Dwa mecze pod wodzą Jerzego Brzęczka rozegrała nasza piłkarska kadra. Zanotowała dwa remisy 1:1. Najpierw z Włochami w Bolonii a wczoraj z Irlandią we Wrocławiu. O ile pierwszy mecz wlał w nasze serca trochę nadziei, to drugi przypomniał o wszystkich problemach i bolączkach drużyny i pokazał, że przed nowym selekcjonerem długa droga.

Co pokazały dwa wrześniowe mecze? Kilka spraw oczywistych. Napastnikiem numer jeden jest Robert Lewandowski, a za nim znów wyrosła przepaść. Chwalony za występy w Genoi Krzysztof Piątek w meczu z Irlandią zawiódł. Podobnie jak Arkadiusz Milik, choć w jego przypadku na plus trzeba zapisać asystę przy bramce Mateusza Klicha we Wrocławiu. Powodów do optymizmu jednak zbyt wielu nie ma.

W linii pomocy Grzegorz Krychowiak pokazał, że wraca do dobrej formy. W Bolonii wyglądało to naprawdę dobrze, ale już we Wrocławiu niemrawo, choć cała nasza drużyna zagrała bardzo beznamiętnie. Wspomniany już Klich miał momenty - to od niego zaczęła się bramkowa akcja we Włoszech. Przeciwko Irlandii rozruszał trochę naszą grę w środku pola i strzelił gola. Wydaje się, że to on jest najbliżej gry obok Krychowiaka w środku pola tym bardziej, że bardzo przeciętnie wypadł Karol Linetty, a Damian Szymański chyba jednak nie wytrzymuje na razie poziomu reprezentacyjnego.

Na skrzydłach posucha. Jakub Błaszczykowski nie zaliczy dwóch ostatnich meczów w kadrze do udanych. Rafał Kurzawa pokazał dobre dośrodkowania ze stałych fragmentów i kilka razy ładnie rozgrywał z pierwszej piłki przyspieszając akcje, ale to tyle. Wczoraj aktywnie starał się grać Damian Kądzior.

W obronie liderem jest Kamil Glik, a obok niego zapewne na dłużej zostanie Jan Bednarek, choć tu ważna będzie sytuacja w klubie. Marcin Kamiński na pewno w meczu z Irlandią szansy nie przegrał. Po prawej stronie pozycję wypracowuje sobie Bartosz Bereszyński, bo Tomasz Kędziora nie pokazał na tle Irlandczyków, że należy mu się wyjściowy skład. Z lewej strony dwa razy oglądaliśmy debiutanta Arkadiusza Recę. Starał się walczył, ale popełniał sporo błędów. Na pewno warto go dalej obserwować. Jednak zdrowy Maciej Rybus powinien spokojnie wskoczyć do wyjściowej jedenastki. Na bramce będziemy na razie żyć rywalizacją Wojciecha Szczęsnego z Łukaszem Fabiańskim.

Tyle krótkich ocen indywidualnych, bo w tym dwumeczu kadry Brzęczka przeciwko Włochom i Irlandii najważniejsze było to, co pokazaliśmy jako drużyna, a mecz z Irlandią był pokazem najgorszych piłkarskich cech. Piłkarze w meczu towarzyskim mogli zaskoczyć trenera, podjąć ryzyko. Tymczasem zdecydowanie się na grę do bólu zachowawczą, powolną, niemrawą. Nie wiem, czy nogi spętał im stres, czy po prostu nie wiedzieli co i jak. Jakimś wytłumaczeniem może być niezrozumienie taktyki, którą będzie chciał w dłuższej perspektywie wprowadzić Brzęczek, ale wszystkiego to nie tłumaczy. Polacy nie wchodzili w pojedynki jeden na jeden. Rzadko grali z pierwszej piłki a jeśli już to niedokładnie. W takim meczu oczekiwalibyśmy zdecydowanie większego ryzyka, bo wczoraj we Wrocławiu był na to czas. W październiku w meczach Ligi Narodów z Portugalią i Włochami miejsca na popisy będzie mniej. Tym bardziej trzeba żałować, że tacy piłkarze jak Piątek, Linetty czy Milik przeszli trochę obok tego spotkania, a boiskowe wydarzenia wyglądały jak w zwolnionym tempie.

Nawałka też zaczynał w przeciętnym stylu, by potem dać nam naprawdę ogromny bagaż pozytywnych emocji. Takie mecze na początku drogi selekcjonera niestety muszą się zdarzyć. Oby tylko nie było ich zbyt wiele. Na razie nawet wyjazdowy remis z Italią trzeba traktować nie do końca serio, bo na razie wydaje się, że Włosi ciągle tkwią w kryzysie. Bardzo ważnym i chyba najbardziej miarodajnym sprawdzianem naszej aktualnej pozycji będzie pojedynek z Portugalią 11 października w Chorzowie.