"Kary są symboliczne. Chociaż dla samych zainteresowanych mogą być upokarzające" - mówi ojciec Paweł Kozacki, prowincjał zakonu dominikanów w Polsce pytany o kary nałożone przez Watykan dla abp. Sławoja Leszka Głódzia i biskupa Edwarda Janiaka.

"Doszło do skandalu. Jeden z naszych współbraci pod koniec lat 90. stworzył coś w rodzaju sekty. Dopuścił się przemocy, manipulacji oraz przestępstw seksualnych" - zaznacza gość Porannej rozmowy w RMF FM.

Ojciec Paweł Kozacki pytany o powołaną komisję odpowiada: Ma opisać działalność przestępczą ojca Pawła N., opisać reakcję moich poprzedników i moją reakcję. "Wnioski do 30 czerwca, ale ten czas może zostać przedłużony" - tłumaczy.

"Pozwoliłem Pawłowi M. na głoszenie rekolekcji, nie pozwoliłem na żadne indywidualne kontakty: spowiadanie, prowadzenie grup, poradnictwo duchowe" - mówi ojciec Paweł Kozacki. W rozmowie w RMF FM podkreśla: Paweł M. spowiadał wbrew mojemu zakazowi.

"Kościół już się sypie. Sypią się struktury, dotychczasowe zwyczaje. Nie ma innej drogi niż pójście drogą jawności" - zaznacza gość Roberta Mazurka.

Religia w szkołach? "To parodia"

"Nie potrafimy często wejść w dialog z młodzieżą. Nie potrafimy zbliżyć się do niej, być z nią w jej problemach" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM o. Paweł Kozacki.

Prowincjał zakonu dominikanów podkreślał, że lekcje religii w szkołach nie rozwiązują problemu braku porozumienia między młodymi ludźmi a Kościołem.

"30 lat temu, w 1990 roku znając doświadczenia naszych braci z Niemiec, mówiłem, że powrót religii do szkoły to jest zły pomysł. Religia stała się (zaledwie - red.) jednym z przedmiotów" - zaznaczył gość Roberta Mazurka.

"Przymusowa obecność innych uniemożliwiała przekaz wiary, a tworzyło się parodię lekcji" - ocenił ojciec Paweł Kozacki ostatnie trzy dekady katechezy w szkołach. 

"Kościół już się sypie. Sypią się struktury, dotychczasowe zwyczaje. Nie ma innej drogi niż pójście drogą jawności" - powiedział zakonnik.

Przeczytaj całą rozmowę Roberta Mazurka

Robert Mazurek: Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź i biskup Edward Janiak, obaj już emerytowani, otrzymali kary kościelne. Nie będą mogli odprawiać mszy świętych publicznie w swoich diecezjach i nie będą w nich mogli mieszkać. Czy to są surowe kary jak za przewinienia, które im się przypisuje?

O. Paweł Kozacki: Kary są raczej symboliczne. Chociaż dla samych zainteresowanych mogą być upokarzające. Jak pan powiedział, niestety te winy są przypisywane czy domyślane. To jest problem, że w komunikacie nuncjatury znalazły się opisane kary, natomiast nie zostało nazwane, dlaczego te kary zostały nałożone. I to jest jakiś brak tego komunikatu.

Czyli zło zostało nazwane po imieniu, jest kara, nie ma winy? Jak pisał Grzegorz Górny?

Tak jest.

Dobrze. Rozmawiamy o karach, rozmawiamy o winach. Tymczasem chmury nad zakonem dominikanów. Wczoraj powołano komisję prowadzoną przez Tomasza Terlikowskiego, czyli świeckiego, który ma wyjaśnić skandal obyczajowy, do którego doszło wśród polskich dominikanów. Co ma wyjaśnić dokładnie ta komisja?

Krótko powiem, że rzeczywiście doszło do skandalu. Jeden z naszych współbraci jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku stworzył coś w rodzaju sekty w duszpasterstwie akademickim. I wtedy dopuścił się przemocy, manipulacji oraz przestępstw seksualnych. Zostały nałożone na niego kary, które, jak się okazało, łamał. I ostatnio dowiedzieliśmy się, że pojawiła się nowa ofiara.

Tak. W 2011 roku też miał się dopuścić gwałtu na zakonnicy. Ten duszpasterz, który jest oskarżany o przestępstwa, dopuszczał się rzeczy strasznych. To brzmi rzeczywiście niewiarygodnie. Przepraszam, bez opisywania szczegółów, ale ... seks w kościele, gwałty, molestowanie kobiet. To są rzeczy, które się w głowie nie mieszczą.

To jest szokujące. I dlatego zdecydowaliśmy się na taką drogę, żeby, zanim zapadną kary, zanim zapadną konkretne decyzje, wyjaśnić tę sprawę od początku do końca. I komisja, która została powołana, której przewodzi Tomasz Terlikowski, ma po pierwsze opisać działalność ojca Pawła, tą przestępczą, te wszystkie nadużycia, te wszystkie nieprawidłowości. Opisać również reakcję przełożonych, czyli moich poprzedników i moją na tę sytuację oraz odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, że do takiej sytuacji doszło.

Do kiedy ta komisja będzie działać? Ma jakiś termin, czy też będzie to po prostu latami się ciągnęło i w końcu wszystko przycichnie?

Z założenia komisja ma przedstawić wnioski 30 czerwca. Oczywiście jest to termin zakładany, ponieważ nie wiemy, z jaką materią, ile będzie dokumentów, ilu będzie świadków...

Jednym słowem - ile ofiar przyjdzie i się zgłosi.

W związku z tym termin może ulec przedłużeniu. Ale w założeniu 30 czerwca.

Komisja powołana do badania jednej sprawy. A co jeśli dowie się o tym, że to nie był jeden dominikanin, tylko było ich kilku. I działali albo wspólnie albo w różnych miejscach? Że podobne przypadki miały miejsce nie tylko we Wrocławiu, wtedy, ale w innych miastach także. Co wtedy?

Komisja będzie odnotowywać sobie te przypadki i z przewodniczącym czyli z panem Tomaszem Terlikowskim jestem wstępnie umówiony, że jeżeli taka sytuacja się zdarzy, to będziemy przedłużać działanie tej komisji, rozszerzać na inne przypadki.

To wszystko jest fajnie, że jest komisja, że na czele stoi świecki. Tylko problemem nie jest nawet najstraszniejszym to, że ktoś tam dopuścił się przestępstw, bo niestety takie rzeczy będą się zdarzać, tylko wasza, dominikanów, reakcja. Także ojca. Ojciec jest prowincjałem od 2014 roku. W tym samym czasie ojciec pozwolił ukaranemu już dominikaninowi, właśnie ojcu Pawłowi M., temu przestępcy seksualnemu na to, by głosił rekolekcje, na to by spowiadał. Słowem: na to, by znajdował nowe ofiary. I co się okazało? Okazało się, on że rzeczywiście znalazł nową ofiarę. Więc to jest także pytanie o odpowiedzialność ojca.

Tutaj wyjaśnienie. Pozwoliłem na głoszenie rekolekcji, nie pozwoliłem na żadne indywidualne kontakty, żadne spowiadanie, żadne prowadzenie grup, żadne poradnictwo duchowe.

Ale co z tego, skoro on głosząc rekolekcje i tak spowiadał, i tak doprowadzał do bliskich relacji?

To, że spowiadał, spowiadał wbrew wyraźnemu mojemu dekretowi, który zakazywał mu tego typu działalności.

Bardzo długo czekaliście też z karnym procesem kanonicznym. Podjęliście tylko swoje decyzje o odsunięciu go. Dlaczego tak długo zwlekaliście? Dlaczego ojciec, kiedy się o tym dowiedział, nie podjął, nie wszczął od razu procesu kanonicznego, tylko czekał na to, aż stanie się to publiczne? Aż dziennikarze zaczną o tym pisać?

Zdecydowałam się na proces kanoniczny, wtedy, gdy się dowiedziałem, że istnieje nowa ofiara. Dlatego, ponieważ od kanonistów, od prawników od spraw prawa kanonicznego miałem taką informację, że nowy proces mogę wszcząć wtedy, gdy pojawi się nowy istotny fakt. To w momencie, gdy się o takim fakcie dowiedziałem, natychmiast wszcząłem proces karny.

Ojciec poda się do dymisji? W piśmie, które rozesłał ojciec do braci dominikanów i do wiernych napisał ojciec, że "po rozmowie z generałem zrezygnowałem z zamiaru dymisji, bowiem o. Gerard Timoner stwierdził, że nie ma wystarczających przesłanek do jej przyjęcia". Innymi słowy generał, czyli zwierzchnik wszystkich dominikanów na świecie powiedział ojcu, że co? Że nic się nie stało, że ojciec jest niewinny?

Nie, że nic nie stało. Tylko w tym momencie ... Rzeczywiście chciałem złożyć dymisję, taki miałem zamiar. Po rozmowie z generałem stwierdziliśmy, że będę powoływał komisję, będę prowadził sprawę, która ma to doprowadzić do wyjaśnienia. A po ustaleniach komisji, gdy komisja przedstawi wyniki swoich prac, one również zostaną przekazane generałowi, który podejmie decyzję. I poza tym oddałem się do dyspozycji generała.

Na koniec tej naszej rozmowy w radiu RMF FM, ojciec pozwoli, jeszcze jedno pytanie. Jak będzie wyglądała Wielkanoc u dominikanów? Będzie święconka w czasach pandemii, czy też nie? I msze będą jakoś częściej? W innych miejscach?

Sama liturgia Triduum Paschalnego, czyli Wielki Czwartek, Piątek, Sobota, niestety będzie polegała na tym, że - zależy od kościoła, zależy od miasta - większość braci wprowadziła imienne zaproszenia. Można było telefonować, umawiać się na liturgię, ponieważ przestrzegamy tego rygoru człowieka na 20 m². W niektórych kościołach będzie tylko transmisja online, a będzie mogła być tylko właściwie obsługa liturgiczna. W związku z tym głównie będą to obchody online.

Wie ojciec, że największym sakramentem dla wielu wiernych jest i tak święconka. Będzie święconka, nie będzie?

Zależy od kościoła. Są takie kościoły, gdzie mają dużą przestrzeń przed kościołem, w związku z tym będzie można przyjść. Natomiast tam, gdzie warunki nie pozwalają na coś takiego, nie będzie.