„Obawiać się nie obawiam. Pytanie jest, czy działania są adekwatne do sytuacji, która występuje na granicy polsko-białoruskiej. Biorąc pod uwagę Litwę, czy Łotwę można powiedzieć, że nie odbiegamy od normy” – skomentował w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Bogusław Sonik, pytany o to, czy obawia się stanu wyjątkowego, który ma zostać wprowadzony na granicy polsko-białoruskiej.

Od kilku tygodni przy polsko-białoruskiej granicy koczuje grupa cudzoziemców, która nie może wejść do Polski, a jednocześnie, białoruskie służby nie pozwalają na powrót w głąb kraju. Sonik komentując na antenie RMF FM tę sytuację przyznał, że granicy kraju trzeba strzec i Straż Graniczna wykonuje swoją powinność. Sytuacja, która się tam jednak wydarzyła sprawia, że otwiera się serce Polaków na humanitarny wymiar tego wydarzenia - dodał, usprawiedliwiając zachowanie pojawiających się w okolicach pasa granicznego zarówno polityków, jak i aktywistów, którzy chcą pomóc przebywającym tam osobom.

Zdaniem Sonika powinno się poinformować koczujących cudzoziemców, że powinni pojawić się przy punkcie, gdzie można legalnie przekroczyć granicę po to, by złożyć odpowiednie wnioski, pozwalające na wejście do Polski.

Tomasz Terlikowski dopytywał też swojego gościa o ewentualne przejście z Platformy Obywatelskiej do Prawa i Sprawiedliwości. Od kilku lat co jakiś czas pojawiają się takie informacje. To jest mój sposób uprawiania polityki - tzn. język, którego używam w polityce. Nie należy dramatyzować. Należy wierzyć, że to karta wyborcza może zmienić rząd, a nie - nawet najbardziej radykalne, wystąpienie - powiedział Bogusław Sonik, zdecydowanie zaprzeczając informacjom, jakoby miał przejść do obozu rządzącego.

Jutro prezydent podpisze rozporządzenie

Jak informuje reporter RMF FM Mariusz Piekarski, prezydent  Andrzej Duda jutro podpisze rozporządzenie rządu o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na pograniczu polsko-białoruskim. Od razu też prześle dokument do Sejmu. Ten zbierze się prawdopodobnie w poniedziałek. Stan wyjątkowy zacznie obowiązywać niezależnie od decyzji posłów. 

Zgodnie z przepisami, na terenie objętym stanem wyjątkowym zostanie zawieszone prawo do organizowania i przeprowadzania zgromadzeń, imprez masowych oraz prowadzonych w ramach działalności kulturalnej imprez artystycznych i rozrywkowych, niebędących imprezami masowymi.

Każdy dorosły przebywający w miejscu publicznym, będzie musiał mieć przy sobie dowód osobisty lub inny dokument stwierdzający tożsamość. Uczniowie, którzy nie ukończyli 18 lat, będą musieli mieć przy sobie legitymacje szkolne.

Wprowadzone zostanie także ograniczenie prawa posiadania broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych.

Sonik: Zagłosuję za związkami partnerskimi

Zagłosowałbym za wprowadzeniem związków partnerskich w Polsce - deklaruje Bogusław Sonik, poseł Platformy Obywatelskiej w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.

Gość Tomasza Terlikowskiego powiedział, że wprowadzenie związków partnerskich miał okazję obserwować mieszkając we Francji: 

Cytat

W większości dotyczą one par heteroseksualnych, to jest ponad 70 proc. Na Zachodzie odchodzi się dziś od instytucji małżeństwa. Myślę, że to jest do przyjęcia.
podkreślił Sonik,

Dodał też, że w takie związki mogłyby w Polsce zawierać również osoby homoseksualne: Myślę, że to jest czas, żeby dać tym, którzy mają taką wolę życia razem, taką możliwość - zadeklarował. 

Przeczytaj całą treść rozmowy:

Tomasz Terlikowski: Obawia się pan poseł prowokacji ze strony rosyjskiego, białoruskiego wojska?

Bogusław Sonik: Zawsze można liczyć na ich premedytację. Na pewno to nie będzie taka prowokacja, jakby miała być wprost. Ale tak, może pojawić się jakaś prowokacja. Jak najbardziej.

Jeden z ministrów polskiego rządu miał powiedzieć dziennikarzowi RMF-u, że Rosjanie, przebrani za Polaków, mogą obrzucać rosyjskie wojsko kamieniami. Obawia się pan tego?

Nie, nie sądzę. To są ogromne manewry. 200 tysięcy żołnierzy, którzy mają w tym brać udział, więc jeżeli miałoby nastąpić jakieś uderzenie z tamtej strony, to nie sądzę, żeby miało to być uderzenie kamieniami.

Z naszej strony miały być kamieniami. Tylko ja sobie nie wyobrażam, jak wygląda ktoś przebrany za Polaka, ale to może zostawmy to pytanie.

Na Krymie, czy w Donbasie wiadomo, jak wygląda ktoś przebrany za Ukraińca.

No tak, ale jak wygląda Polak, nie wiadomo. Zostawmy to. Stanu wyjątkowego się pan obawia? Bo już część opozycji bardzo mocno na te zapowiedzi stanu wyjątkowego reaguje.

Nie, obawiać się nie obawiam. Natomiast pytanie, czy on jest zasadny, czy jest adekwatny do sytuacji, która występuje na granicy białoruskiej. Biorąc pod uwagę Litwę i Łotwę można powiedzieć, że nie odbiegamy od normy i na 30 dni prowadzamy takie zabezpieczenia, które miałyby uchronić nas przed prowokacjami, ale również przed wydarzeniami, które mogłyby się wymknąć spod kontroli. Przecież oglądaliśmy filmy, gdzie - kierowani dobrym sercem - działacze organizacji pozarządowych naruszali granice Polski.

Kierowani dobrym sercem, także posłowie Platformy Obywatelskiej naruszali te granice.

Oni nie naruszali. Powiedzmy sobie - harcowali przy granicy. To jest  jednak coś innego, niż przeciąganie, czy przycinanie drutów.

Ale harcowali i to też nie pomagało służbom granicznym.

Zapewne tak. Granica państwa jest od tego, żeby jej strzec. Taki jest regulamin Straży Granicznej i takie mają zadania. Natomiast sytuacja, która się wytworzyła na granicy również powoduje, że otwiera się serce Polaków na humanitarny aspekt tego wydarzenia. Na to też trzeba zwrócić uwagę. Osobiście uważam, że powinien być jasny komunikat przekazany - nawet przez megafony, jeżeli nie ma innej możliwości - tym, którzy tam siedzą na granicy, żeby stawili się do punktu granicznego 20 km w bok.

Uważa pan, ze oni o tym nie wiedzą?

Nie wiem, czy wiedzą, czy nie. Natomiast na pewno powinien być taki komunikat jasno sformułowany. Być może dziennikarze polscy powinni spróbować pojechać od strony białoruskiej, porozmawiać z tymi ludźmi.

Od strony białoruskiej też stoją służby, ale zostawmy to. Przejdźmy jeszcze do stanu wyjątkowego. Część z polityków opozycji - głównie Lewica, ale również Platformy Obywatelskiej - albo mówi, że to jest działanie bez sensu albo jeszcze ostrzej - że to jest próba przykrycia katastrofy humanitarnej, która się będzie odgrywać właśnie tam na granicy.

Wie pan, to jest 30 dni. Ja bym nie dramatyzował w tej sytuacji wprowadzenia obostrzeń. Straż Graniczna jest od tego, żeby strzec granicy. Natomiast rzeczywiście powinien być jakiś komunikat, dotyczący rozwiązania tej sytuacji pod względem humanitarnym. Inne rozwiązani,  niż wysłanie ciężarówki na granicę.

Mówi pan dużo łagodniej niż politycy Platformy Obywatelskiej, a na pewno niż politycy Lewicy. Chodzą takie słuchy, tak ptaszki ćwierkają, że pan poseł być może, już niebawem będzie politykiem Prawa i Sprawiedliwości, a nie Platformy... To jest takie pytanie, które pada coraz częściej. Docierają do nas również takie opinie. No i ja nie mogę nie zadać tego pytania. Mówi pan poseł bardzo umiarkowanie na tle swoich kolegów, na tle także Donalda Tuska. Chociaż akurat Donald Tusk tutaj jest dość łagodny. Ale pytanie. Czy pan poseł wybiera się do PiS-u?

Wiem pan co, panie redaktorze, od kilku lat, jak pan by sięgnął do prasy, to pojawiają się co jakiś czas takie informacje. Także to jest mój sposób uprawnia polityki.

Ale te informacje....

Język jakiego używam w polityce po prostu... Uważam, że nie należy dramatyzować, przesadzać i należy wierzyć w to, że kartka wyborcza może zmienić rząd, a nie - nawet najbardziej radykalne - wystąpienie. 

Panie pośle, ale od kilku lat rzeczywiście i to widzimy - "opiłowywanie" Platformy Obywatelskiej z konserwatystów. Pan poseł raczej jest konserwatystą. A zatem przechodzi pan czy nie?

Nie, no. Nigdzie nie przechodzę. Wiem, miał być news tej rozmowy...

Dlaczego od razu news?

Wie pan, ja byłem członkiem Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego jako mojej pierwszej partii. Drugą partią, bo Stronnictwo wstąpiło do Platformy, była Platforma i myślę, że moja kariera polityczna, czy też byt polityczny, ma miejsce właśnie tutaj. 

A nie przeszkadzają panu takie wypowiedzi, jak wypowiedź posła Nitrasa na temat "odpiłowywania" katolików z przywilejów, żeby zachować pełne zdanie. 

To niemądra wypowiedź. W życiu, a w ogóle w życiu politycznym, zostają słowa, prawda? Tak jak zostały słowa "o grubej kresce", które miały inny wymiar czy "udręce" jeżeli chodzi o dzieci Donalda Tuska, też miały inny wydźwięk. Natomiast tu, to zostaje i jest zupełnie niepotrzebne. Partia polityczna nie powinna zajmować się sekularyzacją. Może brać pod uwagę, oczywiście tego typu zjawisko. 

Panie Pośle, jeszcze ostanie pytanie na antenie. Gdzie jest Donald Tusk? Bo miał przywrócić porządek w Platformie, a jakoś zniknął.

Porządek jest, a Donald Tusk jak zawsze pozostaje, jak mówią francuzi, w rezerwach republiki.