"Mam nadzieję, że Alaksandr Łukaszenka rozumie, iż przegrał, przegrał fatalnie. Ale się sprzeciwia, nie chce żadnego dialogu" - mówi w Rozmowie w samo południe w RMF FM Alaksandr Milinkiewicz, białoruski opozycjonista. "To koniec tego czasu, gdy Łukaszenka miał wsparcie ponad 50 proc., nigdy nie mówił jakie są naprawdę wyniki wyborów, zawsze podwyższał do 80 proc., ale chyba wygrywał, a tym razem przegrał - bardzo wysoko" - podkreśla gość Marcina Zaborskiego.

Według Milinkiewicza na Białorusi rozgrywa się walka między innymi siłami. Przede wszystkim naród białoruski, który chce żyć w godności, prawdzie i swobodzie. Druga strona to Łukaszenka, który walczy o dyktaturę, a trzecia strona to Rosja, która jest bardzo aktywna w każdych wyborach, tym bardziej teraz - wylicza Milinkiewicz. 

Teraz zostali dwaj wielcy gracze - to naród białoruski i Rosja, bo Łukaszenka wykonuje wszystko, co Rosja poleca - mówił Alaksandr Milinkiewicz o obecnej sytuacji na Białorusi ogarniętej protestami społecznymi przeciw urzędującemu prezydentowi. Ma tam konsultantów w telewizji, PR, swojej administracji, i zmienił całkiem retorykę. Przedtem była Rosja winna, żeby zniszczyć naszą niepodległość, a teraz tylko Zachód - Polska, Litwa, itd. I jest antyzachodnia retoryka: NATO jest największym wrogiem- stwierdził. Według działacza opozycji demokratycznej za wschodnią granicą Polski, ta retoryka nie trafia do mas. Białorusini nie siedzą w jego telewizji propagandowej, oni siedzą w internecie - ocenił.

Marcin Zaborski pytał swojego gościa o to, jakiego rodzaju wsparcia ze strony Europy potrzeba teraz Białorusi. W dzisiejszych warunkach na pierwszym miejscu na pewno, jak po każdych wyborach prezydenckich, jest wsparcie relegowanych studentów, represjonowanych. Dużo ludzi wyrzuca się z uniwersytetów, z akademii nauk - mówił Milinkiewicz. Zmniejszyły się ostatnio z różnych przyczyn takie proeuropejskie nastroje. A dla nas "proeuropejskie" to znaczy "prodemokratyczne" i "proniezależnościowe". I trzeba wspierać je różnymi programami. Po prostu więcej dobrej Europy dla Białorusi - stwierdził.

Kandydat opozycji w wyborach na Białorusi w 2006 roku podkreślał, że demonstracjom "teraz brakuje takich liderów, którzy są twarzą i mogą mówić w imieniu narodu". Swietłana Cichanouska (...) jest w Wilnie i tego nam brakuje dziś - jeżeli jutro dialog, to z kim? To jest pewien problem tego etapu protestu - mówił gość RMF FM. Jak zadeklarował, "stara opozycja" białoruska jest gotowa przejąć część odpowiedzialności za protesty. Wśród osób gotowych do wsparcia protestów wymienił noblistkę Swietłanę Aleksiejewicz.