„Już tyle rozpadów PiS przeżyłem, że następny na horyzoncie mnie nie przeraża” – komentował Radosław Fogiel w Porannej rozmowie w RMF FM. Jak przekonywał, „rozdźwięk w negocjacjach w Brukseli to publicystyczna teza”, a zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówią w tej sprawie jednym głosem. „Z nieco inną wrażliwością ze strony Gowina” – dodał wicerzecznik PiS.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Radosław Fogiel: Już tyle rozpadów PiS przeżyłem, że następny na horyzoncie mnie nie przeraża

Robert Mazurek pytał swojego gościa, Radosława Fogla o to, czy jego zdaniem Ziobro, stanowczo wypowiadając się na temat tego, że Polska nie powinna negocjować ws. unijnego budżetu, chce "wysadzić rząd Morawieckiego"? Myślę, że to określenie na wyrost, nikt nie będzie piłował gałęzi, na której siedzi - odpowiedział wicerzecznik PiS w Porannej rozmowie w RMF FM.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Radosław Fogiel: Już tyle rozpadów PiS przeżyłem, że następny na horyzoncie mnie nie przeraża

Polacy głosowali na większość rządzącą, a lider Zjednoczonej Prawicy zdecydował o tym, że premier Morawiecki jest premierem i to jemu podlegają wszyscy ministrowie - dodał Fogiel.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Decyzja Jarosława Kaczyńskiego jest taka, że premierem jest PMM, a PMM jest premierem, bo taka jest decyzja Jarosława Kaczyńskiego"

Radosław Fogiel przekonywał, że doniesienia o "rozdźwięku w negocjacjach w Brukseli", to tylko "teza publicystyczna". Jeżeli się te zdania przedstawi, jako dwa różne, to tak jest. Ta różnica nie jest tak zasadnicza. Stanowisko polskiego rządu jest jasne, nie będzie zgody na poza traktatowe działania - mówił polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Jego zdaniem w przestrzeni publicznej każda próba negocjacji, rozmów spotyka się z "biciem na alarm" i taką tezą, że Polska wychodzi z Unii. Fogiel mówił o tym, że kwestie negocjacji są czymś naturalnym i przekonuje, że działania proza traktatowe nie mogą być kompromisem.

Robert Mazurek pytał swojego gościa o to, czy wykupienie przez Orlen Polska Press, to początek repolonizacji mediów, o której rządzący wspominali? To jest decyzja szefostwa Orlenu. Koncern dawna poszerza pola swojej działalności. Nie znam wszystkich uwarunkowań tej transakcji. Pewne przesłuchy krążyły wcześniej. Nawet dziennikarze o tym wcześniej donosili - komentował wicerzecznik PiS.

Prowadzący Poranną rozmowę, dopytywał, czy to początek podporządkowania lokalnych mediów władzy? Jeżeli Orlen kupił, to ktoś to sprzedał. Jeżeli ktoś był właścicielem to było ok, a jak to Orlen kupił, to nie jest ok? - pytał w odpowiedzi Fogiel.

Fogiel o słowach o. Rydzyka ws. pedofilii: Nie powinny paść. Nie da się im przyklasnąć

Na pewno tego typu słowom nie da się przyklasnąć - tak Radosław Fogiel ocenił w Porannej rozmowie w RMF FM słowa o. Tadeusza Rydzyka, które padły podczas urodzin Radia Maryja w miniony weekend. Redemptorysta mówił o pedofilii jako pokusie, zaś biskupa Edwarda Janiaka oskarżanego o tuszowanie spraw pedofilskich nazwał medialnym męczennikiem. Te słowa paść nie powinny, bo one zupełnie nie pasują do tematu. Przepraszam, ale nie mówimy o sprawach, które można rozpatrywać w kategorii pokusy. O pokusie można mówić, jeżeli ksiądz zbyt frywolnie będzie rozmawiał z nadobną parafianką, a nie w tego typu sprawach - stwierdził wicerzecznik PiS. Pytany o polityków PiS przyklaskujących słowom Rydzyka w toruńskim kościele, Fogiel unikał odpowiedzi. Nie będę rozgrzeszał sumień innych polityków. To należałoby ich pytać o tę obecność - podkreślał.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Wicerzecznik o słowach o. Rydzyka o bp. Janiaku: Te słowa paść nie powinny. Nie da się im przyklasnąć"

W rozmowie poruszono też temat kolejnego, trzeciego już, sejmowego podejścia do wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich. Kiedy ruszy procedura, zamierzamy przedstawić kandydata - zadeklarował gość Roberta Mazurka. Nazwiska jeszcze nie zdradzę. (...) Czy on będzie do zaakceptowania przez innych - to już trzeba pytać tych innych - dodał wicerzecznik PiS. Czy możliwe jest porozumienie z PSL w tej sprawie? Jak PSL zaproponuje kandydata, który byłby do zaakceptowania przez PiS, to jesteśmy otwarci - stwierdził Fogiel.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"ak PSL zaproponuje kandydata na RPO, który byłby do zaakceptowania przez PiS, to jesteśmy otwarci"

Przeczytaj całą rozmowę:


Robert Mazurek, RMF FM: Czy korzystając z negocjacji w sprawie unijnego budżetu Zbigniew Ziobro chce wysadzić w powietrze rząd Mateusza Morawieckiego?

Radosław Fogiel: Myślę, że to jednak określenie na wyrost. Nikt raczej nie będzie piłował gałęzi, na której siedzi czy wysadzał czegoś...

A dlaczego nie, jeżeli ma na przykład przygotowane miękkie lądowanie. To on spadnie dobrze, a reszta się pogruchocze. Więc ta kalkulacja może tutaj mieć miejsce.

Ale też wchodzimy w jakieś scenariusze, które przywołują na myśl kreskówki o Strusiu Pędziwiatrze.

I znowu się skończy jak z Bitwą pod Parkanami, więc wolałbym nie wchodzić z panem w tego typu rozmowy.

Rozumiem, że nie potrafi pan redaktor naśladować Strusia Pędziwiatra. Nie róbmy tego. Jeśli chodzi o sytuację w rządzie, cóż... wszyscy ministrowie panu premierowi podlegają, a premierem jest, bo taka jest decyzja Jarosława Kaczyńskiego, Mateusz Morawiecki.

To kluczowe - bo taka jest decyzja Jarosława Kaczyńskiego. Mnie się wydawało, że Polacy mieli w tym pewien udział, głosując na PiS, ale okazało się, że proszę państwa mogliście sobie pogłosować, a Jarosław Kaczyński zdecydował. W sumie to dobrze, no bo co tam będą się wszyscy teraz pchali do rządzenia, prawda?

Przypominam jednak, że wybory bezpośrednie dotyczą prezydenta, nie premiera. Polacy głosowali na większość rządzącą, wskazali Zjednoczoną Prawicę. A lider Zjednoczonej Prawicy wskazał premiera. I decyzja Jarosława Kaczyńskiego jest taka, że Mateusz Morawiecki, a Mateusz Morawiecki - to chyba dla wszystkich jest jasne, jest premierem, bo taka jest decyzja Jarosława Kaczyńskiego.

To pan powiedział, że każdy minister podlega premierowi. Wygląda na to, że mija się pan z prawdą i to bardzo powiedziałbym... Tak daleko od niej przebywając. Pozycja premiera jest taka, że nie jest w stanie zwolnić nawet wiceministra, wiceministra Kowalskiego, którego bardzo chciałby zwolnić, bo ten go publicznie poniża i publicznie go poucza, jak powinien premier prowadzić negocjacje. A premier niestety, przy całej sympatii do premiera, nie może go zwolnić. Bo widocznie Jarosław Kaczyński nie pozwala.

Myślę, że pan premier jest duża ponad to, żeby dobierać współpracowników członkom swojego rządu. Jeśli chodzi o negocjacje, to właśnie to jest teza publicystyczna, która się gdzieś pojawia, mówiąca o rozdźwięku...

To nie jest teza publicystyczna. Zbigniew Girzyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, był w naszym studiu. To on mówił o tym, że jest to wojna, którą wywołuje Zbigniew Ziobro po to, by mieć silniejszą pozycję na starcie. A start będzie wtedy, kiedy rozpadnie się Prawo i Sprawiedliwość, rozpadnie się Zjednoczona Prawica.

Już tyle rozpadów PiS przeżyłem, że następny rysujący się na horyzoncie rzekomy, jakoś niespecjalnie mnie przeraża. Jestem tutaj optymistą. Ale jeśli chodzi o akurat negocjacje europejskie, to tutaj jednym głosem mówi zarówno...

Jednym głosem mówicie? Nie. Akurat w tej sprawie mówicie trzema głosami. Pan wybaczy, ja mam choćby, jeśli pan mi nie wierzy, to proszę bardzo, cytat. Jarosław Gowin, wicepremier wraca z Brukseli i przekazuje taki oto komunikat, że "wszyscy Europejczycy" - rozumiem, w tym Jarosław Gowin, - "chcą kompromisu, a kompromis jest możliwy choćby w postaci wiążących deklaracji interpretacyjnych". Z miejsca spotyka go riposta ze strony środowiska Zbigniewa Ziobry i samego Zbigniewa Ziobry, który mówi twardo, że nie zgadzamy się na żadne interpretacje. Chcemy zmiany rozporządzenia. Ja wiem, że dla wielu słuchaczy może się to wydawać kłótnią o słowa, ale to nie jest tylko kłótnia o słowa, proszę państwa. Chodzi generalnie o to, czy mamy być bardzo twardzi - jak chce Zbigniew Ziobro - i blokować wszystko, czy zgodzić się na to, co proponuje Bruksela, jak chciałby Jarosław Gowin. I pan mówi mi, że Zjednoczona Prawica mówi tutaj jednym głosem?

Gdyby było mi dane dokończyć poprzednie zdanie, powiedziałbym, że jednym głosem mówi akurat tutaj Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro. Rzeczywiście, z nieco być może inną wrażliwością ze strony pana premiera Gowina, bo o stosunki między panem ministrem Ziobro a panem premierem pan pytał. Ale całość...

Ale o jakiej wrażliwości mówimy, panie pośle, błagam pana. Jednak słuchają nas ludzie i będzie... No takie wrażenie, że pan z nich robi głupków. No i tyle.

Ależ nigdy by mi to do głowy nie przyszło.

Tu nie ma miejsca na jakąś różną wrażliwość. Jeżeli ktoś mówi: tak, zgódźmy się na kompromis, a ktoś drugi mówi: nie, nigdy. Żadnych kompromisów, to nie jest kwestia wrażliwości, to są dwa zupełnie różne zdania. Nie wiem, jak to panu inaczej wytłumaczyć. To jest proszę pana woda, a to jest proszę pana nie wiem no... Soczek. To jednak różne napoje.

No jeśli się tę opinię przedstawi jako skrajnie różne, tak jak to pan przed chwilą uczynił, to prawda. Ale ta różnica nie jest tak zasadnicza. Jarosław Gowin mówi o pewnej propozycji, która pojawiła się w Brukseli. Stanowisko polskiego rządu jest jasne. Przedstawia je premier Morawiecki. Nie będzie naszej zgody na te pozatraktatowe działania. Ale ta cała kwestia, bo oczywiście na pewno jest pasjonujące śledzić, co kto powiedział, ale ta cała kwestia dotyczy trochę czego innego. Nawet nie tego budżetu, tylko rzecz jest podstawowa. Poza tą próbą pozatraktatowego wprowadzenia pewnych rozwiązań. Że za każdym razem, kiedy wchodzą w grę jakiekolwiek negocjacje z Unią Europejską, część polskiej klasy politycznej od razu zaczyna bić na alarm, mówić o wychodzeniu z Unii Europejskiej, co stawiałoby rząd w sytuacji takiej, że my możemy się tylko bez słowa godzić na wszystko, bo każda próba negocjacji, rozmów o jakichś rozwiązaniach od razu wzbudza niepokój po stronie opozycyjnej.

Jest to bardzo daleko posunięta krytyka Jarosława Gowina, to, co pan mówi.

Nie, panie redaktorze.

Tak, panie pośle. Dlatego że Jarosław Gowin mówi, że "my wszyscy, my Europejczycy" - znaczy "on Europejczycy" - "chcemy kompromisu". No i co mogę panu powiedzieć. To jeżeli Jarosław Gowin...

Ale Prawo i Sprawiedliwość chce kompromisu. Po prostu wprowadzenie rozporządzeniem pozatraktatowych rozwiązań tym kompromisem być nie może. Ja mówię tylko o tym, że jednak kwestie negocjacji są czymś naturalnym. To my zerwaliśmy z tą polityką, unijną, która polegała na tym, że będzie godzimy się na wszystko, po to, żeby Donald Tusk dostał dobrą posadę w Brukseli...

Och, jak mi tego brakowało! Wreszcie wiemy, że to jest wina Tuska, proszę państwa...

...a kończyliśmy z tym, że jesteśmy gotowi przyjąć każdą taką liczbę uchodźców.

I uchodźcy! Jeszcze pan zapomniał powiedzieć, że LGBT.

Nie, panie redaktorze. Mówię po prostu o innym podejściu negocjacyjnym do UE, które rząd przedstawia.

Proszę powiedzieć w takim razie czy kupno przez Orlen grupy Polska Press, czyli 20 dzienników, ponad 100 tygodników, portali internetowych, kupno przez koncern paliwowy, to jest właśnie ta repolonizacja, o której mówiliście?

To jest decyzja szefostwa Orlenu.

Bez żartów nawet. Nawet prezes Orlenu mówi o sobie, że on bardzo chętnie rozmawia o polityce i czuje się politykiem. Więc bez żartów.

Ale przepraszam, chyba nie będziemy nikomu bronić rozmawiania o polityce, ale z drugiej strony...

Publicznym rozmawianiu o polityce.

...od dawna poszerza pola swojej działalności. Nie znam wszystkich uwarunkowań tej transakcji, bo mówię: to jest transakcja jednak dużego koncernu.

Pan się dowiedział pewnie o tym wczoraj z mediów, prawda? I pan o niczym nie wie.

Powiem tak: pewne przesłuchy gdzieś oczywiście krążyły wcześniej, nawet dziennikarze o tym donosili. Wcześniej niż wczoraj, ale tak jak mówię: chociażby Orlen od jakiegoś czasu posiada własny dom mediowy, żeby sprzedawać przestrzeń reklamową. Nabycie w tym kontekście gazet, gdzie ta powierzchnia reklamowa jest...

Sprzedaje również hot dogi. Ale hot dogi nie wzbudzają politycznych emocji, a kupno największego w Polsce wydawcy prasy lokalnej, owszem. Stąd pytanie, czy to początek orbanizacji mediów i podporządkowania sobie mediów lokalnych partii rządzącej? I to pytanie zadaję panu.

Panie redaktorze, to jest zupełnie teza absurdalna, bo jeżeli Orlen kupił, to znaczy, że ktoś musiał sprzedać. To znaczy ktoś wcześniej te gazety posiadał. Ten ktoś, kto posiadał, to było okej, jeżeli kupił to akurat Orlen, to jest nie okej. No ja się z taką tezą nie zgadzam