To była zacięta kampania wyborcza - według niektórych najbardziej brudna w historii i z… trzecim bohaterem na finiszu. Został nim szefem FBI, który sprawił, że Hillary Clinton straciła mocną pozycję lidera.

Nie zgadzam się z opiniami niektórych komentatorów, że kampania była nudna - nie brakowało ciekawych momentów. Może nie była najbardziej merytoryczna. Może często kandydaci chcąc zdyskredytować przeciwnika używali wyświechtanego w USA określenia, że konkurent jest zbyt mało prezydencki. Ale dziennikarzom nie brakowało tematów.

To już ostatni dzień tej niepewności. Dziś Amerykanie decydują. Prezydentem USA zostanie być może po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych kobieta - Hillary Clinton albo człowiek, który właściwie do końca swojego życia mógłby już nic nie robić mając taką fortunę - miliarder Donald Trump.  To dwie osoby, które mają zupełnie inne wizje prezydentury. Obie są w pewien sposób skompromitowane. Hillary Clinton m.in za używanie prywatnego maila w czasach gdy była Sekretarzem Stanu. Donald Trump za wypowiedzi o kobietach. Podkreślam - wymieniam tylko niektóre sprawy, które dotyczą kandydatów i w jakiś sposób ich obciążają.

W  dniu wyborów Demokratka i Republikanin są mocno poobijani. Wielu Amerykanów, z którymi rozmawiałem w czasie kampanii mówiło mi, że w czasie tych wyborów nie ma kandydata idealnego, a każdemu można wiele zarzucić. 

Donald Trump chce poprawić relacje z Rosją. Hillary Clinton jako Sekretarz Stanu realizowała plan Baracka Obamy resetu w stosunkach z Rosją. Jak to się skończyło - doskonale wiemy.

Po prezydenturze Clinton z całą pewnością możemy spodziewać się w jakiś sposób kontynuacji polityki obecnej administracji. Donald Trump zapowiada wiele zmian. A wielu Amerykanów chce zmiany... polityki USA. Chcą znów wielkiej Ameryki a to obietnica kandydata Republikanów.

Przed nowym prezydentem USA wiele wyzwań. Nie tylko tu w Stanach Zjednoczonych - chaos na Bliskim Wschodzie, sytuacja w Iraku, Afganistanie, Syrii, walka z Państwem Islamskim... Barack Obama, który cieszy się sporą popularnością zostawi nowego prezydenta z wieloma problemami do rozwiązania.



(MN)