"Rosja dokonała aneksji Krymu. Ukraina została postawiona przed faktem dokonanym" - mówi gen. Skrzypczak. Jego zdaniem celem prezydenta Rosji jest destrukcja Ukrainy i jej podział. Mimo to dodaje: "Nie należy się bać, bo wojny nie będzie dzisiaj czy jutro". Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM podkreśla, że Putin będzie robił wiele, żeby nam, Polsce zaszkodzić. "Wierzę w sojusz, wierzę w NATO. My bez NATO nie jesteśmy w stanie wygrać wojny" - mówi.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Gość: Waldemar Skrzypczak

Krzysztof Ziemiec: Czy Krym dla Ukrainy jest już stracony? Kładliśmy się spać z wiadomością o kolejnym szturmie wojsk nieoznaczonych na ukraiński posterunek. To jest kolejny taki raz.

Gen. broni Waldemar Skrzypczak b. dowódca wojsk lądowych, b. uczestnik misji w Iraku i b. doradca szefa MON-u: Moim zdaniem, Krym jest stracony dla Ukrainy. Nie ma sposobu w tej chwili, być może poza politycznymi, odzyskania Krymu dla Ukrainy. Rosja dokonała aneksji Krymu. Przeprowadzi referendum i niezależnie od tego, czy opinia światowa uzna wyniki referendum, czy nie, to Krym będzie rosyjski.

To jest Anschluss, tak jak w 1938 roku? Wiele osób porównuje to w ten sposób.

To jest ta sama metoda, ten sam sposób zajęcia obcego terytorium.

Krym jest już stracony dla Ukrainy, Putin dokonał przejęcia siłowego.

Co to świadczy o naszym, polskim bezpieczeństwie?

Nikt nie przewidział takiego rozwoju sytuacji, co do Krymu, że Rosjanie zamierzają tego Anschlussu dokonać. Nie było żadnych symptomów. Twierdzę nawet, że wywiady być może miały symptomy, ale nie informowały o tym Ukrainy. Ukraina została postawiona przed faktem dokonanym. Dokonano aneksji. Co do naszego zagrożenia, naszego bezpieczeństwa - szef BBN-u gen. Koziej powiedział kilka dni temu, że nasze bezpieczeństwo jest zagrożone. Ja jako żołnierz odbieram to jednoznacznie: mamy zwrócić szczególną uwagę na to, żeby ten poziom bezpieczeństwa podnieść. Po pierwsze politycznie, czyli to co robi teraz premier Tusk, zabiega o poparcie naszych działań, i to jest absolutnie priorytet dla naszego rządu. Drugie - siły zbrojne powinny natychmiast sprawdzić wszystkie swoje systemy, którymi dysponują w celu ocenienia ich zdolności i naprawienia tego, co jeszcze trzeba naprawić.

Nikt nie przewidział, że Rosja zamierza zająć Krym. Wywiady nawet jeśli o tym wiedziały, to nie powiedziały Ukrainie

Pan cytował gen. Kozieja, ja zacytuję śp. Lecha Kaczyńskiego, który mówił w 2008 roku w Gruzji takie słowa, jakie wtedy padły, ale dziś powtarza je prezydent Litwy, dziś powtarza to senator McCain, wielu analityków, wielu dziennikarzy, także choćby prof. Zbigniew Brzeziński. Rzeczywiście jest tak, że Putin będzie chciał sięgnąć po dalej? I dojdzie do naszej granicy?

Na pewno tak. W zasadzie on nie doszedł do naszej granicy, bo jest w Kaliningradzie i jest na Białorusi, to jest sprawa pierwsza. Druga - to moim zdaniem to, co Putin postawił sobie za cel - destrukcja Ukrainy i jej podział. Obawiam się, że tak się stanie, chociażby są też symptomy tego zamiaru na wschodniej Ukrainie, gdzie wrze, gdzie Rosjanie zakłócają normalne funkcjonowanie państwa. W mojej ocenie Putin prowadzi taką politykę, gdzie chce pokazać, że on w tej części Europy ma najwięcej do powiedzenia.

Trochę strach.

Moim zdaniem nie należy się bać, bo wojny nie będzie dzisiaj czy jutro. Natomiast trzeba mieć z tyłu głowy cały czas wiedzę o tym, co może to wywołać. Ja twierdzę, że epoka Putina się skończy za parę lat i to jest nadzieja na to, że sytuacja się odwróci, że będą inni ludzie, bardziej skłonni do rozmów na każdym poziomie politycznym.

Ale dobrze pana rozumiem, że dopóki Putin będzie, my - Polacy, możemy czuć się zagrożeni militarnie?

Tak, zresztą, Putin nie darzy nas sympatią. Zresztą nie ma powodu, żeby darzył nas sympatią, bo my od wielu, wielu lat wytykamy jego błędy. W związku z tym Putin jest osobą, bardzo widać z tego, pamiętliwą i będzie nam to zawsze wypominał. Będzie czynił wiele, żeby nam, Polsce zaszkodzić. Politycznie i ekonomicznie.

Daję Putinowi jeszcze kilka lat u władzy, ale dopóki rządzi, Polska jest zagrożona militarnie

Jaki jest dzisiaj stan polskiej armii? Damy radę?

Sami nie. Sami nie damy rady, proszę mieć na względzie fakt, że armia rosyjska być może jakością sprzętu jest porównywalna z armią polską, ale jest to armia masowym, która nas by masą przykryła. Naszym wsparciem jest układ NATO, Unia Europejska i na tym musimy polegać. Nie przewiduję sytuacji takiej, żeby nas chciał ktoś zdradzić, tak jak nas zdradzono w 1939 roku, we wrześniu. Wierzę w sojusz, wierzę w NATO. My bez NATO nie jesteśmy w stanie wygrać wojny.

A jak naszą armię wzmocnić? Bo minister obrony kilka dni temu ujawnił, że premier szykuje takie doraźne zmiany w priorytetach modernizacji technicznej Polskich Sił Zbrojnych. Co pan by doradzał, bo pan na tym zna się jak mało kto.

Bardziej powiem tak - priorytety modernizacyjne są bardzo dobrze określone. Uważam, że są trafione. Od wielu lat nie udało nam się tak zdefiniować, jak zdefiniował minister Siemoniak. Natomiast w tej chwili kwestią otwartą i wymagającą natychmiastowej decyzji jest rozpoczęcie budowy tych programów modernizacyjnych, które są określone, czyli - obrona powietrzna, mobilność wojsk lądowych, bezpilotowce uderzeniowe - to są te priorytety. Uważam, że za dwa, trzy lata będziemy mieli zdolności do tego, żeby te systemy wykorzystać i przeciwnik potencjalnie będzie musiał się jednak z tym liczyć. Będzie się bał.

Czy to, co się dzieje na Krymie pokazuje, że może trzeba na polską armię wydawać więcej pieniędzy? W tej chwili to jest niecałe 2 proc. PKB.

Moim zdaniem te środki, które państwo daje na siły zbrojne są wystarczające. Ja bym tylko zwrócił uwagę na struktury wydatków, bo twierdzę nadal, że jednak dużo pieniędzy, które wojsko otrzymuje, się marnuje. To znaczy może nie marnuje, ale nie wydaje się w sposób właściwy. Czyli nie wydaje się na to, co jest armii niezbędne.

Na armię Polska wydaje wystarczająco dużo, ale trzeba zmienić strukturę wydatków

A może armia powinna być liczniejsza? Może trzeba powrócić do takiego poboru powszechnego?

Do poboru powszechnego wrócimy wtedy, kiedy będzie zagrożenie państwa, jeżeli będzie zbliżała się wojna, jeżeli by do takiego czegoś miało dojść. Natomiast na pewno trzeba stworzyć warunki do tego, żeby szkolić rezerwę osobową, żeby wszystkich tych, którzy chcą mieć stosunek uregulowanej służby wojskowej móc przeszkolić i mieć w zasobach rezerwy osobowej na wypadek wojny. Bo od wielu lat rezerwy się nie szkoli, rezerwa się zestarzała i nie jest zdolna do tego, aby wykonywać misję swoją w ramach sił zbrojnych.

Panie generale, a bazy wojskowe, bazy NATO-wskie w Polsce? Niektórzy mówią, że to jest okazja, żeby o takie bazy w Polsce zawalczyć.

W mojej ocenie, jako wojskowego, bazy są Polsce niepotrzebne, bo jeżeli będzie sytuacja zagrażająca bezpieczeństwu naszego państwa, to przecież wojska NATO przegrupują się do terytorium Polski, jeżeli będzie trzeba i mogą stacjonować w naszych bazach. Na stałe baz obcych w Polsce moim zdaniem - nie ma takiej potrzeby.

Bazy NATO w Polsce są niepotrzebne - jeśli będzie zagrożenie naszego bezpieczeństwa, to wojska NATO się przegrupują do naszych baz

Pan mówi o przegrupowaniu, ale te kilka samolotów F16, które ma przylecieć do Łasku to jest chyba takie prężenie muskułów, tego nikt się przecież nie przestraszy.

Na pewno tych dwunastu samolotów się nikt nie wystraszy, jest to sygnał, że możemy liczyć na wsparcie NATO, wydaje mi się, że to jest taki przykład dobrej współpracy w sojuszu i myślę, że te dwanaście, to jakby było potrzeba, to będzie na pewno zasilone większym potencjałem. Przy czym proszę pamiętać, że samoloty mają duże zasięgi i one nie muszą latać z Łasku czy z Krzesin na terytorium potencjalnego przeciwnika, mogą latać z każdego miejsca w Europie.

Bezpieczeństwo gospodarcze jest najważniejsze. Jeśli Putin zakręci kurki, to ludzie wyjdą na ulicę, mogą upadać rządy

A tarcza antyrakietowa, niektórzy też mówią, że to jest ten moment, kiedy trzeba przycisnąć Amerykanów i znów wrócić do tego układu, który miał być w 2007 r.

Amerykanie będą go realizowali na pewno, chodzi o ten trzeci poziom zdolności. Natomiast my mamy plan budowy swojej tarczy, to znaczy nie swojej tarczy, tylko swojego systemu obrony powietrznej i tylko trzeba teraz podjąć decyzje o rozpoczęciu budowy tego systemu.

Panie generale, czy w dzisiejszym świecie to może nie jest tak, że armia, karabiny, czołgi, samoloty nie są najważniejsze, a znacznie bardziej istotna jest ekonomia?

Bez wątpienia tak. Od kondycji ekonomicznej państwa zależy jej zdolność do obrony. Poza tym, proszę zwrócić uwagę na fakt, że Putin ma atuty w ręku, to co mówiliśmy wcześniej - ma kurki, które może przykręcić, jak przykręca te kurki, natychmiast ceny na rynkach zachodnich rosną, natychmiast ludzie wychodzą na ulicę i mogą rządy upadać. Trzeba mieć to na uwadze.

Jestem optymistą, wierzę, że wojny nie będzie

No to znów nas pan nastawia pesymistycznie.

Nie, ja jestem optymistą. Wierzę w to, że żadnej wojny nie będzie i chcę uspokoić wszystkich, że armia polska, po tych reformach, będzie naprawdę dobrą armią.

Ale kurki są w rękach Putina cały czas.

Dlatego też trzeba szukać alternatywnych źródeł zaopatrywania państwa w te środki, którymi dysponuje i które kupujemy od Putina.