Trudno wyobrazić sobie łatwiejsza zadanie dla polskiego piłkarza, żeby zapewnić sobie miejsce w historii naszego futbolu niż pokonanie Anglii. Przykład znamy od blisko 40 lat.

Jan Domarski. To nazwisko zna każdy piłkarski kibic w Polsce i wymienia je płynnie jednym tchem obok Grzegorza Laty, Andrzeja Szarmacha, Roberta Gadochy, czy Kazimierza Deyny. Ba, myślę, że wszyscy choć raz widzieli powtórkę z meczu sprzed 39 lat i strzał Domarskiego. Ten Strzał. Lato przedarł się prawym skrzydłem. Wyłożył piłkę Domarskiemu, ten mimo ataku jednego z obrońców strzela płasko z pierwszej piłki w róg angielskiej bramki. Gol. Ten gol, a dzięki niemu ewenement na skalę światową "zwycięski remis" z Anglią, który przypominamy sobie częściej niż zwycięski mecz z Chorzowa, także z 1973 roku, kiedy pokonaliśmy Anglię 2:0 po bramkach Banasia i Lubańskiego. Dziś w Warszawie zwycięskiego remisu nie będzie, może za rok, kiedy eliminacje będą się kończyć i znów zagramy na Wembley będzie szansa na takie rozwiązanie. Teraz przejść do historii można przejść dzięki zwycięstwu, ale także dzięki zdobytej bramce. W końcu tych bramek Anglikom strzeliliśmy tylko 10. Chyba wszyscy pamiętają trafienia Marka Citki, Jerzego Brzęczka, Macieja Żurawskiego i Tomasza Frankowskiego. To czterech strzelców z ostatnich 15 lat.

A wracając do Domarskiego. W kadrze zadebiutował w 1967 roku, kolejny mecz zagrał w 1970. Po kolejnych trzech latach znów zagrał z orzełkiem na piersi. Od 6 czerwca 1973 do 3 lipca 1974 rozegrał w biało-czerwonych barwach 15 meczów. Trzy w eliminacjach mistrzostw świata, trzy w mistrzostwach świata i dziewięć towarzyskich. Bramki zdobył dwie. Oprócz Tej bramki z Wembley wbił jeszcze gola Walijczykom. W klubowej piłki przez lata związany ze Stalą Rzeszów, w złotym okresie zespołu, kiedy drużyna grała w I lidze. Później grał jeszcze w Stali Mielec, czy francuskim Nîmes Olympique. Zatem przy całym szacunku dla Jana Domarskiego była to kariera uboższa od wielu naszych gwiazd z lat 70-tych. Mimo to jeden strzał dał mu miejsce w historii naszej piłki. Jeden mecz spowodował, że do dziś o Nim rozmawiamy. I to najlepsza nauka dla Roberta Lewandowskiego, Ludovica Obraniaka, Łukasza Piszczka, czy Grzegorza Krychowiaka. Każdy z nich dziś może przejść do historii.

PS. Bramkę Domarskiego doceniono także w Anglii. Prestiżowy dziennik Times umieścił ją na liście 50 najważniejszych bramek w historii piłki nożnej. W polskim futbolu to z pewnością czołowa dziesiątka.