"Politykę zagraniczną prowadzi rząd RP, zgodnie z konstytucją. Jeśli Senat i to ustami marszałka podważa stanowisko negocjacyjne Polski prowadzone przez premiera, to jest działanie na szkodę państwa" - tak Gość Krzysztofa Ziemca, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, komentował wczorajsze orędzie marszałka Senatu. Tomasz Grodzki w wystąpieniu telewizyjnym dot. budżetu UE wezwał rządzących do "poszanowania interesu narodowego i wycofania się ze sprzecznej z polską racją stanu groźby weta".

Czarnek stwierdził dziś, że zachowanie marszałka Senatu było "skandaliczne". Jeśli Senat chce stworzyć swoją politykę zagraniczną, to wyłamuje się z państwa polskiego. Oczekujemy opamiętania ze strony Senatu, żeby pan marszałek nie wychodził poza swoje kompetencje. Senat nie ma kompetencji do prowadzenia polityki zagranicznej - podkreślił minister.

Pytany o plany dotyczące powrotu dzieci do szkół, Czarnek podkreślił, że "musimy być też przygotowani do dalszego nauczania zdalnego, (...) bo nie wiemy, jak będzie". Są plany jednorazowego powrotu do szkół, jak i stopniowego powrotu - zaznaczył minister. Zapewnił równocześnie Krzysztofa Ziemca, że o powrocie dzieci do placówek oświatowych dowiemy się z wyprzedzeniem kilkudniowym. Chyba, że będziemy widzieć, iż ta sytuacja pandemiczna uspokaja się szybciej, wtedy będziemy mogli szybciej pewne rzeczy zaplanować - zaznaczył.

Krzysztof Ziemiec pytał też swojego gościa o 500 zł refundacji kosztów sprzętu informatycznego dla nauczycieli. W Polsce bardzo duża część społeczeństwa pracuje w systemie zdalnym i wszyscy korzystają w tym względzie ze swoich prywatnych środków, nie tylko nauczyciele - stwierdził minister.

Powinniśmy zastanowić się kompleksowo nad kanonem lektur. Przykład Jana Pawła II jest bardzo dobry - mamy wielkie dziedzictwo, z którego nikt nie czerpie, tysiące pomników, a zero wiedzy na temat tego, co papież napisał - tak o ewentualnych zmianach w spisie lektur mówił Czarnek. Wydaje mu się, że warto rozważyć, żeby wprowadzić (dzieła papieża - przyp. red.) do kanonu lektur - stwierdził. 

"Rekomendacje dla nauki na początku przyszłego roku"

Na początku przyszłego roku kalendarzowego będą gotowe rekomendacje dla nauki, żeby dyskutować to ze środowiskiem akademickim, z KRASP-em, z Radą Główną Szkolnictwa Wyższego i wprowadzać je w życie. Jestem przekonany, że to jest kwestia kilku tygodni - powiedział Przemysław Czarnek w internetowej części programu Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM.

Nigdy nie było takiej zapowiedzi - tak Czarnek odpowiadał na pytanie, czy ministerstwo będzie karało nauczycieli, którzy poszli na protesty Strajku Kobiet. Minister mówił, że krytykował tych nauczycieli, którzy namawiali uczniów do udziału w protestach w czasie lekcji albo na oficjalnych profilach szkół w mediach społecznościowych oraz tych, którzy zachowywali się wulgarnie w czasie tych protestów. Nie interesuje nas wychodzenie na protesty i poglądy nauczycieli - zapewniał. W Polsce nie ma miejsca dla nauczycieli, którzy dają zły przykład uczniom, którzy nie wykonują podstawy programowej i wulgarnie zachowują się na zewnątrz - podkreślił. 

Minister edukacji i nauki stwierdził też, że nigdy nie groził uczelniom odebraniem grantów. Powiedziałem, że będę reagował przy pomocy wszystkich narzędzi, które posiada w swoich kompetencjach, zgodnie z prawem minister edukacji i nauki. I tylko przy pomocy narzędzi, które są w dyspozycji ministra edukacji i nauki, zgodnie z podstawami prawnymi. Nigdy nie przekraczałem i nie będę podstaw prawnych. I nigdy nie mówiłem, że będę odbierał granty - mówił Czarnek.

Czarnek odpowiedział też na pytanie, czy włączenie do kanon lektur utworów Jana Pawła II będzie oznaczać, że jakieś pozycje z tego spisu wypadną. Być może coś z tego kanonu wypadnie, być może zostanie dołączony. I też nie wiem, czy na pewno Jan Paweł II. Też osobiście twierdzę, że społeczeństwo polskie, choć twierdzi, że ma najwybitniejszego z rodu Polaków w panteonie swoich wielkich bohaterów narodowych, to nie zna w ogóle przekaz tego Polaka (..) I nie mówię tu wyłącznie o przekazie teologicznym czy filozoficznym, ale również tym społecznym - powiedział minister edukacji i nauki.



Krzysztof Ziemiec: Słuchał pan wczoraj, a może i oglądał orędzie marszałka Senatu?

Przemysław Czarnek: Nie. Gdzieś fragmenty później słyszałem. Teraz też, przed momentem, na antenie. To wzruszające, kiedy człowiek znany z umiłowania pieniędzy, ze swojej przeszłości mówi o pieniądzach, a nie o wartościach. To są ci ludzie, którzy, jak napisała jedna z europosłanek z Platformy Obywatelskiej, mają z jednej strony pieniądze, a z drugiej wartości. Więc w ogóle nie przejmuję się tymi słowami.

Idzie pan w tę stronę jak poseł Mularczyk, który mówi o "miłośniku kopert". Ale przecież nie ma żadnych dowodów. Są tylko jakieś ewentualne zarzuty.

Ale, jak pan redaktor słyszał, nie powiedziałem o żadnych kopertach, tylko o miłośniku pieniędzy. To są ludzie, którzy miłują pieniądze ponad wszystko.

Ale jest dość wyraźna aluzja.

Natomiast wartości mają na drugiej stronie. Tak mówiła jedna z europosłanek Platformy Obywatelskiej, wcześniej komisarz europejska. Albo wartości, albo pieniądze. A my chcemy jedno i drugie. I wartości, i pieniądze.

Strasznie dużo od wczoraj było takich opinii ze strony Zjednoczonej Prawicy, z "górnej półki" tak bym to ujął - że to hańba, że to skandal, Targowica. Nie za mocno? A może po prostu marszałek Senatu uderzył w czułą strunę?

Nie. Problem polega na tym, że mamy przecież kilka ośrodków władzy, to prawda. Mamy rząd, mamy Sejm, mamy kancelarię prezydenta. I mamy Senat. Ale mamy jedną, wspólną politykę zagraniczną. A politykę zagraniczną państwa polskiego prowadzi rząd Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z konstytucją. Proszę, jeśli ktoś nie wierzy, przeczytać art. 146 konstytucji. Prowadzenie polityki zagranicznej to jest zadanie rady ministrów. I teraz jeśli Senat - i to jeszcze ustami marszałka - podważa stanowisko negocjacyjne Polski, prowadzone przez premiera, to to jest działanie na szkodę państwa.

A może wyraża troskę?

I tak działa właśnie pan marszałek Grodzki. To nie jest kwestia uderzenia w jakieś czułe struny, tylko to jest kwestia, po prostu, oceny skandalicznego zachowania pana marszałka. Mamy jedną, wspólną politykę zagraniczną. Jeśli Senat chce stworzyć swoją politykę zagraniczną, to tak naprawdę wyłamuje się z państwa polskiego. Trzeba to wprost mówić. Nie można tego rodzaju rzeczy mówić w oderwaniu od stanowiska rządowego i w oderwaniu od konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. To zrobił pan marszałek Grodzki i to jest skandal.

Opamiętania ze strony rządu nie będzie?

Opamiętania ze strony Senatu oczekujemy. Tak, żeby pan marszałek nie wychodził poza swoje kompetencje konstytucyjne. W państwie prawa i w państwie praworządnym, którego nie zna, zdaje się, pan marszałek, i mówi o praworządności unijnej nie wiedząc, co to w ogóle jest praworządność, każdy ma swoje kompetencje i każdy organ władzy publicznej działa w granicach swoich kompetencji przewidzianych ustawą. Senat nie ma kompetencji do prowadzenia polityki zagranicznej. I dobrze, żeby pan marszałek Grodzki ostatecznie to zrozumiał, bo działa w ten sposób na szkodę państwa polskiego, wykraczając poza swoje kompetencje.

To przejdźmy do pana kompetencji. Panie ministrze, szkoła. Wiemy, że od połowy stycznia, prawdopodobnie, dzieciaki wrócą do szkół. Dzieciaki, uczniowie. Ale pytanie jak? Czy wszyscy, czy tylko niektórzy? Z dystansem, z maseczkami? Jak te klasy będą wyglądały? Panie ministrze, znamy już jakieś szczegóły?

No nie możemy znać, panie redaktorze. Chciałbym znać te szczegóły po 18 stycznia. To jest za półtora miesiąca, ponad półtora miesiąca zdecydowanie. i gdybym znalazł człowieka, który mi powie na 100 proc., jak będzie wyglądała sytuacja pandemiczna, zagrożenie koronawirusem, zagrożenie w związku z powyższym dla życia i zdrowia ludzi w Polsce, to z chęcią bym zapłacił ogromne pieniądze, również prywatne. Zaciągnąłbym kredyt w banku, żeby tylko dowiedzieć się, jak to będzie wyglądało.

Ja wiem, tylko można powiedzieć, panie ministrze, że to jest tylko półtora miesiąca. Opozycja będzie rozliczała w styczniu. Może trzeba po prostu zrobić kilka planów - A, B i C? I nakreślić jakiś schemat?

Wszystkie te plany są robione, ale uruchamianie w przestrzeni publicznej tych planów w tym momencie, półtora miesiąca przed 18 stycznia, byłoby nieodpowiedzialnością. Dziś mamy pandemię koronawirusa i dziś mamy decyzję rządu o tym, żeby do świąt Bożego Narodzenia być w systemie nauki zdalnej, a od 4 stycznia do 17 stycznia, by dzieci przebywały na feriach zimowych, ale w domu. Wszystko po to, żeby powstrzymać pandemię koronawirusa. I na tym się musimy dzisiaj skupiać wszyscy, apelować do siebie wzajemnie, by tak było.

To wiemy, panie ministrze, ale nie ma żadnego zespołu w resorcie, który by planował, szkicował takie jakieś plany tego powrotu?

Ależ powiedziałem. Oczywiście, że są. Są różne plany tego powrotu. Plany dalszego nauczania zdalnego, do tego też musimy być przygotowani, bo nie wiemy, jak będzie. Uefektywniania tego nauczania zdalnego i będą kolejne informacje w tym względzie, już w kolejnych tygodniach, jeszcze grudnia. Są plany powrotu jednorazowego do szkół. Szkoły są przygotowane na to, ale też planujemy to. I są plany stopniowego powrotu do szkół.

Ostateczna decyzja zapadnie kiedy? 17 stycznia? 15 stycznia? Na kilka dni przed tym ewentualnym powrotem?

Zawsze staramy się podejmować decyzje tak, aby z jednej strony przede wszystkim była ona rozważna z punktu widzenia zdrowia i życia ludzi, i sytuacji pandemicznej, a z drugiej strony, żeby nie była totalnym zaskoczeniem dla placówek oświatowych, dla dyrektorów i organów prowadzących. Więc na pewno z wyprzedzeniem kilkudniowym taka decyzja będzie podjęta. Chyba że będziemy wiedzieć, że ta sytuacja pandemiczna rzeczywiście, dzięki odpowiedzialności społeczeństwa polskiego, się uspokaja szybciej. Wtedy będziemy mogli szybciej pewne rzeczy zaplanować i zakomunikować. Ale jeszcze raz powtarzam - nie znam człowieka, który by mi powiedział, co będzie 18 stycznia, jeśli chodzi o pandemię koronawirusa. Jeśli pan redaktor zna, to z chęcią bym nawet zapłacił duże pieniądze, żeby mi to powiedział.

Nie, nie znam i nie korzystam z usług jasnowidzów. Panie ministrze, dodatek dla nauczycieli 500 zł. Ja wiem, że to nie jest mało, ale z drugiej strony, jeśli wziąć pod uwagę, ile kosztuje sprzęt, który pomaga w nauce zdalnej, myślę o jakichś laptopach, kamerach internetowych, głośnikach, mikrofonach, to nie są duże pieniądze. Co z tego mogą nauczyciele kupić?

Po pierwsze, to nie jest dodatek dla nauczycieli, panie redaktorze. To jest dodatek na wsparcie nauki zdalnej. To jest zatem refundacja kosztów, ale zakupu akcesoriów informatycznych dla nauczycieli, którzy prowadzą naukę zdalną.

No właśnie, ale laptop to jest minimum kilka tysięcy złotych.

Ja wiem, ale proszę zwrócić uwagę, że w Polsce żyje 38 mln ludzi i bardzo duża część społeczeństwa pracuje w systemie zdalnym, a nie w systemie stacjonarnym. I wszyscy korzystają w tym względzie ze swoich prywatnych środków, nie tylko nauczyciele. Natomiast nauczycielom w szczególności dodajemy tych ok. 300 mln zł, co jest refundacją do 500 zł, na akcesoria informatyczne, po to, żeby do tego sprzętu, który wykorzystują w pracy dzisiaj dołożyli wszystkie akcesoria, które są konieczne do tego, żeby ta nauka zdalna, ta interaktywność między nauczycielem a uczniem w tych bardzo trudnych warunkach była lepsza.

Czyli chce pan powiedzieć, że nauczyciel powinien w pierwszej kolejności korzystać z takiego własnego sprzętu, tak? Dobrze usłyszałem?

Ale to robi nauczyciel. Wszyscy to robimy. Również pan redaktor to robi, gdy pracuje w trybie zdalnym. I również pracownik ministerstwa edukacji i nauki, jak również pracownik administracyjny szkoły, kiedy pracuje w trybie zdalnym korzysta ze swojego sprzętu, na tym to polega. We wszystkich branżach jest identycznie. Tak też mają nauczyciele. Natomiast są sytuacje, w których trzeba wesprzeć nauczycieli i na to został przeznaczony cały 1mld zł, łącznie z tymi 300 mln. Wcześniej 367 mln zł przekazane samorządom na dosprzętowienie szkół. Temu celowi służy również to, co robimy teraz, czyli przekazywanie dodatkowych 60 tys. tabletów z usługą internetową. Tak, żeby dyrektorzy szkół mogli wypożyczyć te tablety, także nauczycielom, którzy ewentualnie są w takiej potrzebie większej. Ale też temu służy przepis, który zobowiązuje dyrektorów do zorganizowania nauki zdalnej na terenie szkoły, w sytuacji, kiedy rzeczywiście tego sprzętu brakuje w domach.

Panie ministrze, jeszcze jedno ważne pytanie w tej części radiowej, zanim przeniesiemy się do internetu. Lektury szkolne. Pan jakiś czas temu powiedział, że chciałby, żeby do kanonów wszedł Jan Paweł II. Spytam, które dzieła i co ewentualnie z tego kanonu musiałoby wtedy wypaść, bo wszystko się nie zmieści?

Podałem to jako przykład, że powinniśmy zastanowić się kompleksowo nad kanonem lektur i nad tym, jak zmieniać. Natomiast przykład Jana Pawła II jest o tyle bardzo dobry, że mamy wielkie dziedzictwo, nie tylko to filozoficzne, nie tylko teologicznych, ale również społeczne, katolickiej nauki społecznej w obszarze gospodarczym Jana Pawła II. A z tego dziedzictwa nikt nie czerpie. Tysiące pomników, a praktycznie zero wiedzy na temat tego, co papież napisał choćby w "Centesimus annus" i w nauczaniu społecznym Kościoła na temat gospodarki rynkowej, na temat sprawiedliwości społecznej. To są rzeczy, które, wydaje mi się, warto rozważyć, żeby wprowadzić je do kanonu lektur.

Mimo że ojciec Zięba, który jest miłośnikiem i samego papieża, jego twórczości mówi, że to nie będzie dobre, że młodzież będzie w ten sposób raczej odchodziła od papieża, a nie przyciągała? Bo młody człowiek zawsze jest człowiekiem, który się buntuje.

Ja bardzo szanuję ojca Ziębę i go pozdrawiam serdecznie, i szanuję jego zdanie. Natomiast uważam, że dużo gorsze jest doprowadzenie do sytuacji, w której młodzież w ogóle nie zna papieża. Więc jak w ogóle nie zna papieża, to jak może być jeszcze gorzej?