Każdego dnia docierają do mnie skargi od kierowców na sposób działania systemu Viatoll. Zgłaszają się też byli pracownicy firmy Kapsch, która buduje system i byli inspektorzy transportu drogowego, którzy mają kontrolować kierowców. Sam jestem ciekaw, co jeszcze może w tym systemie nie działać.

Według kilku kierowców, z których pierwszy napisał pan Robert z Radomia, system niesłusznie karze ich za brak opłat na kontach. Bramki fotografują ich pojazdy i przesyłają dane do Inspekcji Transportu Drogowego, która wzywa do złożenia wyjaśnień. Kierowcy protestują, bo ich zdaniem konta były zasilone odpowiednią sumą, albo o wskazanej godzinie, kiedy miało dojść do wykroczenia, ich pojazd znajdował się w zupełnie innym miejscu. Właściciele firm nie rozumieją, dlaczego muszą wskazać kierowcę, który popełnił wykroczenie, skoro do złamania przepisów, ich zdaniem nie doszło. Okazuje się jednak, że muszą to zrobić, bo tylko ta osoba będzie dla ITD stroną, która może całą sytuację wyjaśnić. Ot, uroki stosowania prawa administracyjnego.

Niedawno Kapsch w końcu przyznał się do innego błędu polegającego na tym, że system wielokrotnie naliczał kierowcom opłaty na tych samych bramkach. Wystarczył jeden przejazd pod jedną z bramek, by system naliczył opłaty nawet dziewięciokrotnie. Najpierw firma tłumaczyła, że opłaty nie były pobierane, w końcu jednak przyznała się do błędu i zapowiedziała, że nienależnie pobrane sumy zostaną zwrócone. Ale kierowcy muszą napisać i wysłać reklamacje…

Firma przyznała się do błędu dopiero po kilku dniach od momentu, gdy nagłośniliśmy problem. Wcześniej twierdziła, że kilkukrotne pobieranie opłat widniało tylko w wewnętrznym systemie informacyjnym dla kierowców, a pieniądze tak naprawdę wcale nie były pobierane z kont…

Warto przypomnieć, że na samym początku, gdy tylko pierwsi kierowcy zgłosili się do nas firma bagatelizowała problem twierdząc, że to jednostkowe przypadki.

W końcu firma przyznała, że tylko w sierpniu zgłosiło się do niej prawie 1000 kierowców, którzy poskarżyli się na kilkukrotnie zawyżone opłaty. 80 proc. tych skarg zostało już rozpatrzonych i jak udało nam się ustalić w zdecydowanej większości przypadków firma musiała przyznać kierowcom rację. Właśnie zaczęła zwracać im pieniądze. Chodzi o sumy od kilkuset do nawet kilkunastu tysięcy złotych - w zależności od liczby samochodów jaką dysponuje firma.

A wszystko zaczęło się od falstartu systemu, który zamiast 1 lipca o północy ruszył 2 dni później. Następnie doszły do tego kłopoty z zasilaniem bramek. Firma ma problemy z podłączaniem zasilania, więc obok części z bramownic zmuszona jest ustawiać agregaty prądotwórcze, które tak hałasują, że nie pozwalają spokojnie spać sąsiadom…

Jestem niestety pewien, że lista niedociągnięć i niedoróbek będzie się systematycznie wydłużać. Liczę na to, że dzięki Wam - kierowcom, skutecznie wyłapiemy problemy i będziemy je wspólnie piętnować. Piszcie na Gorącą Linię RMF FM.