"To jest gra o życie Mariana Banasia, podpisując rezygnację z NIK-u skazałby się na taką nie do odrobienia infamię na swoim nazwisku" - komentował w Porannej rozmowie w RMF FM Adam Hofman. "Z drugiej strony mamy władzę, która jak ma wrogi NIK, to też nie jest fajnie. NIK nie jest bezbronny, czyli Marian Banaś nie jest bezbronny" - stwierdził były poseł PiS. "Wyobraża pan sobie taką sytuację, że teraz wszczyna kontrolę różnych służb, instytucji, ich wydatków. No przecież to nieprzyjemne może być" - mówił gość Roberta Mazurka.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Adam Hofman: Marian Banaś nie jest bezbronny, może wszcząć kontrolę służb

Hofman o kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy: Zwyciężyła taktyka ciepłej wody w kranie

Jak widzę zwyciężyła taktyka ciepłej wody w kranie, czyli prezydent Andrzej Duda zrobi to samo co w poprzedniej kampanii, być nawet tymi samymi ludźmi, czyli z szefową sztabu Beatą Szydło - czyli duszoszczypatielne przemówienia i spotkania w powiatach, a w międzyczasie w polityce flauta - tak o kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy mówił Hofman. Moim zdaniem to jest pomysł, który być może da mu drugą turę - ocenił gość Roberta Mazurka. Według byłego posła PiS Szymon Hołownia na serio odbierze głosy opozycji. To nie jest zła wiadomość dla prezydenta Dudy - przyznał Hofman. Równocześnie zaznaczył, że nie wiadomo, czy Hołownia zbierze podpisy, by w ogóle wystartować w wyborach.

"Hołownia nie ma szans odegrać dużej roli"

Hołownia nie ma szans odegrać dużej roli. Nie wiadomo, czy zbierze podpisy i budżet - powiedział w Adam Hofman w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Według niego w ostatecznej rozgrywce o fotel prezydenta może liczyć się tylko kandydat partyjny. Maszyny partyjne później zaczynają się liczyć. Nie da się zrobić kampanii zupełnie bez struktury - dodał.

Hofman przewidywał też w programie, jak za kilka lat będzie wyglądać polska scena polityczna. Stwierdził, że lewica będzie coraz mocniejsza. Lewica, jako opozycja to jest coś, co nas prędzej czy później czeka. Z jednej strony będzie post-PiS, a z drugiej lewica - powiedział Hofman.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Przyszłość polskiej polityki to post-PiS i lewica"

Były polityk skomentował też polityczną porażkę Ryszarda Petru. Ryszardowi Petrowi trzeba by zrobić "test owcy" jak z "Łowcy Androidów". Niemożliwe, żeby człowiek popełniał tyle błędów w różnych kulturowych sprawach - żartował Hofman. Były spin-doktor PiS-u sceptycznie odniósł się też do koncepcji Lewicy, żeby zamiast Adriana Zandberga czy Roberta Biedronia w wyborach prezydenckich wystawić kobietę. Zapytałem Leszka Millera, co wpisuje w rubryce "zawód". Odpowiedział: Ogórek.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

„Jesieniarz” Hofman o blokowaniu się Lewicy w sprawie wyborów prezydenckich

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Schetyna wyczyścił sobie listy do Sejmu i ma swoich lidzie w klubie. Tusk zdaje sobie sprawę, że nie da się odzyskać Platformy"

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Adam Hofman: Marian Banaś nie jest bezbronny, może wszcząć kontrolę służb

Robert Mazurek: Mikołaj był?

Adam Hofman: Myślałem, że tu będzie, w studiu, czekałem, czekałem. Był Black Friday - myślałem, że Mazurek coś mi kupił.

I dlatego pan na czarno przyszedł ubrany?

To jest Black Santa.

Szanowny panie, prezentu nie było, bo był pan niegrzeczny - to porozmawiamy o polityce...

W tym roku byłem wyjątkowo grzeczny!

A jednak, jak widać, nie do końca, Mikołaj ma na ten temat inne zdanie.

Mikołaj wie lepiej.

Od wyborów, które PiS jednak wygrał, jest to partia w defensywie. Nie ma pan takiego wrażenia?

Druga kadencja zawsze jest trudniejsza niż pierwsza...

Ale dlaczego od samego początku?

Bo sytuacja się zmieniła. Zawsze w pierwszej kadencji jest duży kredyt zaufania, Prawo i Sprawiedliwość dało też bardzo dużo w pierwszej kadencji - była dobra sytuacja budżetowa i rozdawało to, co rozdawało. No i przyszła druga kadencja - wszyscy liczyli, że będzie więcej, lepiej, mocniej, jeszcze bardziej...

...i nic.

To nie może już być tak, jak miało być.

No tak, ale chodzi mi też o to, że na początek zafundowali sobie kłopoty, nad którymi teoretycznie przynajmniej można byłoby zapanować. Jak wybrnąć teraz z pata z Marianem Banasiem?

To kręci polityków, którzy widzą w końcu prawdziwą polityczną grę, nie udawaną, tylko prawdziwą. To jest gra o życie dla Mariana Banasia, który raczej nie jest przecież młodzieniaszkiem i podpisując rezygnację z NIK-u de facto skazałby się na taką nie do odrobienia infamię na swoim nazwisku, więc uznał: "Trudno, co ja mam do stracenia". Z drugiej strony mamy władzę, która jak ma wrogi NIK, to też wcale nie jest fajnie. NIK nie jest bezbronny, czyli Marian Banaś nie jest bezbronny. Wyobraża sobie pan przecież taką sytuację, że teraz wszczyna kontrole różnych służb, instytucji, ich wydatków, pokazuje różne faktury - no przecież to może być nieprzyjemne.

To nieprzyjemne, rzecz jasna. Ale z drugiej strony Leszek Miller mówi tak, że walka z Banasiem z punktu widzenia strat wizerunkowych dla PiS jest błędem, mówi...

Czyli przejść nad tym do porządku dziennego, zmienić temat.

...że tolerowanie Banasia byłoby zdecydowanie lepsze.

Bo Leszek Miller jest na tym etapie polityki, że może mówić prawdę i w sumie jest mu wszystko jedno - i powiedział rzeczywiście, jak jest. Schować głowę w piasek, trudno, zmienić temat i jechać dalej - bo eskalacja tej walki... przed chwilą to powiedzieliśmy: to nie jest tak, że po drugiej stronie mamy zupełnie bezbronnego człowieka. Tylko w tej chwili już trudno sobie wyobrazić, jak to zresetować - tak bym to powiedział.

Trudno sobie wyobrazić, jak to zresetować, czyli ustawa coś pomoże? Ustawa o NIK-u, do której dopisze się jakieś inne powody zwolnienia prezesa - no i się później (Mariana Banasia) odwoła.

No nie, tu mamy konstytucję, to będzie chyba jeszcze gorzej. Tu akurat Leszek Miller miał dobre wyczucie: zacisnąć zęby i jedziemy dalej.

Dobrze, zobaczymy, na co się zdecyduje PiS, ale była inna sprawa, jeszcze wcześniej, jeszcze zanim ten spór o Banasia wszedł w drugi etap. Widzieliśmy, jak Gowin i Ziobro wchodzili Kaczyńskiemu na głowę. Dlaczego prezes pozwolił sobie na to?

Chyba na nic sobie nie pozwolił. Bardzo dużo się działo, były negocjacje, zrywane, niezrywane. Tak się dużo działo, żeby się nic nie zmieniło, no bo się nic nie zmieniło. Wie pan, jak trzeba się napracować, żeby się nic nie zmieniło?

Ja wiem. Trzeba bardzo wiele zrobić, żeby wszystko zostało po staremu. Ale 30-krotność była takim symbolem, ja wiem, że to detal z punktu widzenia PiS-u...

Ja już nawet, przyznam szczerze, zapomniałem o co chodzi w tej 30-krotności. Takie to było ważne dla wszystkich.

To było istotne, jak sądzę, dla układów w partii, a nie dla ludzi.

No tak, to było symboliczne, ale to była taka zabawa biurowej klasy średniej. Nie za bardzo wiadomo, o co chodzi.

Pozwolono Gowinowi pokazać, że ma jednak kręgosłup?

Juliusz Cezar zabaw nie zabrania. Siedzi i ćwiczy lapidarność stylu.

Na poezję się panu zebrało, a ja spytam...

To mój ulubiony kawałek, który bardzo dobrze charakteryzuje to, co się dzieje w takich sytuacjach, gdzie wszystko wybucha i wszystko się pali, "a Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu".

Ten Juliusz Cezar jest w tej chwili hospitalizowany, zdaje się, w Otwocku i tam sobie ćwiczy...

Ale to było zgodne z planem, prezes zapowiedział.

Zdzisław Krasnodębski w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej" mówi, że w PiS-ie osłabł "rewolucyjny żar" i że jego to niepokoi, bo może się okazać, że PiS skończy jako taka technokratyczna partia i straci ten powab.

Cholera, nie czytałem. Pan wie, bo pan robił, a ja nie czytałem. Ale jak by pan nie robił, też by pan nie czytał.

Ale gdyby pan był łaskaw to skomentować - że osłabł rewolucyjny żar - bo o to mi chodzi, a nie o to, że jest wywiad.

Mamy wybory prezydenckie za pasem, więc jaki tu żar i jaka rewolucja? Jak widzę, zwyciężyła taka taktyka ciepłej wody w kranie, czyli...

Normalności...

...prezydent Andrzej Duda zrobi to samo, co w poprzedniej kampanii, być może nawet tymi samymi ludźmi, czyli z szefową sztabu Beatą Szydło. Czyli tak: duszoszczypatielne przemówienia i spotkania w powiatach - a w międzyczasie w polityce flauta. Moim zdaniem, to jest pomysł, który być może da mu drugą turę.

A nie będzie tak, że np. Szymon Hołownia okaże się drugim Kukizem i w drugiej turze np. pomoże Małgorzacie Kidawie-Błońskiej?

Myśli pan, że to zakręci, że to zadziała?

Ja pana pytam właśnie: czy Szymon Hołownia zakręci?

Czasem jest tak, że wszyscy się śmieją - a jest tak, że "no dobra, mamy trochę tego dosyć, zróbmy sobie na przekór, takie przysłowiowe"... - nie wiem, czy można użyć tego słowa, pan wie, o czym myślę?

Nie.

O jajach. Można użyć?

No można, nabiał jest okej.

"Zróbmy sobie przysłowiowy nabiał i zagłosujmy na Hołownię".

Myślę, że dla wielu osób może to być kuszące.

Nabiał? Tak.

Ale nabiał ma jednak pewne konsekwencje, bo tego głosu się później nie odbierze. "Nie, nie, to było dla żartu, a teraz wrzucę serio".

Mamy takie przypadki partii, komików. Mamy prezydenta Ukrainy, o którym, w sumie wydawało się na początku, że to też taki nabiał, a nie nabiał jednak się okazał, bo jest prezydentem.

No to ja pana pytam. Czy Hołownia tak na serio?

On na serio odbierze głosy opozycji. To akurat nie jest zła wiadomość dla prezydenta Dudy.

Ale jest druga tura przecież i tam przerzuci je z naddatkiem.

No tak, ale jak między pierwszą a drugą turą będzie duża różnica między prezydentem Dudą a kandydatem opozycji, to tego się nie da odrobić. To też jest pewien mechanizm psychologiczny.

To się okaże.

Ale to tak sobie gdybamy, bo nie wiadomo, czy pan Hołownia zbierze podpisy. To nie jest też takie hop siup.

A propos gdybania. Chciałbym pańską wiarygodność sprawdzić.

Nie da się.

2 stycznia 2019, nie mówimy o pradziejach. Pan w tym studiu mówi "premierem jesienią, po wyborach jest Jarosław Kaczyński, ale montuje rząd koalicyjny z PiS oraz powyciąganych niedobitków, bo sam nie ma większości".

Ponieważ ja mam olbrzymi dystans do siebie, nie jestem politykiem, mogę sam sobie zaprzeczyć i w ogóle mnie to nie rusza.

Ja wiem, ale właśnie, pomylił się pan.

W ogóle niewiarygodny jestem. Po co mnie pan zaprasza, skoro jestem taki niewiarygodny?

Donald Tusk! Mówił pan również w styczniu: Donald Tusk po doświadczeniu wyborów parlamentarnych startuje w wyborach prezydenckich. Startuje?

Takiego komentatora sobie pan zaprosił.

Sami państwo widzą, z kim ja muszę pracować.

Skandal w tym RFN-ie.