Inflacja? "To nie jest problem tylko nasz, perturbacje w innych krajach są znacznie większe" - mówi wicepremier Jacek Sasin, Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Chwali przy tym działania gabinetu Mateusza Morawieckiego: "Rząd nie był zaskoczony, szybko działał poprzez tarczę antyinflacyjną".


"Tarcza jest na ten najtrudniejszy okres, który jest przed nami - zimowy. Potem będziemy reagować" - dodał minister aktywów państwowych. 

Od maja nowa tarcza? "Tego nie wykluczamy, że jakieś elementy osłonowe w dalszym ciągu będę niezbędne. W tej chwili ważne jest, by dać Polakom ulgę na zimę" - oświadczył Jacek Sasin na antenie RMF FM.

"Jesteśmy ofiarami polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Wzrost cen produkcji elektrycznej jest spowodowany przede wszystkim rosnącą ceną certyfikatów za emisję CO2" - dodał.

Co z ceną benzyny? "Polacy to odczują, obniżka zadziała jeszcze przed świętami, realnie ok. 30 gr na litrze" - zapewniał wicepremier Sasin. 

Jacek Sasin: Nie może być tak, że członkowie rządu będą odwoływani na podstawie artykułu w gazecie

Czy Łukasz Mejza pożegna się z rządem? "Takiej decyzji absolutnie nie ma, odpowiednie służby badają jego oświadczenie majątkowe i od tego zależy jego przyszłość" - oświadczył Jacek Sasin, w nawiązaniu portalu wp.pl. 

Wirtualna Polska napisała w środę, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych m.in. na raka, Alzheimera, Parkinsona. Jak twierdzi portal, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak tak w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według wp.pl, interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny. 

"Nie może być tak, że członkowie rządu będą odwoływani na podstawie artykułu. To musi być zbadane, musi być wyjaśnione" - powiedział Sasin. 

Sasin o aferze mailowej: Ujawniony mail od premiera do mnie jest prawdziwy

"Jest droga, którą stosują inne kraje. Droga nakazów, restrykcji, podziałów. Nie uważam, żeby to była dobra droga. Polacy są, jacy są, jesteśmy przekorni wobec narzucanych rozwiązań" - mówił Jacek Sasin pytany, czy rząd planuje wprowadzenie obostrzeń w związku z epidemią covid-19. "Jest pytanie na szali, czy jesteśmy w stanie na nowo zamykać gospodarkę" - dodał wicepremier.

W internetowej części programu Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM padło też pytanie o to, czy PiS przymierza się do przeprowadzenia wiosną przyspieszonych wyborów. "Nie ma dzisiaj żadnych przesłanek ani dyskusji w PiS-ie o konieczności przyspieszonych wyborów. Zakładamy, że te wybory odbędą się za dwa lata, w konstytucyjnym terminie" - odpowiedział Sasin.

Minister aktywów państwowych odniósł się też do afery mailowej. Potwierdził, że otrzymał maila, w którym premier prosi go o wezwanie na rozmowę ambasadora Niemiec, w związku z niekorzystnymi dla rządu publikacjami w dzienniku "Fakt". "Tak, to jest mail prawdziwy. Odbyło się takie spotkanie. To była ciekawa dyskusja z udziałem moim, pana ministra Marka Suskiego i, już byłego dziś, ambasadora Niemiec. Pozostaliśmy przy swoich zdaniach" - powiedział Sasin.

Krzysztof Ziemiec: Zima nie zaskoczyła drogowców, przynajmniej w Warszawie, ale inflacja chyba zaskakuje, co najmniej większość Polaków, ale też chyba rząd. Mam nadzieję, że zaskakuje, bo sytuacja jest taka, że co czwarty Polak, to są badania przez firmę Kantar przeprowadzone, jest zmuszony już teraz do cięcia wydatków na żywność, a co drugi przedsiębiorca tnie na paliwach.

Jacek Sasin: Inflacja w tej sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się, nasza gospodarka, ale nie tylko nasza, bo też gospodarka europejska czy szerzej światowa, po koronawirusie, właściwie w trakcie epidemii, bo przecież jesteśmy w trakcie kolejnej fali, to nikogo nie zaskakuje, że jest kryzys i są perturbacje. Od dawna o tym wiedzieliśmy.

Tylko że Polacy i wyborcy PiS-u pewnie nie do końca wiedzą, jak jest w Europie. Nie muszą też wiedzieć. Patrzą przez pryzmat własnej kieszeni, własnego portfela, a tam jest coraz mniej realnie.

Oczywiście. Ale trzeba też to powiedzieć, że to nie jest problem nasz, a można powiedzieć, że to nawet nie jest problem przede wszystkim nasz, bo te perturbacje gospodarcze w innych krajach, również wysokorozwiniętych, z mocnymi gospodarkami, są znacznie większe. My jednak, dzięki działaniom rządu właśnie, który nie był zaskoczony, tylko szybko działał poprzez tarczę antykryzysową, tarczę finansową, ratowaliśmy miejsca pracy, kilka milionów miejsc pracy uratowaliśmy. Jak trudno sytuacja by dzisiaj wyglądała w Polsce, gdybyśmy tych działań wtedy nie podjęli? Mielibyśmy, być może taką sytuację jak w Grecji czy w Hiszpanii, gdzie to bezrobocie sięga nawet prawie 15 proc. U nas można powiedzieć, że bije rekordy, ale te dolne rekordy - 3,4 proc. bezrobocia tylko w Polsce. Na tle Europy, gdzie jest 6,6 proc. A w strefie euro 7,3 proc. Więc rzeczywiście ta sytuacja w Polsce z inflacją jest trudna i z tym walczymy dzisiaj, natomiast udało nam się uniknąć największego zła, jakim byłby gwałtowny wzrost bezrobocia.

Są zapowiedzi tarczy. Pewnie wiele osób gdzieś tam to uspokoiło, ale co potem? Co potem, bo ta tarcza też jest na kilka miesięcy. Jeśli sytuacja będzie trudna, co dalej?

Tarcza jest w dużej mierze na ten najtrudniejszy okres, który przed nami, okres zimowy. Potem będziemy reagować w zależności od sytuacji. To jest tak, że musimy rzeczywiście być przygotowali na elastyczne podejście do sytuacji. Wielu procesów, które są, nie daje się przewidzieć w bardzo długiej perspektywie czasu.

Czyli co? Od maja kolejna tarcza wtedy, gdyby się sytuacja nadal nie wyklarowała?

Tego na pewno nie wykluczamy, że jakieś elementy osłonowe w dalszym ciągu będą niezbędne. W tej chwili ważne jest to, żeby dać Polakom ulgę na zimę, bo to jest ten okres, kiedy zużywamy najwięcej energii. Bo głównie ceny energii tutaj będą przecież grały rolę, one się przekładają na wszystkie inne ceny, również na ceny żywności. Stąd te działania w tarczy są głównie skierowane w tym kierunku - obniżka tych podatków pośrednich, VAT-u, akcyzy.

To zaraz zapytam dokładniej, ile to nam przyniesie oszczędności. Ale jeszcze zacytuję panu wypowiedź Sławomira Dudka, to jest doktor ekonomii, związany z Leszkiem Balcerowiczem. Kilka dni temu tu, w tym studiu powiedział, że "taniej będzie tylko przez 3 miesiące, ale to nie rozwiąże problemu. Rząd nie zajął się przyczynami inflacji, tylko przeciwdziała skutkom. Rząd zaproponował garść leków przeciwbólowych, które nie rozwiązują problemu, a za 3 miesiące przestaną działać."

Z całym szacunkiem dla niektórych ekspertów, którzy się w tej sprawie wypowiadają, łatwo jest krytykować, ale jakoś w tych wypowiedziach trudno znaleźć receptę, jak to właśnie walczyć z tymi przyczynami inflacji, które leżą poza Polską. Nie wiem, jak mielibyśmy spowodować obniżenie na rynkach światowych ceny gazu. Nie jesteśmy przecież tym krajem, który dysponuje złożami gazu i nie możemy tutaj w tej grze uczestniczyć aktywnie.

Pewnie trzeba by wziąć telefon i zadzwonić do Moskwy.

No pewnie tak, prawda? Albo do jeszcze innych krajów, chociażby nad Zatoką Perską, które ten gaz sprzedają, czy do tych krajów, które są producentami ropy naftowej. No, to tak nie działa po prostu. Jesteśmy uzależnieni w dużej mierze od surowców, które do Polski trafiają, ropa i gaz. Tutaj przede wszystkim jesteśmy ofiarami, można powiedzieć, w tej chwili polityki klimatycznej Unii Europejskiej, bo przecież wzrost cen produkcji energii elektrycznej przede wszystkim jest spowodowany właśnie rosnącą ceną tych certyfikatów za emisję CO2. Tu mamy skokowy wzrost w ciągu roku.

Pytanie, czy ta tarcza czy te ograniczenia, które zaproponował rząd, wystarczą rzeczywiście? Czy Polacy, po pierwsze, to odczują, po drugie, wystarczą, tak, żeby gospodarka też nie ucierpiała przez te kilka miesięcy?

To odczują na pewno i to już wkrótce, bo jeśli chodzi o paliwa płynne, o benzynę, to jeszcze przed świętami przecież ta obniżka zadziała. To będzie pewnie realnie ok. 30 gr na litrze, bardzo odczuwalna różnica.

Pan mówi - 30, ale też eksperci mówią - góra 19 (gr na litrze - red.).

19 to jest na samej obniżce akcyzy. Ale są jeszcze inne składniki - tzw. podatek handlowy, który również redukujemy, znosimy w tym przypadku. Ale to spowoduje również inne jeszcze te ruchy w dół, tak że około 30 gr to powinno rzeczywiście być, tak przewidujemy. Natomiast dodatkowo przecież mówimy też o dopłatach dla tych mniej zamożnych, którzy najbardziej odczują rzeczywiście ten wzrost cen. I to będą bardzo realne pieniądze, które trafią do ponad 5 mln gospodarstw domowych. To jest rzeczywiście ogromny krąg.

Miały być dla wszystkich i też miał być do prądu. Ja przypomnę, że wczoraj prezes URE zatwierdził dwucyfrowe podwyżki cen prądu na przyszły rok. To jest znów kolejna rzecz, która Polaków pewnie przerazi.

Panie redaktorze, te dopłaty również zawierają w sobie to zniwelowanie skutków podwyżek ceny prądu. Ale to są działania dwustopniowe, jak powiedziałem. Bo z jednej strony znosimy akcyzę na prąd i obniżamy VAT na prąd w bardzo wyraźny sposób, z 23 do 5 proc. To jest bardzo wyraźne obniżenie tutaj tych kosztów.

Kończąc ten temat, panie premierze, jaką inflację prognozuje pan na początek przyszłego roku? Jak może się zacząć styczeń?

Ja poprosiłem rzeczywiście analityków banku Pekao SA, tam jest bardzo dobry zespół analityczny. Taką analizę otrzymałem. Te działania, które podjęliśmy, które zostały zaprezentowane na konferencji przeze mnie i przez pana premiera Morawieckiego, one powinny dać efekt obniżki tej "górki" inflacji na początku przyszłego roku o 1 proc. Czyli jeśli byśmy założyli, a takie były założenia, że ta inflacja sięgnie nawet 8 proc., to mówilibyśmy o spłaszczeniu do 7 proc., a w skali całego przyszłego roku to byłby wpływ na inflację na poziomie od 0,3 do 0,5 proc. Ale nawet nie jest najważniejsze to, ile inflacja spadnie. Ważne jest to, że tak naprawdę te działania zniwelują taką presję inflacyjną, czyli spowodują, że inflacja nie będzie rosła. A to nam by przecież w przeciwnym wypadku groziło.

Panie premierze, czy minister Łukasz Mejza pożegna się z rządem?

Takiej decyzji w żadnym wypadku nie ma. Na ten moment mamy jakby słowo przeciwko słowu, czyli z jednej strony mamy publikację prasową, z drugiej strony mamy oświadczenie pana ministra Mejzy. Z tego co wiem, odpowiednie służby badają oświadczenia majątkowe pana ministra i od tego będzie zależała jego przyszłość. Jeśli się okaże, że nie ma nieprawidłowości, że tutaj te działania nie wykażą, że pan minister w jakikolwiek sposób uchybił prawu czy takim też można powiedzieć dobrym obyczajom, to oczywiście będą musiały być konsekwencje. Ale dzisiaj absolutnie nie można tego w żaden sposób przesądzać.

Ja rozumiem, tylko chodzi o moralny wymiar działalności pana ministra Mejzy. To z jednej strony. A z drugiej, jednak wizerunek, który kładzie się cieniem na cały rząd. Zresztą tak jak pan, Marek Suski tutaj mówił wczoraj, ale są też głosy z jądra Prawa i Sprawiedliwości, które mówią, że trzeba takie rzeczy ucinać i czekają na decyzję bardzo szybko.

Ale panie redaktorze, też nie może być tak, że członkowie rządu będą odwoływani na podstawie artykułów w gazecie, bo też mamy swoje doświadczenia i wiemy, że często tego typu artykuły opierają się, mówiąc delikatnie, na bardzo kruchych przesłankach albo wręcz informacje, które są podawane zupełnie mijają się z prawdą. Czyli to musi być zbadane, musi być wyjaśnione. Oczywiście nie można tego typu informacji lekceważyć, ale nie można też wierzyć im tak zupełnie a priori.

Rafał Trzaskowski wczoraj powiedział, że PiS słono zapłaci za to wszystko, spory rachunek, że nie warto czekać.

Ale my mamy świadomość tego, że jesteśmy bardzo surowo oceniani przez Polaków, przez wyborców. Media nas chłostają. Na pewno żadne przewinienie ludzi, którzy tworzą ten rząd, czy szerzej ekipę rządzącą PiS-u nie ujdzie uwagi opinii publicznej. Staramy się zachowywać jak najwyższe standardy rzeczywiście w naszej działalności. Myślę, że przez ostatnie 6 lat to udowodniliśmy i eliminujemy bez jakiegoś żalu tych, którzy tych standardów nie dotrzymują.

A może chodzi o to, że rząd dzisiaj wisi na jednym głosie, właśnie pana ministra Mejzy i jest dlatego jest tak istotny?

Na pewno jest zawsze tak, że jeśli większość parlamentarna jest większa, to też sytuacja dla większości parlamentarnej jest bardziej komfortowa. Ale to też nie jest w ten sposób, że my jesteśmy gotowi zrezygnować jednak z wysokich standardów, które wprowadziliśmy w polityce z tego względu, że mamy taką a nie inną sytuację polityczną. Wiemy, że to jest droga donikąd.