"Przez atak na bazę wojskową na Krymie Ukraińcy pokazali Rosji, że nie mogą się tam czuć bezkarni. Pokazali, że są blisko. Przekazali Rosjanom informację: za chwilę was odetniemy, przygotowujemy się do kontrofensywy, odbijemy i odtworzymy pierwotny ład w Donbasie, a na koniec zabierzemy się za Krym" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM gen. Jarosław Kraszewski, były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych.

Nie do końca wierzę, że Ukraińcy nie mieli nic wspólnego z serią eksplozji na Krymie - podkreślił gość Pawła Balinowskiego.

Zapomnieliśmy o pewnym systemie, który Ukraińcy przed wojną zakończyli testować. Mowa o rakietowym systemie artyleryjskim Olcha. Wierząc w to, co słyszymy w mediach, że było 12 eksplozji, można wywnioskować, ze właśnie ten system wykorzystano w ataku - powiedział gen. Kraszewski.

Oczywiście, że atak przy użyciu swojego własnego sprzętu wyprodukowanego w Ukrainie to moment przełomowy wojny - podkreślił wojskowy.

"Termin rozpoczęcia ukraińskiej kontrofensywy jest bliski"

Wczorajszy atak (na Krym - przyp. red.) był sygnałem, że termin rozpoczęcia kontrofensywy jest bardzo bliski - mówił gen. Kraszewski w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM.

Biorąc pod uwagę, że tempo działań Rosjan w rejonie Donbasu jest niewielkie, praktycznie zatrzymało się, dzieje się dużo pozytywnego na korzyść Ukraińców w rejonie Chersonia, Odessy, oceniam, że kontrofensywa rozpocznie się do dwóch tygodni - dodał generał.

Kraszewski mówił też, jakie warunki muszą zostać spełnione, żeby ukraińska kontrofensywa była skuteczna.

Pierwszym, zasadniczym jest zatrzymanie Rosjan, odcięcie całej logistyki, wywalczenie przewagi w powietrzu i odcięcie wszystkiego, co jest na południu. Na niekorzyść Ukraińców działa to, że zostało mało czasu - mówię o nadejściu pory deszczowej, a potem zimy, która znacząco utrudni jakiekolwiek działania bojowe - ocenił generał.

Wojska północnokoreańskie nie zmienią sytuacji

Były szef wojsk rakietowych mówił też, że deklaracja wsparcia Rosjan przez Koreę Północną liczbą nawet 100 tysięcy żołnierzy nie ma większego znaczenia.

Jest to kolejny chwyt pr-owski. Jeżeli nawet doszłoby do takiego przerzutu wojsk, wojska północnokoreańskie nie mają żadnego doświadczenia w prowadzeniu tego rodzaju działań bojowych. Korea Płn. miałaby 100 tys. obywateli mniej, bo ci ludzie zginęliby w bardzo szybkim czasie podczas działań - podkreślił generał.