"Data wybuchu Powstania Warszawskiego jest piękna i heroiczna. Ale też tragiczna" - mówi gość Rozmowy w samo południe w RMF FM prof. Paweł Machcewicz. Zdaniem historyka, powstańcom należy się hołd, ale nie można zapominać, że była to jedna z największych tragedii.

"Brakuje mi równowagi między upamiętnieniem bohaterstwa a wyciąganiem wniosków z historii" - zaznacza nasz gość. 

"Bądźmy zdolni do tego, aby na naszą historię patrzeć krytycznie. Powinniśmy umieć w sposób krytyczny popatrzeć na Powstanie Warszawskie" - mówi profesor Paweł Machcewicz.

"Tworzenie Disneylandu powstańczego urąga pamięci ofiar"

"Pamiętajmy, że gen. Władysław Anders, czyli dowódca spod Monte Cassino, wielki bohater narodowy, nazwał powstanie zbrodnią. W tym sensie, że była to zbrodnia dowódców, polityków, którzy posłali chłopców i dziewczęta z AK, ale także ludność cywilną na pewną śmierć, bez szansy zwycięstwa. Każde pokolenie potrzebuje rozrachunków z własną przeszłością. Musimy jednocześnie oddawać hołd bohaterom, nigdy o tym nie zapominać. To jest nasz obowiązek. Ale także potrafić zastanawiać się nad tym, czy to nie był błąd, czy były inne możliwości działania" - mówił w Rozmowie w samo południe w RMF prof. Paweł Machcewicz, historyk i pierwszy dyrektor Muzeum II Wojny.

Jego zdaniem, nie powinno się też banalizować Powstania Warszawskiego poprzez przeróżne gadżety: "Widzę też w tym coś pięknego: oddawanie hołdu poległym bohaterem, ale też widzę pewne niebezpieczeństwo, takiej banalizacji powstania, banalizacji śmierci. Jeżeli pojawiają się gadżety, kubki, jeżeli sprzedaje się jakieś klocki dla dzieci to trochę zapomina się o tym, że to była straszliwa tragedia, że mordowano bezbronnych ludzi, gwałcono kobiety, że tysiące dzieci zginęły. To się zamienia w jakąś taką piękną bajkę. I to jest niebezpieczne" - mówił.

Gość RMF FM od razu zaznaczył, że nie jest wrogiem popkultury: "Nie jestem wrogi popkulturze. Uważam, że żeby docierać do współczesnych ludzi, zwłaszcza młodych, to trzeba posługiwać się także popkulturą. I w tym sensie ja popieram wysiłki podjęta przez Muzeum Powstania Warszawskiego, żeby popularyzować powstanie. Ale jest kwestia pewnej równowagi. Mnie te gadżety nieco drażnią. Ta banalizacja, tworzenie jakby takiego Disneylandu powstańczego - to trochę też urąga pamięci ofiar, także też pamięci chłopców i dziewcząt z AK. To była straszna tragedia i pamiętajmy o ich poświęceniu, o ich śmierci ale nie róbmy z tego jakiejś takiej pięknej zabawy, pikniku, festynu"