Na razie się nie wybieram do Sejmu - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM były lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Podkreślił, że niczego jednak wykluczyć nie może.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Petru: Na razie nie wybieram się do Sejmu

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Petru: Na razie nie wybieram się do Sejmu

Pytany o propozycję Donalda Tuska, by dać budżetówce 20 procent podwyżki, Petru stwierdził, że ma inne zdanie w tej sprawie. "Jakiekolwiek podwyższanie pensji ponad inflację będzie proinflacyjne, bo pierwotna inflacja w Polsce w dużym stopniu spowodowana jest zbyt dużą ilością pieniądza" - mówił. "Myśmy sami z siebie Polacy, Polska, głównie rząd PiS-u i Glapiński wywołali inflację na poziomie 7-8 procent, a potem do tego dobiła jeszcze wojna" - stwierdził.

Były poseł skrytykował także propozycję czterodniowego tygodnia pracy. "Polska jest na dorobku i są zawody, gdzie to jest niemożliwe (...) Rozumiem, że są informatycy, którzy mają zadanie do wykonania i mogą wykonać X programów w 4 dni, a mogliby to robić w 5, a na przykład jeżeli chodzi o nauczycieli, urzędników, to dobrze wiemy, że gdyby mieli krócej pracować, to pewnej pracy nie wykonają, podobnie pracownicy fabryk i rolnicy" - mówił. "Nie stać nas na 4 dni pracy. Jest to działanie, które spowoduje wolniejszy wzrost gospodarczy" - mówił gość Roberta Mazurka.

Ryszard Petru odniósł się też do niedawnego sporu między lewicą a liberałami o to czy mieszkanie jest prawem czy towarem. "Mieszkania są towarem i generalnie w Polsce jest po prostu zbyt mała podaż mieszkań. Jest to w dużym stopniu spowodowane regulacjami, brakiem podaży tak zwanych mediów i państwo mogłoby zrobić dużo więcej, żeby dużo więcej mieszkań się tworzyło" - przekonywał ekonomista.

Czy Donald Tusk jest populistą?

Robert Mazurek zapytał więc czy lidera PO, postulującego 20-proc. podwyżki dla budżetówki, czterodniowy tydzień pracy czy uznającego mieszkanie za prawo człowieka, można uznać za populistę. "Nie chcę się odnosić do Donalda Tuska; uważam, że jeżeli będziemy jako opozycja zgłaszać populistyczne propozycje, to tylko będzie to woda na młyn PiS-u, dlatego, że PiS jest partią populistyczną. PiS jest w stanie wyrzucić każde pieniądze z budżetu, które wcześniej ściągają od ludzi" - mówił b. lider Nowoczesnej.

W jego ocenie, propozycje, które formułuje Tusk, nie pomogą w walce z inflacją, pobudzeniu wzrostu gospodarczego, nie "postawią Polski na nogi". "Jeżeli mamy mówić kto jest populistą, to dużo większym populistą jest PiS, natomiast to są działania, których ja bym osobiście nie popierał" - zaznaczył Petru.

Petru: 13. i 14. emerytura do likwidacji, a Orlen i PKO BP do sprywatyzowania

Gość Roberta Mazurka opowiedział się ponadto za ograniczeniem programu 500+ wyłącznie dla osób najuboższych oraz likwidacją 13. i 14. emerytury. W jego ocenie, lepszym rozwiązaniem byłoby podwyższenie emerytur - takie, które rekompensowałoby seniorom wzrost inflacji. "Tak, jak w latach 80. w Stanach Zjednoczonych liberalizacja Reagana spowodowała, że gospodarka ruszyła" - podkreślał Petru.

"W Polsce musi być tak samo. Mamy olbrzymie zyski PGNiG, olbrzymie zyski Orlenu, które są zgarniane od Polaków, a potem to idzie do państwa. Mamy olbrzymie upaństwowienie gospodarki" - wskazał b. szef Nowoczesnej.

Jego zdaniem, PKN Orlen powinien zostać sprywatyzowany. "Dlaczego stacje benzynowe mają być państwowe?" - pytał ekonomista. "Naprawdę Orlen nie jest żadną strategiczną firmą, wbito nam do głowy taki przekaz" - dodał.

To samo - według niego - powinno stać się z PGNiG oraz bankiem PKO BP.

Petru przekonywał ponadto, że w Polsce brakuje siły politycznej jednoznacznie liberalnej. "Mamy dominację partii socjalistycznych w polskim parlamencie, nie mówiąc o lewicy, w związku z tym brakuje alternatywy wolnorynkowej" - powiedział były przewodniczący Nowoczesnej.

Petru: Nowoczesnej niesłusznie odebrano subwencję

Robert Mazurek zapytał też swego gościa o długi Nowoczesnej powstałe na skutek odrzucenia w 2016 r. przez PKW sprawozdania finansowego tej partii i co za tym idzie - utratę znacznej części subwencji budżetowej.

"Partie polityczne otrzymują dziesiątki milionów złotych z budżetu. Chciałem podkreślić, że w Strasburgu Nowoczesna wygrała sprawę o niewłaściwą interpretację ze strony PKW i Polska winna jest jej 28 milionów złotych" - powiedział Petru.