To jest jedyna taka okazja, że mówi się w imieniu ministrów. Premier sam staje przed Sejmem i broni całego rządu - podkreślał w Kontrwywiadzie RMF FM były premier Jerzy Buzek, dziś eurodeputowany PO.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Konrad Piasecki: W Kontrwywiadzie były premier, dzisiejszy eurodeputowany Jerzy Buzek. Dzień dobry.

Jerzy Buzek: Dzień dobry.

Konrad Piasecki: Panie premierze, chciałby pan być dziś w skórze Donalda Tuska?

Jerzy Buzek: To jest wielkie przeżycie dla premiera. Największe. Sam staje na przeciwko Sejmu i broni rządu. To jest jedyna tak okazja, że mówi się w imieniu dwudziestu ministrów i tylko jego będą pytać, premiera. On musi odpowiedzieć na każde pytanie.

Konrad Piasecki: Na godzinę przed expose człowiek ma potężną tremę?

Jerzy Buzek: Tak. Oczywiście. Jest to jednak trema, dlatego że nie wiemy jak będzie wyglądać dyskusja. Czasem jest bardzo nerwowa, bardzo napięta. Premier nie może się zdenerwować. To jest zupełnie inna pozycja niż szefa, lidera opozycji. Premier musi być odpowiedzialny, musi być spokojny. Przyjmować za dobrą monetę nawet złośliwe uwagi i wyciągać z nich wnioski.

Konrad Piasecki: Pan 10 lat temu – to był 10 listopada 1997 roku – mówiąc „Mam zaszczyt przedstawić program naprawy państwa” miał pewnie tremę, ale i przekonanie, że się uda.

Jerzy Buzek: Oczywiście, że miałem takie przekonanie. Chcę przypomnieć, że głosowanie nad wotum nieufności odbyło się w nocy 11 listopada, w dnu święta państwowego. To nas bardzo cieszyło, dyskusja trwała cały dzień. To właśnie jest wyzwanie dla premiera – dyskusja przez cały dzień.

Konrad Piasecki: Wygłaszał pan te słowa i święcie wierzył, że się wszystko uda, że nie będzie wpadek, że nie będzie afer, że nie będzie problemów. Jak szybko ten idealny świat, odmalowany w expose, zaczyna się jednak premierowi kruszyć?

Jerzy Buzek: Nie wierzyłem w to, że nie będzie słabych momentów, że nie będzie nawet wpadek i błędów. Mieliśmy gigantyczny program przed sobą. Proszę pamiętać, że wtedy nie byliśmy ani w NATO, ani w Unii Europejskiej, dzisiaj dla wielu ludzi to jest niewyobrażalne.

Konrad Piasecki: Brzmi jak prehistoria.

Jerzy Buzek: Absolutna prehistoria. Mieliśmy co trzy miesiące aferę, która polegała na tym, że nie mieliśmy pieniędzy w ZUS na wypłaty dla emerytów.

Konrad Piasecki: Kiedy pan rozpoczynał premierowanie było trochę podobnie jak dzisiaj, jeśli chodzi o inne sprawy. Rzeczywiście nie byliśmy w NATO, nie byliśmy w Unii Europejskiej. Dzisiaj jesteśmy. Ale było tak: pan wygrał wybory, AWS wygrał wybory. Koalicja wydawało się, że będzie stabilna. Premier miał – moim zdaniem – ogromny kredyt zaufania na wstępie, podobnie jak dzisiaj Donald Tusk. Potem bywało różnie. Co Donald Tusk powinien zrobić, żeby było raczej lepiej niż gorzej?

Jerzy Buzek: Przede wszystkim polityka informacyjna. Jak się przeprowadza zmiany, wprowadza się nowe rozwiązania, które Polsce są potrzebna – Polacy mogą ich nie rozumieć. Jest jeszcze inny powód. Mieliśmy na przeciwko siebie, przeciwko sobie telewizję Kwiatkowskiego. To mówi samo za siebie.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że telewizja Urbańskiego będzie telewizją, która będzie wspierać rząd Tuska?

Jerzy Buzek: Na pewno jesteśmy w innym miejscu, niż byliśmy 10 lat temu.

Konrad Piasecki: Także rozwój mediów prywatnych trochę inny niż wtedy.

Jerzy Buzek: Inny był RMF, inne były inne radia, a także TVN, czy Polsat były znacznie słabsze. Telewizja publiczna i radio miały taką przewagę, że tylko one się liczyły na rynku. Po 10 latach jest jednak inaczej.

Konrad Piasecki: Czyli najważniejsze przykazanie dla Donalda Tuska - nie zapominać o mediach i nie zapominać o politycznym PR?

Jerzy Buzek: Dobra informacja, jeśli się prowadzi zmiany, jeśli się proponuje nowe rozwiązania Polakom, bo oni muszą wiedzieć o co chodzi. Jeśli się nie ma takich możliwości, a myśmy nie mieli – pewnie to trochę zaniedbaliśmy przyznaję – ale nie mieliśmy możliwości. To jest wielki mankament jak wprowadza się nowe rozwiązania.

Konrad Piasecki: Inny były premier Leszek Miller mówi, że Tusk powinien uważać na Brutusa, który już pewnie czai się w jego otoczeniu. Widzi pan potencjalnego Brutusa koło Donalda Tuska?

Jerzy Buzek: Ja bym tak sprawy nie traktował. Jak się ma jasny program i wewnętrzne przekonanie, że można zrobić dobre dokonania dla Polaków i Polski, to ja bym się takich osób nie obawiał. Oni muszą przegrać.

Konrad Piasecki: Pan miał Brutusa obok siebie?

Jerzy Buzek: Ja nie zwracałem na to uwagi, było tyle roboty. Panie redaktorze przygotowanie tych wszystkich przemian w Polsce, po to żebyśmy mogli wejść do NATO i do Unii chociażby, dzisiaj się z tego cieszymy, a wtedy nie było to w ogóle przygotowane, nie widzieliśmy, co nas czeka, więc nie bardzo był czas, żeby myśleć, o jakiś wewnętrznych zagrożeniach, musieliśmy wspólnie razem działać.

Konrad Piasecki: Niewiele brakowało, by to pan dzisiaj siedział w ławach rządowych obok Tuska, dlaczego pan nie został ministrem spraw zagranicznych w tym rządzie?

Jerzy Buzek: Sprawy się często różnie układają, nie musi to być kwestia odmowy.

Konrad Piasecki: Czyli pan się zgadzał?

Jerzy Buzek: Nie, nie chciałbym powiedzieć, że się zgadzałem, miałem duże wątpliwości przede wszystkim dlatego, że mam bardzo poważny mandat w Parlamencie Europejskim i otrzymałem duże wsparcie, ogromną ilość głosów, a tam skąd jestem, czyli na Śląsku bardzo się zwraca uwagę, żeby dopełnić mandatu, żeby dokończyć sprawę, w której został udzielony komuś kredyt zaufania, a ja w Parlamencie Europejskim mam wielkie przedsięwzięcia i chciałbym dokończyć swój mandat.

Konrad Piasecki: Czyli lepiej się stało, że to Radek Sikorski został szefem MSZ-u mimo zastrzeżeń prezydenta?

Jerzy Buzek: Dobrze się stało. Ja nie chciałbym mówić czy lepiej, czy gorzej. Sikorski jest dobrze przygotowany, a poza tym jest obok niego pan profesor Bartoszewski, a to bardzo duże wsparcie, wiem coś o tym, bo też miałem pana Bartoszewskiego obok siebie.

Konrad Piasecki: Panie premierze, jak pan myśli, ile Donald Tusk wytrzyma na tym stanowisku?

Jerzy Buzek: Tego w ogóle nie chciałbym prognozować.

Konrad Piasecki: To jest jednak bardzo ciężka praca, bycie premierem?

Jerzy Buzek: Oby wytrzymał jak najwięcej i oby jak najwięcej zrobił w tym czasie.

Konrad Piasecki: Ale uważa pan, że jest sens cztery lata pozostawać na tym stanowisku? Człowiek się nie wyczerpuje?

Jerzy Buzek: Zdecydowanie jest sens, jest tylko kwestia, czy my dryfujemy, czy jesteśmy na tym stanowisku, żeby przeżyć te cztery lata, czy dokonujemy czegoś poważnego.

Konrad Piasecki: A nie lepiej powiedzieć sobie od razu: zostaję premierem na dwa, dwa i pół roku, a potem przekaże komuś pałeczkę?

Jerzy Buzek: Nie należy takich prognoz snuć.

Konrad Piasecki: Nawet jeśli ma się przed sobą wybory prezydenckie?

Jerzy Buzek: Ja nie wiem, czy w tej chwili pan premier Tusk myśli o wyborach prezydenckich. Bycie premierem to jest duża odpowiedzialność i wielkie zadanie, moim zdaniem dużo większe niż bycie prezydentem. Prezydent jest co prawda głową państwa, najważniejszą osobą w państwie, ale nie ma takich uprawnień, ani obowiązków, ani odpowiedzialności premiera. To są nieporównywalne stanowiska, pan premier Tusk stoi dzisiaj przed największym wyzwaniem, jakie Polak może otrzymać w Polsce od swoich rodaków.

Konrad Piasecki: Czyli lepiej być przyzwoitym premierem, niż prezydentem?

Jerzy Buzek: Dla mnie tak, ale każdy ma swoje zdanie.

Konrad Piasecki: Jerzy Buzek były premier dzisiejszy eurodeputowany, dziękuję bardzo.

Jerzy Buzek: Dziękuję bardzo.