W niedzielę w Ameryce zostanie pokazany ostatni odcinek serialu "Breaking Bad". Kilka dni temu otrzymał prestiżową nagrodę Emmy, wielu jego fanów uważa, że to w ogóle najlepszy serial w historii. To atrakcyjne, świetnie zrobione telewizyjne show dla dorosłych. Należę do wielkich admiratorów tego genialnego filmu, ale ostrzegam: jest jak narkotyk, mocno uzależnia, kto obejrzy jeden odcinek nie będzie się mógł oderwać.

REKLAMA

Safandułowaty Walter White (grany przez Bryana Cranstona) jest nauczycielem chemii. Kończy 50 lat z poczuciem, że nic nie osiągnął. Co więcej, dowiaduje się, że jest chory na raka płuc i pożyje jeszcze maksymalnie kilka miesięcy. Dopiero wtedy postanawia zrobić coś, co w końcu nada sens jego nudnej egzystencji. Zaczyna produkować najlepszej jakości metaamfetaminę. Jest w tym doskonały i siłą rzeczy musi wkroczyć do narkotykowego świata.

To tylko punkt wyjścia "Breaking Bad" i w żaden sposób nie zapowiada arcydzieła, z którym mamy do czynienia. Każdy kolejny sezon tego rewelacyjnego serialu jest bowiem lepszy od poprzedniego. Jego mottem mogą być słowa Waltera White'a wypowiedziane do uczniów: "Chemia to studiowanie zmiany, studiowanie transformacji".

Pan "Biały" zmienia się, zmienia się życie jego rodziny, w pewnym sensie zmienia się też widz, który utożsamia się z bohaterem, kibicujemy mu, choć to kibicowanie w pewnym momencie przybiera mocno dwuznaczny charakter. Zgodnie z tytułem filmu główny bohater stopniowo przechodzi na stronę zła, a wszystko robi dla zapewnienia rodzinie bezpieczeństwa finansowego.

Główny bohater to na początku mało atrakcyjny, pełen kompleksów, niespełniony belfer. "Breaking Bad" to w pewnym sensie kolejna wersja kariery gangstera, tylko, że głównym protagonistą nie jest człowiek z półświatka czy jak u Martina Scorsese "nędznych ulic" Nowego Jorku. "Breaking Bad" rozgrywa się głównie w domach amerykańskiej klasy średniej i na prześwietlonych słońcem ulicach Albuquerque i pustyni Nowego Meksyku.

Film ma trzymający w napięciu scenariusz i skrzące się czarnym humorem dialogi, świetnie budowane, psychologicznie wyraziste role drugoplanowe i zdjęcia jak z najlepszych produkcji Davida Lyncha. Ale spokojnie, to nie jest kino dla koneserów. To atrakcyjne, świetnie zrobione telewizyjne show dla dorosłych, które bije na głowę infantylne produkcje zalewające ostatnio kina. W Polsce 30 września Polsat zaczyna pokazywać trzeci sezon. Zastanawiam się tylko, dlaczego emituje go dopiero po północy.

Za "Breaking Bad" stoją doświadczeni producenci: Vince Gilligan ("Z Archiwum X") i Mark Johnson ("Pamiętnik", "Rain Man"). Pokazywane właśnie za oceanem finałowe odcinki serialu cieszą się rekordowym zainteresowaniem. Według kablowej telewizji AMC jeden z ostatnich odcinków obejrzało prawie 6,5 miliona widzów.

(kali)