo miał nazwisko, ale to była „wydmuszka.” Nie było ani budżetu, ani nikogo zatrudnionego. Był prezes po to, żeby spółka mogła się zarejestrować w KRS. 26. listopada powstała, a prezes, który był prezesem nominalnie, podał się do dymisji w grudniu. Dlatego, że nie podjął żadnych działań.

Konrad Piasecki: To od grudnia mijają dwa miesiące, a nowego prezesa cały czas nie ma.

Andrzej Stankiewicz: No to może stworzyć ciało rzeczywiste.

Mirosław Drzewiecki: Od grudnia mija, panie redaktorze, miesiąc. Także bądźmy konkretni.

Konrad Piasecki: Cały styczeń minął, jeszcze kawałek grudnia i pierwsze dwa dni lutego.

Mirosław Drzewiecki: Na tej zasadzie, jak pan proponuje, to pani Jakubiak powiedziała, że jestem dłużej ministrem niż ona, bo policzyła, że jestem ministrem od 21 października.

Konrad Piasecki: Kiedy będzie nowy prezes tej spółki?

Mirosław Drzewiecki: W przyszłym tygodniu.

Konrad Piasecki: Wie pan już kto to będzie? Ma pan jakiegoś pewniaka?

Mirosław Drzewiecki: Myślę, że wiem. Ale mam jeszcze dwa, trzy spotkania z dobrze przygotowanymi ludźmi. Nie chce decydować przed tym, dopóki nie wykorzystam każdej szansy.

Andrzej Stankiewicz: A wykorzysta pan Kazimierza Marcinkiewicza w tym komitecie, w spółce, przy organizacji Euro? To dobre nazwisko chyba. Lubicie go ostatnio.

Mirosław Drzewiecki: Bardzo lubimy Kazimierza Marcinkiewicza. Natomiast o tym będzie decydował premier Donald Tusk.

Konrad Piasecki: Ale ma pan dla niego jakąś ofertę? Pan, Mirosław Drzewiecki?

Mirosław Drzewiecki: Ja nie mam ofert dla pana Kazimierza Marcinkiewicza, bo to są decyzje naprawdę dla pana premiera Tuska.

Konrad Piasecki: Panie ministrze sto dni po wyborczym zwycięstwie. Właśnie tyle mniej więcej minęło od dnia wyborów. Nie ma pan poczucia zmęczenia, poczucia pewnego rozczarowania rządzeniem, że to jednak nie tak miało być?

Andrzej Stankiewicz: Że jest wyjątkowo pochmurnie?

Mirosław Drzewiecki: Wie pan. Sto dni od wyborów… Rządzimy dwa miesiące, czyli jakieś siedemdziesiąt dni, bo takie są realia. Zmęczenie jest i takie poczucie zawodu jednym, że chyba nie zdarzyło się jeszcze, żeby w dziewiątym dniu rządzenia nowego rządu był pierwszy strajk, bo tak: górnicy „Budryk”, lekarze, pielęgniarki, nauczyciele, celnicy, kierowcy… Ale nie chce narzekać, bo tak może musiało być.

Konrad Piasecki: Ale rozbudziliście nadzieje w kampanii wyborczej, więc ludzie liczą, że je spełnicie.

Mirosław Drzewiecki: A panie redaktorze, czy ktoś odpowiedzialny w Polsce bez względu na to, czy…

Konrad Piasecki: Nie dyskutujmy o tym, czy w sześćdziesiąt dni da się zrealizować postulaty wyborcze.

Mirosław Drzewiecki: Czy może powiedzieć, żeby chciał, żeby się wszystko zmieniło w sześćdziesiąt dni? Przecież to byłoby niepoważne.

Konrad Piasecki: Jak patrzy pan na Donalda Tuska widzi pan coraz bardziej szarą i zmęczoną twarz?

Mirosław Drzewiecki: Nie. Widzę, że jest potwornie zmęczony. Natomiast widzę coraz większą energię i takie przekonanie, że jest trudno, ale trzeba to przejść, bo później będzie tylko lepiej. Bo będziemy twardsi i konsekwentnie będziemy realizowali to, żeby Polakom żyło się lepiej i żeby Polska lepiej funkcjonowała.

Konrad Piasecki: A może jest już tak wypalony i zmęczony, że nie zdoła pociągnąć Platformy do wyborów prezydenckich i nie zdoła wystartować i wygrać?

Mirosław Drzewiecki: Nie mam żadnych wątpliwości, że zdoła i że nie jest wypalony. Chciałbym, żebyście wszyscy państwo to przyjęli nie jako dobra monetę, ale jako zapewnienie, że to co robię osobiście na przykład w swoim ministerstwie polega na tym, że podejmuje jakieś zobowiązania i określam czas. Jeżeli jest ten czas, przychodzę i mówię, że to i to zostało zrobione. Wskazuje kolejny horyzont czasowy i mówię, że to i to wykonam i to chce zrobić. Uważam, że ten rząd działa w inny sposób. Nie mówi na konferencjach, co będzie się działo w 2017 roku, jak będzie się Polakom dobrze żyło.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, a kiedy pańskim zdaniem trzeba zacząć myśleć o tym, że Tusk powinien rzucić premierostwo i skupić się na kampanii prezydenckiej?

Mirosław Drzewiecki: Byłoby to niepoważne, jakbyśmy się dzisiaj nad tym zastanawiali. Bo dzisiaj podjął się wielkiego wyzwania, jest szefem rządu.

Konrad Piasecki: Czyli nie ma takiego tematu w ogóle dzisiaj?

Mirosław Drzewiecki: Nie ma w ogóle takiego tematu. Myślenie o tym, co by było za 2,5 roku w innej płaszczyźnie świadczyłoby o tym, że rzeczywiście nie w stu procentach pracuje w tym projekcie. A ten projekt dzisiaj dla pana premiera Donalda Tuska i całego rządu jest najważniejszym projektem w życiu.

Konrad Piasecki: Ale nie wierzę, że nie przemknęła panu przez głowę taka myśl, kto zastąpi Tuska, jak on się już poda do dymisji?

Mirosław Drzewiecki: Może to kiedyś nastąpi, jak spadną mi z głowy stadiony i inne rzeczy. Jak będę się kładł trochę wcześniej spać i później wstawał. Że jak czasami wstanę z taką rezerwą, żebym się nie spieszył, to z pół godziny pomyślę na ten temat. Na razie na dzisiaj mi się to nie udaje.

Konrad Piasecki: A kto zastąpi sekretarza generalnego Grzegorza Schetynę?

Mirosław Drzewiecki: Nikt nie zastąpi, bo nie jest do zastąpienia.

Andrzej Stankiewicz: Ale w przyszłym roku już wybory europejskie, a cała partia weszła do rządu.

Mirosław Drzewiecki: Nie, nie. Proszę państwa, oczywiście to, że pan premier Schetyna jest wicepremierem i ma bardzo poważny resort do zarządzania powoduje, że jego możliwości działania wewnątrzpartyjne są mniejsze. Ale partia szczęśliwie jest zbudowana w ten sposób, że i sekretarz i inni ludzie mają swoich zastępców. W wypadku pana Grzegorza Schetyny, to jest pan poseł Graś, który odszedł do innego zadania i będzie wspierał projekt rozpoczęty przez Grzegorza Schetynę, jako sekretarza generalnego i zmian nie będzie.

Konrad Piasecki: Pan Minister sportu, Mirosław Drzewiecki. Dziękujemy bardzo.

Andrzej Stankiewicz: Dziękujemy.

Mirosław Drzewiecki:Dziękuję.