20 lat... szmat czasu. A właśnie tyle minęło od meczów Widzewa Łódź w Lidze Mistrzów. Widzewiacy grali wtedy choćby z Borussią Dortmund, w której występował Jurgen Kohler. Obecnie 50-latek. Rok wcześniej Legia jako pierwszy klub z naszego kraju zagrał w fazie grupowej rozgrywek. Teraz wreszcie doczekamy się powtórki z lat 90.

REKLAMA

Jak zmieniła się Warszawa odkąd Legia grała przy Łazienkowskiej z Blackburn Rovers, Spartakiem Moskwa czy Rosenborgiem Trondheim? Szkoda gadać. Można by za to wydać piękny album ze zdjęciami w stylu "wczoraj i dziś". Legia świętująca w tym roku setne urodziny przebiła się przez eliminacyjne sito, które w tym roku okazało się wyjątkowo łaskawe. Legia od lat systematycznie zbierała punkty w rankingu UEFA, które dały jej rozstawienie w fazie play-off eliminacji. To duża zasługa poprzednich trenerów. I dzięki temu mistrz Polski mógł grać z rywalem pokroju FC Dundalk.

W całym awansie, sukcesie i pieniądzach, które Legia zarobi jest tylko jeden kłopot. To, jak Legia obecnie gra. Trener Besnik Hasi przygotowywał zespół od czerwca. Czasu sporo, żeby coś wypracować. Tłumaczenie się tym, że Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec i Nemanja Nikolić byli na Euro były dobre w lipcu, ale nie pod koniec sierpnia. Taktycznie w Legii nie widać żadnego pomysłu na grę. Nowe, letnie nabytki na razie wyglądają licho. Może poza Thibaut Moulinem. Vadis Odjidja? Na razie parodia piłkarza. Nieruchawy pan z nadwagą. Belg ma być liderem środka pola. Jego braki w przygotowaniu obnażyli już nie tylko Irlandczycy, ale i piłkarze Górnika Zabrze w Pucharze Polski. To na razie piłkarz, który powinien siedzieć na ławce. Skrzydłowy Steeven Langil? Na razie najlepiej to wyszło mu granie na fortepianie na lotnisku Chopina w Warszawie przed wylotem do Dublina. Miał być szybki i jest. Szkoda, że gorzej już z dograniem piłki do kolegów. Zresztą skrzydłowi to spory problem Legii od kilku sezonów. Problemów nie rozwiązał wcześniejszy transfer Michaiła Aleksandrova. Michał Kucharczyk czasami strzela i asystuje. Wczoraj zapewnił awans, ale to często jeździec bez głowy.

W sierpniu - jak zapewniał Hasi - Legia miała być w formie, by bić się o Champions League. Formy nie było, jest awans. Mogą zazdrościć starsi koledzy, bo Legia - czy inne kluby grające w przeszłości o wiele lepiej i mające większy potencjał - awansu nie wywalczyły. Na trybunach stadionu Legii mówiło się wczoraj o tym, że to najsłabszy skład od lat.

Patrząc na obecną grę Legii nie liczę na wyrównaną walkę - nawet na własnym stadionie - z europejską czołówką. Liczę na to, że Legia wylosuje trudnych rywali, bo tacy zagwarantują komplet na trybunach. Będąc jednak realistą będę się cieszył z każdej strzelonej przez Legię bramki w fazie grupowej. A i tych goli wcale nie musi być dużo. Widzę tu raczej scenariusz podobny do tego, zastosowanego przez szwedzkie Malmo w sezonie 2015/2016. Trzy punkty, jedna strzelona bramka i 21 straconych. Legia zarobiła duże pieniądze. To może dać jej przewagę na krajowym podwórku i impuls do rozwoju. W Europie zagra jednak Kopciuszek i to jeszcze niewyspany, otyły i powolny. Czy do połowy września i pierwszego meczu w Champions League doczekamy się poprawy? Oby, choć niektórzy uważają, że jedyną szansą na poprawę jest pożegnanie się z trenerem Besnikiem Hasim.