Jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo w ostatniej kolejce po meczu z Lechem, nie otrzyma trofeum na stadionie w Poznaniu. Takie oto zdanie przeczytałem jednym okiem o poranku, kiedy jeszcze leżąc w łóżku, postanowiłem zrobić poranną prasówkę. Rozbudziłem się natychmiast.

W dalszej części tekstu było tłumaczenie przedstawiciela Ekstraklasy. Mówił o tym, że chodzi o kwestie bezpieczeństwa, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Owszem, nie jest w ogóle pewne, że Legia będzie mistrzem, ale odłożenie w czasie wręczania trofeum, to kolejny absurd, który możemy dopisać do długiej listy absurdów w naszej krajowej piłce.

Zgoda! Nawet laik wie, że fani obu klubów nie darzą się sympatią, ale czy naprawdę organizatorom meczu i rozgrywek aż tak brakuje wiary w kibiców "Kolejorza"? Skąd przypuszczenie graniczące z pewnością, że dojdzie do awantury? Ano pewnie stąd, że wszyscy widzieliśmy, co działo się na Stadionie Narodowym podczas finału Pucharu Polski. Ale przecież wtedy pojawiły się głosy, że nie będziemy ulegać jednostkom, marginesowi, czy niewielkiej grupie bandytów, znajdującej się wśród kibiców. Wywoływanie dyskusji o niewręczaniu trofeum dla ewentualnego mistrza na stadionie wroga, to właśnie uleganie i podporządkowywanie się tym, z którymi miano nie dyskutować.

Ciekawie porównał to mój kolega z branży:  "Wujek nie da siostrzeńcowi prezentu na urodziny, bo na tej samej imprezie będzie jego młodszy braciszek i wujek boi się, że młodszy braciszek rozniesie mieszkanie z zazdrości".

Chyba kibice Kolejorza nie chcą roznieść własnego domu? 

(nm)