"Jeżeli te tendencje się nie zmienią, to Europa będzie muzułmańska, to nie ulega wątpliwości" - mówi Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM arcybiskup Henryk Hoser pytany o to, czy napływ uchodźców zmieni Europę. "To jest problem, który Polski nie ominie" - ocenia gość RMF FM. Abp Hoser dodaje, że "nowi muzułmanie będą skazani na swego rodzaju gettoizację i tego trzeba uniknąć". "W tych krajach, gdzie jest wielka diaspora uchodźców muzułmańskich są też ich rodziny, znajomi, więc to jest bez porównania łatwiej, niż w Polsce, gdzie tych czynników nie ma" - mówi arcybiskup.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

05.09 Gość: Henryk Hoser

Krzysztof Ziemiec: Od 7 lat jest biskupem diecezji warszawsko-praskiej. Wcześniej przed ponad 20 lat pracował między innymi jako misjonarz w Afryce. Abp Henryk Hoser jest naszym gościem. Witam, szczęść Boże, księże arcybiskupie.

Abp Henryk Hoser: Szczęść Boże.

Papież Franciszek, wydaje się, że od bardzo dawna, ale ostatnio także episkopaty Niemiec, Austrii, Szwajcarii wypowiedziały się mocno na temat uchodźców mówiąc między innymi: dość cierpień, nie będziemy dłużej zamykać oczu. Wydaje się, że polski Kościół w tej kwestii milczy.

To nie jest do końca prawdą, dlatego że ja już się wypowiadałem na ten temat. Oczywiście nie reprezentuję całego Kościoła w Polsce, tylko moją diecezję.

Może za słabo i za cicho?

Może za późno, ale chciałbym przypomnieć, że na naszym zebraniu biskupów diecezjalnych, czyli ordynariuszy, 25 sierpnia na Jasnej Górze myśmy już o tym problemie rozmawiali od strony realizacji. Instytucją powołaną do tego, by zająć się uchodźcami jest Caritas. W Caritasie już przygotowuje się wielkie programy dotyczące przyjęcia i zapewnienia bytu w naszym kraju uchodźcom.

A może Kościół ustami proboszczów w czasie niedzielnej mszy świętej powinien też o tym mówić?

Ja myślę, że wszyscy parafianie, wszyscy obywatele śledzą na bieżąco dramatyczne wydarzenia dotyczące ogromnego napływu uchodźców do Europy i do poszczególnych krajów - teraz ostatnio na Węgry - i zdają sobie sprawę, że to jest problem, który Polski nie ominie. Natomiast tak, jak było z uchodźcami z Donbasu, głównie Polakami, którzy tutaj do Polski przyjechali i Kościół się nimi też zajmował. W zeszłym roku zajął się trzema tysiącami uchodźców w ogóle, w strukturach Caritasu. Wówczas mieliśmy świadomość tego, że nie można tylko robić deklaracji bez przygotowania środków i miejsc, w których ci ludzie mogliby zostać godnie przyjęci.

To byli ludzie polskiego pochodzenia, chrześcijanie, więc tutaj takiego problemu nie było. Jak Kościół dziś patrzy na problem tych ludzi, którzy być może przyjadą z Południa do Polski już za kilka tygodni?

Jest problem inkulturacji, jest problem aklimatyzacji tych ludzi, w kraju, do którego się udają. Niewątpliwie chrześcijanom jest dużo łatwiej inkulturować się w kraju, który jest chrześcijański z pochodzenia i z bieżącego etosu.

Tylko czy to jest sprawiedliwe przyjmować tylko chrześcijan?

No nie jest sprawiedliwe. Sprawiedliwe to jest rozsądne o tyle, że są kraje europejskie w których diaspory muzułmańskie są ogromne, milionowe. W Polsce tych diaspor muzułmańskich nie ma. My mamy od bardzo dawna istniejącą, niewielką wspólnotę muzułmańską. To byli Tatarzy, którzy noszą polskie nazwiska, którzy znakomicie się w Polsce czują i są znakomicie inkulturowani. Natomiast nowi muzułmanie będą skazani na swego rodzaju gettoizację i tego trzeba uniknąć. Myślę, że takie rozróżnienia powinny jednak padać tym bardziej, że w tych krajach, gdzie jest wielka diaspora uchodźców muzułmańskich są też ich rodziny, znajomi, więc to jest bez porównania łatwiej, niż w Polsce, gdzie tych czynników nie ma.

To jakie stanowisko księże arcybiskupie w tej sprawie przyjmie Polski Kościół, bo rozumień nie powie: nie, nie przyjmujemy, blokujemy nasze granice, ale też nie powie: tak, czekamy na wszystkich z otwartymi ramionami?

O tym będzie decydowało państwo, a nie Kościół. Kościół może wyrazić swoją opinię...

... Tylko że Kościół jest miłosierny i solidarny, powinien być. I jego wierni też.

Oczywiście. Jesteśmy jak najbardziej za tym, żeby udzielić gościnności. To jest podstawowa wartość ewangeliczna. "Nie zapominajcie o gościnności" - mówił św. Paweł. Będziemy tych obcokrajowców tutaj przyjmować, ale jeżeli tak, to z całą odpowiedzialnością za ich przyszłość.

Niektórzy mówią, że fala emigracji zmieni Europę, zmieni ją tak, że będzie zupełnie inna cywilizacyjnie. Podziela ksiądz arcybiskup to zdanie?

Jak najbardziej. Uważam, że Europa dzisiaj znajduje się w okresie analogicznym do wczesnego średniowiecza, kiedy tu napływały ludy wędrowne z Azji. A teraz jak będzie? Prawdopodobnie Europa będzie muzułmańska, to nie ulega wątpliwości. Jeżeli te tendencje się nie zmienią, jeżeli dzietność Europejczyków będzie taka słaba, że nie ma zastępowalności pokoleń, wówczas będzie to muzułmańska Europa, w której chrześcijanie będą mieli taką rolę, jaką mieli dotychczas na Bliskim Wschodzie. W morzu muzułmańskim były takie wspólnoty niewielkie chrześcijan, które przeżywały i już w tej chwili nawet przeżyć nie są w stanie.

Ksiądz arcybiskup Henryk Hoser jest naszym gościem. Księże arcybiskupie, papież Franciszek zaskoczył wielu zezwalając na rozgrzeszenie aborcji przez wszystkich kapłanów. Niektóre media mówiły, że papież Franciszek znów szeroko otwiera drzwi Kościoła dla wszystkich. Nie krzyczy, nie poucza, tylko otwiera i przyjmuje.

Myślę, że Ojciec Święty otwiera już dawno otwarte drzwi. W aborcji o to chodzi, że ten grzech był zastrzeżony do specjalnej jurysdykcji tzn. do autorytetu jurysdykcji biskupa. Ale biskup oczywiście deleguje szereg kapłanów, którzy tę posiadają właściwość. Jak teraz przejrzałem listę tych, którzy mogą to zrobić, to praktycznie to są wszyscy proboszczowie, głoszący rekolekcjoniści i misjonarze, wyżsi przełożeni zakonów i wszyscy kapłani, którzy spowiadają w miejscach, gdzie stała spowiedź.

To co się zmienia? Bo niektórzy uznali, że ten grzech nie będzie już grzechem ciężkim, albo może w ogóle nie będzie już grzechem.

Właśnie ze względu na to, że to jest grzech ciężki, to Ojciec Święty chce udostępnić ten sakrament pojednania, nawrócenia, sakrament leczący ludzi, którzy popełnili taki ciężki grzech. Nie chodzi tylko o kobiety, które dokonały aborcji, ale wszyscy, którzy współuczestniczyli w tym zabiegu, łącznie z osobami, które namawiały do aborcji.

Ale przyzna ksiądz arcybiskup, że papież Franciszek na pewno zmienia język Kościoła. Spytam, czy polski Kościół też nie powinien w jakiś sposób zmienić języka, którym mówi do wiernych?

To nie tylko jest kwestia języka. Na pewno powinniśmy mówić językiem ludzi, a więc językiem tych, do których przemawiamy, a nie językiem swoim teologicznym, czy jurydycznym.

Podobnie jest z katechezą szkolną. Dzieci opuszczają szkoły z papierkiem, że skończyły lekcje religii, a wiedzę w głowie mają nie tak dużą, jak powinny mieć. Może też i tutaj coś trzeba by było zrobić? Niektórzy mówią: wyprowadzić katechezę ze szkół. Może to jest taki pomysł, który by sprawił, że dzieciaki chodząc nie do szkoły na lekcje religii, tylko do kościołów, sal katechetycznych rzeczywiście tę wiedzę religijną by chłonęły w inny sposób.

Ja uważam, że to jest wylewanie dziecka z kąpielą, dlatego że jeżeli są pewne niedociągnięcia i nieskuteczność katechezy ona dotyczy również wielu innych przedmiotów, np. wiedza matematyczna jest dzisiaj bardzo słaba i dopiero matematyka znowu została przywrócona jako przedmiot egzaminacyjny. Jeśli chodzi o katechezę mam zupełnie inne wrażenie w kontaktach ze szkołami, z katechetami. Teraz mieliśmy odprawy katechetów z udziałem władz oświatowych, a więc kuratorium i wrażenie jest zupełnie przeciwne. W wielu, wielu szkołach katecheza jest bardzo licznie uczęszczana, są bardzo cenieni, doświadczeni katecheci i muszę powiedzieć, że ten problem jest marginalny. Oczywiście my mamy, w ogóle w Europie problem swego rodzaju ignorancji religijnej, co powoduje, że ludzie idący do muzeum nie są w stanie interpretować rzeźb, czy obrazów, które mają tematykę religijną, ale im się z niczym nie kojarzą.

A sprawy duchowe są jeszcze trudniejsze.