Jak dotąd, żadne z zeznań pani Jaruckiej nie zostało formalnie zanegowane. Nikt nie udowodnił, że pani Jarucka mówi nieprawdę - mówi Wojciech Brochwicz, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka. To właśnie Brochwicz skontaktował Jarucką z komisją śledczą.

REKLAMA

Kamil Durczok: „Człowiek, który pozbawił Cimoszewicza prezydentury”. Myśli pan, że za dwa miesiące będą tak o panu mówić?

Wojciech Brochwicz: To jest polityka, a ja w politykę dziś nie chcę się angażować.

Kamil Durczok: Jest pan bardzo skromny. Czy to nie pan przywiódł Annę Jarucką przed oblicze komisji śledczej?

Wojciech Brochwicz: A co innego miałem zrobić?

Kamil Durczok: Czy to nie Jarucka sprawiła, że Cimoszewicz stracił 10 procent w rankingach?

Wojciech Brochwicz: Wydaje mi się, że on sam to sprawił.

Kamil Durczok: To się wszystko zgadza. To pan jest osobą, przez którą Cimoszewicz i jego sztab nie śpią po nocach.

Wojciech Brochwicz: Ja dzięki Bogu śpię dobrze.

Kamil Durczok: Panie mecenasie, jaka jest pańska wizja tego wszystkiego, o czym czyta pan dziś w gazetach?

Wojciech Brochwicz: Jeszcze nie zdążyłem dobrze przejrzeć dzisiejszej prasy, ale mogę mówić nie o wizjach, tylko o tym, co się rzeczywiście wydarzyło. Zaprzyjaźniony lekarz zadzwonił do mnie. Powiedział, że przysyła mi klientkę z bardzo poważną sprawą i chciałby, żebym z nią porozmawiał. To była pani Jarucka.

Kamil Durczok: Ten lekarz wiedział, że to jest bardzo poważna sprawa?

Wojciech Brochwicz: Wiedział doskonale. Opiekował się panią Jarucką po poronieniu, którego doznała w wyniku stresu związanego z przeszukaniem u niej w domu.

Kamil Durczok: A nie ma pan wrażenia, że lekarz złamał tajemnicę lekarską?

Wojciech Brochwicz: Nie.

Kamil Durczok: Dlaczego?

Wojciech Brochwicz: Został upoważniony przez panią Jarucką do nawiązania kontaktu ze mną.

Kamil Durczok: Ale zgodzi się pan, że naturalne postępowanie, to jest takie, w którym ktoś, kto szuka porady prawnej, idzie do prawnika. Nie idzie np. do stomatologa, ale do prawnika.

Wojciech Brochwicz: Prowadzę praktykę od lat i bardzo często zdarza się, że zgłaszają się do mnie ludzie, polecani przez różnych znajomych i nie ma w tym nic nienaturalnego.

Kamil Durczok: Co dalej działo się po tym kontakcie?

Wojciech Brochwicz: Pani Jarucka opowiedziała mi historię. Wydała mi się ona ważna. Uznałem, że jako obywatel nie mogę tej sprawy pozostawić samej sobie i nie mogę o tym zapomnieć, że jako prawnik proszony o pomoc przez tą panią, muszę jej tej pomocy udzielić. A ona prosiła o to, bym umożliwił jej kontakt z komisją śledczą.

Kamil Durczok: A jako były polityk nie zdawał sobie pan sprawy z tego, że jest to sekwencja wydarzeń, która układa się w jakiś logiczny ciąg, zwłaszcza uwzględniając pańskie sympatie polityczne?

Wojciech Brochwicz: Jestem daleki od snucia jakichkolwiek teorii spiskowych, niech tym się zajmują sztaby wyborcze. Mam żywo w pamięci historię ze sprawą Rywina, w której zarzucano uczestnikom tej sprawy, że tak długo zwlekali z zawiadomieniem prokuratury o korupcyjnej propozycji Rywina. Żaden obywatel, który dowiaduje się o okolicznościach tak poważnych, jak te, które podnosiła pani Jarucka, nie powinien pozostać bierny. I powinien powiadomić właściwą instytucję państwową czy umożliwić osobie, która twierdzi, że takie informacje posiada kontakt z taką instytucją. Ja to zrobiłem.

Kamil Durczok: Panie mecenasie, jest pan prawnikiem i tak się zastanawiam, czy ten wybór – komisji śledczej – jako tej instytucji, o której pan mówi, jest przypadkowy czy naturalny. Jeśli powziął pan podejrzenia, że być może Włodzimierz Cimoszewicz popełnił przestępstwo, polegające na wymianie ważnych dokumentów, które powinny inaczej wyglądać, a on w to miejsce wkłada inne dokumenty, to powinien pan powiadomić prokuraturę, a nie komisję śledczą.

Wojciech Brochwicz: Zawracam uwagę na to, że historia opowiedziana przez panią Jarucką niosła w sobie również element udziału instytucji państwowej, w nękaniu jej, w zacieraniu śladów.

Kamil Durczok: Mówi pan teraz o ABW?

Wojciech Brochwicz: Tak. W związku z tym jedyną instytucją, która wydała mi się w miarę niezależna, a zarazem zajmującą się tymi wszystkimi sprawami była komisja sejmowa. Dodam, że pani Jarucka, oglądając zeznania pana Cimoszewicza przed komisją śledczą, przypomniała sobie o całej historii, skojarzyła ją ze swoimi perypetiami.

Kamil Durczok: I teraz Jarosław Kaczyński grzmi, że trzeba będzie wyjaśnić rolę służb specjalnych w polityce, w kampanii wyborczej, że Ludwik Dorn mówi o panu, że jest pan taki symbolem patologicznych związków między służbami a polityką. Co pan na to?

Wojciech Brochwicz: Mam cały czas nadzieję, że pan Dorn odwoła publicznie w najbliższym czasie te pomówienia. W przeciwnym razie będzie musiał przeprosić mnie po procesie sądowym. A co do pana Kaczyńskiego, to jest to już kolejny komitet wyborczy, który niedostatki programowe próbuje łatać atakami na ludzi, związanymi ze służbami specjalnymi.

Kamil Durczok: Myśli pan, że sam sobie zgotował ten los? Żałuje pan, że nie robił inaczej?

Wojciech Brochwicz: Nie mogłem zrobić inaczej. To był mój obywatelski obowiązek.

Kamil Durczok: A czy dziś nie jest panu żal Anny Jaruckiej? List gończy, prokuratorski akt oskarżenia. Jeśli to miała być recepta na ten stres, to była to średnia recepta.

Wojciech Brochwicz: Żal mi jest pani Jaruckiej, choć uważam, że ewentualny proces może ją oczyścić z wszelkich zarzutów. Przypominam, że jak dotąd żadne z zeznań pani Jaruckiej nie zostało formalnie zanegowane. Nikt nie udowodnił, że pani Jarucka mówi nieprawdę. Od udowadniania nieprawdy są na szczęście w Polsce niezawisłe sądy, a nie komisje, sztaby wyborze czy prokuratura.

Kamil Durczok: Czy jest pan pracownikiem ABW? Wcześniej pracował pan w UOP.

Wojciech Brochwicz: Nie. Dziś jestem osobą prywatną i zajmuję się prowadzeniem kancelarii prawniczej.

Kamil Durczok: I tak na koniec. Czy doradza pan szefowi ABW, panu Barcikowskiemu?

Wojciech Brochwicz: Doradzam Andrzejowi Barcikowskiemu w ramach komitetu, w którym zasiadają znani profesorowie, byli szefowie UOP i doradcy ekonomiczni i w związku z tym, że jestem ekspertem z zakresu zarządzania kryzysowego, antyterroryzmu i kontrwywiadu, a moja wiedza i doświadczenie nie są moja prywatną własnością, ale państwa.

Kamil Durczok: Władze PO nie mają o to do pana pretensji?

Wojciech Brochwicz: Może mają, ale rozumieją moje potrzeby propaństowe.

Kamil Durczok: Dziękuję za rozmowę.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio