“Ja nie uważam, że ktoś zrobił błąd (w meczu piłkarskiej reprezentacji z Węgrami). Ja uważam, że trener (Paulo Sousa) chciał jak najlepiej, wyszło tak, jak wyszło. Ja rozmawiałem z Robertem (Lewandowskim), bo Robert po tym meczu z Węgrami zadzwonił do mnie (...) Nie przepraszał, tylko powiedział, że znał swój organizm, wiedział, że jest przemęczony, że po prostu może nie dać tyle, ile my od niego oczekujemy w tym meczu. No i to jest zrozumiałe" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza. Podkreślił, że w najbliższych dniach będzie rozmawiał z Sousą, ale nie będzie to rozmowa dyscyplinująca. Stwierdził także, że nie ma na oku nowych potencjalnych selekcjonerów. "Ja uważam, że my awansujemy na te mistrzostwa świata. Jeśli awansujemy, to umowa się przedłuża z trenerem Sousą" - mówił Kulesza.

Piotr Salak pytał także prezesa PZPN o podsłuchy wykryte w jego pokoju w budynku związku. Tak się stało, że po prostu zleciliśmy kontrolę tych pomieszczeń. No i okazało się, że podsłuch został wykryty - mówił Kulesza. Powiedział, że nie ma przypuszczeń, kto mógł go podłożyć i trudno mu kogoś osądzać. Sprawę bada policja, przegląda monitoring. Jak długo będą robić, to nie wiem, nie informują mnie o tym - powiedział. 

Kulesza: Lewandowski jest najlepszym polskim piłkarzem w historii

Przyszedł mi taki pomysł do głowy i to zrobiłem. Intuicja podpowiadała mi: zrób to - mówił Cezary Kulesza pytany, skąd przyszło mu do głowy, żeby sprawdzić, czy w siedzibie PZPN nie ma podsłuchów. Na początku października okazało się, że w gabinecie prezesa znajduje się pluskwa.

Szef PZPN był pytany także o to, czy wiedza i doświadczenie selekcjonera reprezentacji Paulo Sousy zostaną wykorzystane do poprawy polskiego systemu szkolenia. Wiemy, że Portugalia dobrze szkoli piłkarzy. Paulo Sousa w swojej historii był wiceprezesem portugalskiego związku piłki nożnej, tak że ma duży bagaż doświadczenia i korzystając z jego podpowiedzi coś wyciągniemy tak, żeby wykorzystać w PZPN-ie - odpowiedział Kulesza.

Prezes piłkarskiej centrali mówił też, że częstsza obecność Sousy na polskich trybunach mogłaby pozytywnie wpłynąć na naszych ligowców. Gdyby był, to bardziej by to zmotywowało piłkarzy. Bo każdy piłkarz, biegając po boisku, jak wie, że jest trener reprezentacji, to w głowie ma: Jak fajnie zagram, strzelę bramkę, to może ten trener mnie doceni, zauważy? - twierdzi prezes PZPN.

W programie pojawił się też wątek nieprzyznania Robertowi Lewandowskiemu tegorocznej "Złotej piłki". Czy nasz napastnik został skrzywdzony? Moim zdaniem tak, zdecydowanie - odpowiedział Kulesza. Dla mnie jest niezrozumiałe, że takie państwo jak Grecja czy Macedonia Płn. nie wytypowały Roberta w pierwszej piątce. To są dwa kraje europejskie, które znają osiągnięcia Roberta, wiedzą, ile Robert strzela bramek w tygodniu. On non stop strzela bramki, jest kreatywnym zawodnikiem. Co ten Robert może więcej zrobić? Bije rekordy - dodał szef PZPN. Kulesza odpowiedział też na pytanie, czy uważa Lewandowskiego za najlepszego piłkarza w historii reprezentacji Polski? Tak. Jest najlepszym piłkarzem, bo najwięcej bramek w reprezentacji Polski strzelił - odpowiedział prezes PZPN.

Piotr Salak, RMF FM: Gościem Popołudniowej rozmowy w RMF FM jest prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, pan Cezary Kulesza.

Cezary Kulesza: Witam serdecznie pana, witam państwa.

Tak naprawdę to my jesteśmy u pana w gościnie, bo jesteśmy w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej. Panie prezesie, pan się już spotkał z trenerem Paulo Sousą po meczu z Węgrami?

Jeszcze się nie spotkałem, ponieważ atmosfera była dosyć napięta.

Cały czas jest, takie mam wrażenie.

Tak, czekamy aż ten kurz opadnie. Bardzo istotne było, że 26 listopada, w piątek...

Ten mecz...

Tak, to całe...

Nieszczęśliwe wydarzenie, tak to powiedzmy.

Dokładnie. Umówiłem się z Sousą na wtorek (14 grudnia) na godzinę 12. Także to już jest chyba bardzo szybki termin.

A myśli pan, panie prezesie, że to będzie rozmowa taka dyscyplinująca? Powinna być dyscyplinująca? Pan go wezwie na dywanik?

Nie, to tak nie odbieram, że na dywanik. Ale na pewno będziemy musieli dużo przedyskutować, porozmawiać, bo wiemy, że ten eksperyment, który pan Sousa zrobił, nie do końca się sprawdził.

Pan to bardzo delikatnie powiedział: "Nie do końca się sprawdził". Zdenerwował się pan pewnie?

Tak, jak wszyscy kibice, był niedosyt. Wiemy, jak to się skończyło, nie chcemy do tego wracać. Przed nami są eliminacje i tutaj bardziej powinniśmy zwrócić uwagę na ten pierwszy mecz w Rosji.

Pan mówi, że nie chcemy do tego wracać. No pewnie, że nieprzyjemnie się wraca do tego, gdzie czujemy rozczarowanie, gdzie czujemy pewien niedosyt. Ale ja bym chciał jednak trochę ten temat podrążyć, jeśli pan pozwoli. To Sousa zrobił błąd, czy Robert Lewandowski zrobił?

Ja nie uważam, że ktoś zrobił błąd. Ja uważam, że trener chciał jak najlepiej, wyszło tak, jak wyszło. Ja rozmawiałem z Robertem, bo Robert po tym meczu z Węgrami zadzwonił do mnie. Rozmawiałem z pół godziny.

Przepraszał troszkę?

Nie przepraszał, tylko Robert powiedział, że znał swój organizm, wiedział, że jest przemęczony, że po prostu może nie dać tyle, ile my od niego oczekujemy w tym meczu. No i to jest zrozumiałe. Ja nie jestem w sztabie szkoleniowym i trudno mi było też wiedzieć, na jakim poziomie zmęczenia Robert w danym dniu był.

Ale tu nie chodzi tylko o samego Roberta Lewandowskiego, bo przecież tych wielkich nazwisk w tym meczu z Węgrami było więcej. Nie było Zielińskiego, nie było Glika. Rozumiemy kartki. Ale chyba jednak zbyt zaryzykował trener Paulo Sousa?

Tak, jak wcześniej powiedziałem, że ryzyko, jak widzimy, nie opłaciło się, bo nie patrzmy na te kartki, bo który mecz jest najważniejszy? Najważniejszy jest mecz ostatni, finałowy, który będziemy rozgrywać, jeśli pokonamy Rosję. A jeśli Glik dostanie kartkę z Rosją, więc wyeliminuje się z tego najważniejszego meczu, dlatego ja bym tego nie rozpatrywał w tych kategoriach.

A dzisiaj by pan przed takim meczem, jeszcze raz, gdybyśmy mieli odtworzyć tę historię na nowo, to przed meczem z Węgrami by pan teraz zadzwonił np. do trenera Paulo Sousy i powiedział: "Panie trenerze, niech pan tego nie robi"?

Ja wiem, ale ja byłem, rozmawiałem, tak że trener podjął taką decyzję. A jak wiemy, bo ja też mam doświadczenie z mojego klubu, Jagiellonii Białystok, gdzie byłem 11 lat prezesem, i wiem, że jak trener już ten skład ustali, to ja nie jestem od tego, żeby ten skład zmieniać, prawda?

Nie próbował pan nigdy wpływać na to, w jakim zestawieniu wyjdą piłkarze? Uważa pan, że to nie jest dobra praktyka?

Nie, nigdy tego nie próbowałem. Mogłem sugerować, ale nie tak, że po prostu, jak to się nieraz mówiło, że się daje skład na kartce i trener musi to realizować. To tak nie funkcjonuje.

Panie prezesie, to jeżeli Paulo Sousa przegra te baraże, odpukać, mamy tutaj trochę niemalowanego, to przestanie być trenerem polskiej reprezentacji?

Tak jest umowa skonstruowana, że jeśli przegra, to do końca marca przestaje być trenerem.

I pan już ma nazwiska kolejnych selekcjonerów dziś w głowie?

Nie mam, bo to już odległy termin. Ja uważam, że my awansujemy na te mistrzostwa świata. Jeśli awansujemy, to umowa się przedłuża z trenerem Sousą.

To prawda, ale do tego marca wcale nie jest tak dużo czasu, raptem 3,5 miesiąca, a pan doskonale wiemy o tym - planuje zawsze 2-3 kroki do przodu.

Ja wiem, ale jeszcze nie myślałem o tym, także dzisiaj skupmy się na tych meczach dwóch, które nas czekają. Przede wszystkim ten pierwszy z Rosją, bo ten bardzo prestiżowy i pozwalający nam zawalczyć o ten ostatni mecz finałowy. Wiemy już kto będzie - albo to będą Szwedzi, albo Czesi.

Jeszcze nie wiemy, czy zagramy na Narodowym. Czy już wiemy?

Nie, tego nie wiemy.

Bo rozumiem, że Stadion Narodowy to jest pierwsze wskazanie, ale mogą być różne historie związane z epidemią.

Tak, mamy jeszcze ładne stadiony, bo jest Gdańsk, Wrocław, Stadion Śląski, także tutaj mamy do wyboru z tych trzech stadionów. Zapewne jeżeli tego meczu nie będziemy mogli rozegrać w Warszawie, to wybierzemy z tych trzech stadionów.

Ile PZPN stracił na tej decyzji Paulo Sousy finansowo? Bo finansowe straty też byłypanie prezesie.

Na pewno, ale ja bym nie rozpatrywał w tych kategoriach, bo równie dobrze mogliśmy być gospodarzem, jeden punkt mogliśmy mieć więcej, a drugi mecz mogliśmy wylosować równie dobrze na wyjeździe.

Ale inaczej na pewno zareagowaliby kibice, gdyby przyszli na pierwszy mecz barażowy. Pewnie chętnie kupowaliby bilety na mecz reprezentacji.

Ja wiem, ale można to odwrócić równie dobrze: mogliśmy wylosować następny mecz, ten finałowy, najważniejszy np. z Portugalią mogliśmy grać.

Kto jak kto, ale pan doskonale umie liczyć. Na pewno pan sobie policzył, ile to jest strat finansowych, jeśli chodzi o kasę w związku.

Nie wiem, ilu kibiców by przyszło...

Pełny stadion, zapewniam pana.

To jest kwota 7-9 mln zł, jeśli chodzi o jeden mecz.

To jest o co walczyć.

No jest.

Trochę szkoda, że tych pieniędzy w kasie PZPN-u nie ma.

Ale taka jest piłka.

Że czasami bywa plus siedem, czasami minus siedem?

Dokładnie, nie raz się uważa, że przeciwnik jest w naszym zasięgu i przegrywamy ten mecz. Dlatego tę piłkę tak wszyscy kochamy.

Panie prezesie, słuchają nas teraz na pewno słuchacze RMF FM, ale czy ktoś nas jeszcze w tej chwili słucha?

Podtekst.

Oczywiście, że podtekst, panie prezesie.

Ja się niczego nie obawiam, chyba, że pan się czegoś obawia.

Absolutnie nie, choć jestem ciekawy - jak to się stało, że znaleziono podsłuch w pana gabinecie?

Tak się stało, że po prostu zleciliśmy kontrole tych pomieszczeń. No i okazało się, że podsłuch został wykryty.

Zaskoczyło to pana?

W jakimś stopniu tak.

W jakimś stopniu, czyli nie do końca.

Bo akurat tylko w moim pokoju był ten podsłuch. W innych pokojach nie było, bo też były sprawdzane inne pokoje.

Ma pan jakiekolwiek przypuszczenia, jakiekolwiek informacje na ten temat?

Nie mam przypuszczeń, bo trudno mi kogoś osądzać.

Na jakim etapie jest sprawa?

Sprawę bada policja, przegląda monitoring. Jak długo będą robić, to nie wiem, nie informują mnie o tym.

Pana to śmieszy? Tak mówi Zbigniew Boniek, że jego to śmieszy, ta cała sprawa. Czy pan do tego podchodzi poważnie?

Nie podchodzę do tego tak bardzo poważnie, bo nic takiego złego w tym pokoju się nie działo, nie było takich rozmów. Ale ktoś zakładając taki podsłuch coś miał na celu, a co miał, to trudno mi tutaj wnioskować.