W tej sprawie nie chodzi tylko o prawa z jakich z niezrozumiałych dla mnie powodów nie korzystają poszkodowani, krewni ofiar. Można oczywiście przyjąć, że wynik rosyjskiego śledztwa jest z góry ustalony, że będzie powtarzał słowo w słowo ustalenia MAK, więc nie ma sensu brać udziału w rosyjskim śledztwie prowadzonym według rosyjskich przepisów. Moim zdaniem to duży błąd. To wręcz powtórzenie tych samych błędów, które popełniono gdy katastrofę smoleńską wyjaśniał MAK i polskie władze były zaskoczone potem publikacją raportu dotyczącego katastrofy.

Rosyjscy adwokaci reprezentujący polskich poszkodowanych nie pozwoliliby milczeć od dwóch lat Komitetowi Śledczemu. Zasypali by śledczych  wnioskami i skargami. Komitet odmawiając przesłuchania świadka wskazanego przez adwokatów, czy włączenia do akt ekspertyzy dostarczonej przez nich  musiałby uzasadniać swoją odmowę. Każdą z takich decyzji rosyjskich śledczych można zaskarżyć w Rosji  i o sprawie było by głośno. Sprawą interesowałyby się rosyjskie media, mówiono by o niej.

Można nawet domagać się włączenia do akt sprawy w Rosji ustaleń komisji posła Macierewicza, nic nie stoi na przeszkodzie.

Kilka lat temu przed rosyjskimi sądami o rehabilitację  zamordowanych przez NKWD polskich oficerów w Katyniu walczyła grupa ich krewnych. Nie korzystali z pomocy polskich władz, to była ich prywatna inicjatywa. Chociaż  sądy wciąż odsyłały ich z kwitkiem o zbrodni katyńskiej zaczęto mówić w Rosji, nie można było tematu zamieść pod dywan. Wtedy w imieniu Polaków przed sądami występowała między innymi adwokat Anna Stawicka, pomagał im równie aktywnie rosyjski Memoriał.