„Przechodzenie posłów do podmiotów handlowych, do biznesu, uważam za niedobre, niewłaściwe i niesłużące budowaniu reputacji parlamentu. W tej chwil pani minister Sadurska nie jest posłanką, ale jest politykiem i też - przypuszczam - nie byłoby to dobrze odebrane” - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł PiS Janusz Śniadek, pytany przez Marcina Zaborskiego o możliwe przejście Małgorzaty Sadurskiej z kancelarii prezydenta do zarządu PZU. Dopytywany przez gospodarza programu o to, dlaczego PiS wciąż nie organizuje konkursów na stanowiska w państwowych spółkach, mimo wcześniejszych deklaracji PiS jako opozycji, Śniadek odpowiedział: „Jestem przekonany, że są to nominacje głęboko przemyślane, są powoływani uczciwi i kompetentni ludzie”.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Janusz Śniadek: Przechodzenie posłów do biznesu? Niedobre i niewłaściwe

Marcin Zaborski, RMF FM: Poseł PiS Janusz Śniadek gościem w naszym studiu, dzień dobry.

Janusz Śniadek: Dzień dobry, pozdrawiam państwa.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

06.06 Gość: Janusz Śniadek

Wyobraża pan sobie, że szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Sadurska zostanie wiceszefową PZU?

Ja w tej chwili chciałbym uniknąć spekulacji, skoro sami zainteresowani ucinają to, tym bardziej mi nie wypada ich podchwytywać...

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Śniadek: Przechodzenie posłów do biznesu? Niedobre i niewłaściwe

Kiedy posłowie PiS-u byli w opozycji kilka lat temu, absolutnie w takie dywagacje bardzo chętnie wchodzili. Pamięta pan, co wtedy mówili o przypadkach takich karier - z polityki do spółek Skarbu Państwa?

Dokładnie parę dni temu, w kontekście nieco innym, wypowiedziałem publicznie do mediów publicznych takie zdanie, że absolutnie nie ma ludzi niezastąpionych, każdy z nas musi pamiętać, że w każdej chwili coś takiego może się zdarzyć... A dalej, że przechodzenie posłów do podmiotów handlowych, biznesu, uważam za niedobre, niewłaściwe, niesłużące budowaniu reputacji parlamentu. W tej chwili pani minister Sadurska nie jest posłanką... ale jest politykiem i przypuszczam, że nie byłoby to dobrze odebrane.

Delikatnie pan mówi, pamiętam, co pan mówił, kiedy był pan posłem opozycji. Wtedy w komentarzach PiS-u pojawiały się słowa: skandal, nepotyzm, korupcja polityczna. Dziś posłowie PiS-u jakoś nie wychodzą na mównicę, nie krzyczą: "Nie idźmy tą drogą".

Być może mówili to moi koledzy, ja tak drastycznych sformułowań nie używam.

To może przypomnę panu być może kilka pana wypowiedzi, i będzie jaśniej. O państwie Platformy Obywatelskiej mówił pan tak: "Zasada budowy nomenklatury partyjnej to jest jedno z tych zjawisk, które zostało reaktywowane i działa równie dobrze jak za PRL-u. Wszystko obsadza się swoimi".

Absolutnie podpisuję się pod tym. Nawet powiem więcej, że w czasie funkcjonowania rządów PO nomenklatura obowiązywała w niektórych instytucjach do sprzątaczki włącznie.

Obraz nepotyzmu, prywaty i horrendalnej pazerności - tak pan mówił.

Tak, mocne słowa, ale nie tak mocne określenie, jak pan przed chwilą zastosował.

"Oburzam się, zbiera we mnie gniew na niesłychaną niegodziwość, nepotyzm, nieuczciwość. Myśmy walczyli z nią w 80. roku w Solidarności, tymczasem nomenklatura i nadużycie funkcji publicznych dla korzyści jednej grupy odżywają i wracają" - Janusz Śniadek, w opozycji.

Tak, podpisuję się pod tymi wszystkimi swoimi słowami.

I co? Słucha dzisiaj pan o pani minister Sadurskiej i nie oburza się pan już?

Przede wszystkim nie znajduję potwierdzenia, że zanosi się na tego typu transfer. Jeśli on się zdarzy, wtedy się do tego odniosę, na pewno nie będę zachwycony.

A krzyczał pan, panie pośle, kiedy posłowie PIS-u zamieniali ławy poselskie na ważne funkcje w spółkach Skarbu Państwa. Pan poseł Jasiński - PKN Orlen, pan poseł Jaworski - PZU, pan poseł Kraczkowski - PKO BP.

Komentarz, który przed chwilą wygłosiłem, czy zacytowałem, odnosił się właśnie do kariery biznesowej Andrzeja Jaworskiego. Zgadzam się, że nie buduje to autorytetu i powagi parlamentu.

A przyjąłby pan ofertę pracy na stanowisku prezesa albo wiceprezesa PZU?

Nigdy w życiu nie goniłem, że tak powiem, za pieniędzmi. Również i w tej chwili nie czuję takiej pokusy, podjąłem się określonych zadań i chcę się z nich wywiązać wobec choćby wyborców - ludzi, którzy mi zaufali.

Pana koledzy też się podejmowali, a jak potem się okazało, nie wywiązali się.

Widać, nie każdy być może ma takie poczucie obowiązku.

Inni politycy PIS-u mówią tak, np. rzecznik rządu Rafał Bochenek: Sadurska jest osobą niezwykle pracowitą. To bardzo zaangażowana, doświadczona parlamentarzystka. Albo pan marszałek Stanisław Karczewski: Małgorzata Sadurska jest bardzo uczciwym, rzetelnym politykiem, a przede wszystkim bardzo uczciwym i rzetelnym człowiekiem. Czy to są rekomendacje wystarczające na to, żeby zająć funkcję np. wiceprezesa PZU?

Złapał pan w tej chwili temat, żeby szczypać...

A nie ma powodu, żeby szczypać? Państwo szczypali z drugiej strony kilka lat temu.

Tego typu zjawisko nie jest rzeczą dobrą, należałoby tego unikać, ale z drugiej strony - to też chciałbym podkreślić - że rzeczywiście, rozmawiamy wówczas nie o sprawowanej funkcji, a o rzeczywistych kompetencjach poszczególnych osób.

I pani wiceminister Sadurska ma kompetencje żeby być wiceprezesem PZU?

Myślę, że pani minister Sadurska ma kompetencje do sprawowania różnych funkcji, czy konkretnie tej? W tej chwili panu nie odpowiem.

Zna się na ubezpieczeniach na pewno doskonale.

Panie redaktorze, poddaję się. Porozmawiajmy o sprawach ważniejszych dla Polski.

To jest bardzo ważna sprawa, panie pośle.

Mam dobry humor i nawet ta rozmowa mi go nie zepsuje...

Nie zamierzam panu psuć humoru, panie pośle.

Z faktu, że w dniu jutrzejszym będzie drugie czytanie ustawy o świadczeniach dla kombatantów.

Będziemy o tym mówić, ale jednak dopytuję o tę sprawę, dlatego że chodzi o pewne rozwiązania systemowe, o których państwo mówili będąc w opozycji. Wtedy, kiedy wytykali państwo poprzednikom swoim podobne sytuacje, mówili o tym, ze nie było konkursów na jawnych, czytelnych zasadach, i że to jest właśnie skandaliczne; że powinny być konkursy na ważne stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. Dlaczego dzisiaj ich nie ma?

O tym, jak wyglądały konkursy w niedawnej jeszcze przeszłości, słyszeliśmy nie raz, choćby z tych tzw. taśm prawdy. Prezes NIK jeszcze do dzisiaj nie do końca się uwolnił z tych zarzutów dotyczących właśnie konkursu, które mu postawiono w oparciu o nagrane rozmowy telefoniczne.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Janusz Śniadek: Jestem głęboko przekonany, że nominacje do SSP są przemyślane

Rozumiem, że PiS robiłby konkursy inaczej, gdyby je robił.

Z tymi konkursami wygląda różnie, natomiast w bardzo wielu instytucjach obowiązuje w dalszym ciągu zasada konkursów, są one przeprowadzane.

Ale w tych Spółkach Skarbu Państwa, o których rozmawiamy - są?

W tych konkretnie nie ma takiego obowiązku ustawowego.

A państwo mówili, że powinny być.

Wierzę, jestem głęboko przekonany, że są to nominacje głęboko przemyślane, są powoływani uczciwi, kompetentni ludzie i dopóki się im nie postawi, czy nie udowodni czegoś innego, takie założenie chcę przyjmować.

Jako poseł opozycji oburzał się pan, panie pośle, na przerosty w administracji i mówił pan tak: "To jest gangrena tocząca polskie państwo. To są dziesiątki tysięcy etatów ludzi zatrudnionych na przykład w gabinetach politycznych". Dzisiaj panu gabinety polityczne już nie przeszkadzają? Bo one wciąż są.

Wciąż są te gabinety. Natomiast jeśli chodzi o kwestie przerostów i tak dalej, ja się też w tej chwili z tym zderzam, że również jako związkowiec chcę forsować pewne rozwiązania, które wymagałyby jednak zwalniania ludzi. I przyznam, że tutaj czasem miotam się, ale to nie zmienia faktu, że wszędzie tam, gdzie dostrzegam, że są takie przerosty, domagam się uporządkowania tych sytuacji.

Ale pamięta pan, że PiS zapowiadało, że uporządkuje sytuację i że nie będzie już gabinetów politycznych, bo "to jest przejaw upartyjnienia państwa".

Tak, panie redaktorze, widzę. Robi mi pan rachunek sumienia.

A nie powinienem?

Czy dobrniemy w którymś momencie do końca tej spowiedzi i zaczniemy o sprawach rzeczywiście najistotniejszych rozmawiać?

Czyli to nie jest ważne, nie mam o to pytać.

To są sprawy też ważne. Z całą pewnością wizerunek PiS będzie zależał od tego, jak te sprawy będzie odbierało społeczeństwo - te nasze działania w tym obszarze. Stąd odnoszę się z dużą ostrożnością i rezerwą do tych obszarów. Natomiast chciałbym, żebyśmy byli przede wszystkim oceniani z efektów.

Janusz Śniadek w internetowej części rozmowy: Łuk triumfalny na 100-lecie Bitwy Warszawskiej? Mógłby połączyć oba brzegi Wisły

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Janusz Śniadek: Łuk triumfalny na 100-lecie Bitwy Warszawskiej? Mógłby połączyć oba brzegi Wisły

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Janusz Śniadek był pytany o działalność komitetu społecznego budowy łuku triumfalnego na 100-lecie Bitwy Warszawskiej. Poseł PiS zdradził, że jest idea, by monument połączył dwa brzegi Wisły w stolicy. "Jest pewien pomysł w tej chwili odejścia od obstrukcji, jaką robi władza Warszawy, pani prezydent, wokół tego - tworząc pewne pozory, że szuka się jakiegoś rozwiązania. Narodziła się idea zbudowania łuku nad Wisłą, co byłoby pewną formą odejścia od kompetencji decyzyjnych miasta" - stwierdził. "Oczekiwałbym, że ta idea będzie czymś takim łączącym i budującym wspólny cel dla wszystkich warszawiaków" - zadeklarował. Marcin Zaborski pytał też o wniosek Platformy Obywatelskiej ws. utworzenia komisji śledczej mającej zbadać sprawy upadających SKOK-ów. "W tej sprawie komisja finansów publicznych przez wiele godzin zajmowała się tylko tą sprawą. Nie bardzo wiem, co więcej chciano by tu wyjaśniać. (...) PO nie podkreśliła jednego - że 60, 70 proc. tych strat pochłonął SKOK Wołomin, który zdaje się był pod solidnym parasolem PO" - mówił gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Śniadek: Łuk triumfalny na 100-lecie Bitwy Warszawskiej? Mógłby połączyć oba brzegi Wisły