Barbara Górska rozmawia z synem zmarłego niedawno Władysława Szpilmana, Andrzejem i Alanem Starskim - autorem scenografii do filmu o słynnym kompozytorze, który wkrótce nakręci w Polsce Roman Polański. Rozmowa odbyła się w pracowni Starskiego.

Barbara Górska (RMF): Andrzej Szpilman, syn Władysława i Alan Starski syn Ludwika są dzisiaj powiązani dziełem noszącym tytuł „Pianista”. A „Pianista” to zarazem i książka i film. Zacznijmy od opowieści o książce

Andrzej Szpilman: Książka została wydana w Niemczech po blisko 50 latach od momentu gdy została napisana. W nowej pełnej wersji rozszerzonej o wstrząsające pamiętniki kapitana Wermachtu Wilma Hozenfelda, który odkrył ojca w ruinach powstańczej Warszawy i wbrew temu co było wówczas praktykowane nie zamordował go na miejscu tylko dał mu żyć, a wręcz nawet pomagał mu przez pewien czas aż do wyzwolenia. Później ta książka został wydana w Anglii, w Ameryce, w całej Europie w zasadzie. Odniosła duży sukces.

RMF: Dosyć niezwykłe jest to, że ma dziś tak wielki come back właściwie ta książka, dlatego, że jej pierwsze wydanie powojenne przeszło trochę niezauważone.

Andrzej Szpilman: Ona zdaje się wówczas nie pasowało za bardzo, tzn. dbano o to, żeby jednak w Polsce nie było mowy o mniejszościach narodowych.

RMF: Ten come back książki ”Pianista” będzie bardzo spektakularny, ponieważ książka doczeka się swojej wersji filmowej, więc powiedzmy o filmie „Pianista”.

Alan Starski: O filmie trudno mówić przed powstaniem filmu. Ja jestem w takim okresie kiedy wszyscy bardzo chcemy, żeby powstał wspaniały film, ale wszyscy się denerwujemy jak ten film zrobić. Tym bardziej, że książka jest tak wstrząsająca i działa tak na wyobraźnie, przynajmniej moją, że zawsze jestem w strachu w takich sytuacjach jak mnie uda się pokazać tą Warszawę, którą opisał Władysław Szpilman.

RMF: Ostatnim programem nadanym na żywo na antenie radia we wrześniu 1939 roku był recital chopinowski grany przez pańkiego ojca – Władysława Szpilmana. Ale pański ojciec komponował też popularne przeboje, takie jak „Czerwony autobus”.

Andrzej Szpilman: Ojciec napisał tyle różnych utworów, że sam nie pamiętał niektórych. Zdarzyło mi się, że jeden z kolegów przysłał mi do radia do Hamburga kasetę z piosenkami ojca, a ojciec zaklinał się, że to nie jego. Dosłownie cztery tygodnie temu znalazłem nuty tych piosenek.

RMF: Teraz powiedzmy z kolei o tym, że ojciec Alana Starskiego, Ludwik – wybitny scenarzysta filmowy – także był autorem wielu hitów, scenariusza „Jadzi”, „Zakazanych piosenek”, „Przygody na Mariensztacie”.

Alan Starski: Tak, ale co mam powiedzieć?

RMF: Ja bym chciała, żebyście panowie powiedzieli tutaj o tym, że legendy polskiej kultury Ludwik Starski i Władysław Szpilman znali się.

Andrzej Szpilman: Oni współpracowali już przed wojną.

Alan Starski: Ja pamiętam te czasy jako wspaniałe czasy i przyjaźń dwóch fajnych ludzi. To była przyjaźń oparta na takiej zasadzie świetnej rywalizacji w opowiadaniu dowcipów, w pomysłach.

Andrzej Szpilman: Gdy byłem małym dzieckiem, pan Starski bywał często u nas w domu. Umiał grać na fortepianie i grywał dla mnie takie kuplety. Pamiętam że to mi się bardzo podobało, bo to były takie bardzo przystępne dla dzieci utwory. Zawsze mojemu ojcu mówiłem, jak to on wspaniale grywa. Starski pyta się: „Czy ja lepiej gram niż ojciec?”. Ja mówiłem „Oczywiście że tak” i byłem o tym wtedy święcie przekonany. Ojciec bardzo się denerwował, jak pan Starski mówił: „No widzisz Władek, nawet twój syn mówi że gram lepiej na fortepianie”.

Alan Starski: Obserwowałem tę przyjaźń, te dowcipy, te współne spotkania i to zostało mi w pamięci. To że robię teraz film, w jakimś sensie to jest przypadek losu, że akurat ta powieść została tak dobrze przyjęta, że zainteresował się nią tak dobry reżyser jak Roman Polański i że Polański wybrał mnie. Więc tu coś się zamknęło i to chyba dobrze.

Andrzej Szpilman: Tam były piosenki z tego filmu, które były zresztą nawet popularne. Ja bardzo często byłem w towarzystwie pana Starskiego. Miałem to szczęście, bo byłem jako jedyny dopuszczony do stolika w Europejskiej. Wodziłem mojego ojca do tego stolika. Gdy tamten stolik rozwinął się tak do 22 osób, to był stolik pod tytułem „Wolna Europa”. Ludwik Sempoliński był szefem i prezydentem. W kącie siedział Cyrankiewicz, gdzieś tam dwa stoliki dalej, a Sempoliński tłukł ręką w stół i opowiadał co „Wolna Europa” wczoraj mówiła. I tam był właśnie pan Starski, który mówił: „Co Andrzej, przyjechałeś z przyczepą?”. Chodziło o ojca, który nigdy nie dawał mi samochodu, ale mogłem prowadzić razem z nim. Więc pan Starski mówił „przyjechałeś z przyczepą”. I ten stolik się rzeczywiście do 21 osób rozwinął. Wybuchł stan wojenny. Ojciec tam przestał przychodzić. Właściwie nikt nie miał nastroju. I nagle pewnego dnia ojciec spotkał Adamowskiego i ten mu powiedział: „Panie Władysławie z tego całego stolika zostaliśmy tylko my dwaj”.

Alan Starski: No właśnie to odchodzi to pokolenie, ale miło jest właśnie, jak to nowe pokolenie pamięta. Ja to się tak cieszę, że spotkałem Andrzeja, że robimy wspólny projekt, że pracujemy nad wspólnym projektem. Ja pamiętam, jak była taka propozycja wydania książki o mnie. Tylko z tego powodu, ze dostałem Oskara. Strasznie mi zależało, żeby to nie była tylko książka o mnie, ale i o moim ojcu, bo myślę, że to bardzo dużo wyjaśnia w tych naszych losach – to jakie było nasze dzieciństwo, skąd się wzięliśmy.

Andrzej Szpilman: Tradycje obowiązują. Generacje poprzednie przekazują nam doświadczenia i z tych doświadczeń możemy się uczyć.

Alan Starski: To, że właśnie Szpilman przeżył, a przeżył dzięki swojemu uporowi i chęci przeżycia. I to, że mógł to później opowiedzieć to jest fantastyczne.

RMF: Kiedy premiera filmu?

Alan Starski: No to tutaj jest tak, najpierw do producenta filmu, później doi reżysera. Do mnie naprawdę trudno z tym pytaniem. Ja jestem teraz w takim stanie, kiedy się strasznie denerwuję. Kiedy początek filmu, to jest ważne. Premiera, to ja sam przychodzę jako widz wtedy.

RMF: Film „Pianista” oparty na wspomnieniach Włądysława Szpilmana w reżyserii Romana Polańskiego w scenografii Alana Starskiego powstanie już wkrótce. Książka Władysława Szpilmana jest już w księgarniach.