"Nie jesteśmy w stanie w Polsce policzyć, ile osób ginie z powodu przemocy w rodzinie" - mówiła w Rozmowie w samo południe w RMF FM Renata Durda, kierowniczka Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". "Raporty policyjne mówią, ile razy policja była zaangażowana w tego typu sprawy. Nie każdy chce angażować policję. Raporty policyjne mówią o tym, ile razy policja zdiagnozowała problem przemocy w rodzinie, odróżniając go np. od zwykłej awantury domowej - wtedy on już się nie mieści w statystykach" - tłumaczyła.

W statystykach nie ma np. takich sytuacji, kiedy sprawca przemocy po zabiciu swojej ofiary sam targnął się na życie - te sprawy z powodu śmierci sprawcy nie nabierają dalszego toku i nie odzwierciedlają się w statystykach - zauważyła rozmówczyni Marcina Zaborskiego.

Koronawirus zapchał nam słuchawki - przyznała w Rozmowie w samo południe w RMF FM kierowniczka Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Okazało się, że telefony mogą dzwonić 24 godziny na dobę. Szansę na rozmowę osoby, które są zamknięte w domach ze sprawcami przemocy, mają czasami tylko wtedy, gdy sprawca śpi - dodała Durda.

Ojciec, syn, wnuk, brat - kto stosuje przemoc wobec mężczyzn?

Staramy się unikać słowa "ofiara". W języku polskim ono jest dosyć stygmatyzujące i ludzie nie chcą być ofiarami. Mówimy raczej: osoby doświadczające przemocy w rodzinie - tłumaczyła Renata Durda w Rozmowie w samo południe w RMF FM. Kierowniczka "Niebieskiej linii" podkreślała, że przez 25 lat działania telefonu wparcia ws. przypadków przemocy wiele się zmieniło. 

Na początku dzwoniły praktycznie same kobiety. (...) Teraz ponad 10 procent dzwoniących ma płeć męską - w tej kategorii, w której mówimy o osobach pokrzywdzonych przemocą" - mówiła. Wśród świadków przemocy już więcej jest mężczyzn. Ale musimy pamiętać o tym, że mężczyźni występują tu w takiej roli, że nie zawsze sprawcą przemocy wobec mężczyzny jest kobieta. Ojca, syna, wnuka, brata. Innego mężczyzny z systemu rodzinnego - dodawała. 

Według niej, problem nie omija całkowicie kobiet stosujących przemoc wobec mężczyzn. Mogą to być matki, wnuczki, córki czy partnerki - małżonki. Ale ta kategoria (...) wcale nie jest taka duża - stwierdziła.

Wstyd, wina, strach - bezradność seniorów

Seniorzy wciąż uważają, że oni się przyczynili to tego, że ich wnuki czy dzieci zostały źle wychowane i dlatego być może doświadczają przemocy od tego młodszego - powiedziała Renata Durda. Opisywała stan uczuć osób starszych w trudnej sytuacji. Czują się winni, wstydzą się tego i boją się tego, jakie konsekwencje spotkają ich dzieci czy wnuki z tego powodu - mówiła. Starsza osoba mówi: no i co, będę donosicielem na własne dziecko, żeby ono poszło do zakładu karnego? To niemożliwe. Przecież ja kocham to swoje dziecko, nawet jeśli doświadczam przemocy - dodała. 


Wymówki, tłumaczenia, jasne momenty

"Gdyby nie był pijany". "Gdyby lepiej rozumiał sytuację". "Gdyby nie był zdenerwowany, to by tego nie zrobił" - to częste tłumaczenia swoich katów przez osoby doświadczających przemocy. Taka osoba według ekspertki "sama szuka usprawiedliwienia, bo ludzie chcą wierzyć, że świat jest co do zasady dobry i inni ludzie też są dobrzy". Więc gdy widzę, że inni ludzie się źle zachowują, to raczej mam tendencję do tego, żeby powiedzieć: zachowali się tak, ale nie są złymi ludźmi. Zwłaszcza, gdy jest ktoś bliski - powiedziała Durda w RMF FM.  


Być "lepszą" ofiarą


Czy ktoś, kto wychowywał się w przemocowym domu, w swoim dorosłym życiu szybciej obroni się przed przemocą, czy przeciwnie - powieli schematy z domu? - pytał swojego gościa Marcin Zaborski. Według Renaty Durdy, są "dwa scenariusze zdarzeń". Są osoby, które już przy pierwszym dzwonku już wiedzą: to jest dzwonek ostrzegawczy, już wiem, co będzie potem. Natychmiast reaguję i nie dopuszczam do rozwoju tej sytuacji. I są osoby, które są totalnie bezradne i wchodzą w te same buty, w których były w dzieciństwie - stwierdziła. Wtedy staje się jeszcze 'lepszą' ofiarą - tłumaczyła rozmówczyni RMF FM.