Londyn – żadna inna europejska stolica nie jest tak rozpieszczona pod względem piłkarskim. W angielskiej Premier League grają przecież Arsenal, Chelsea, Tottenham, Crystal Palace i West Ham United. Jednak w tym sezonie fani wszystkich tych drużyn muszą przyzwyczaić się do rozczarowań.

Londyn – żadna inna europejska stolica nie jest tak rozpieszczona pod względem piłkarskim. W angielskiej Premier League grają przecież Arsenal, Chelsea, Tottenham, Crystal Palace i West Ham United. Jednak w tym sezonie fani wszystkich tych drużyn muszą przyzwyczaić się do rozczarowań.
Piłkarskie bogactwo w Londynie jest ogromne. Właściwie każda dzielnica ma swój klub /PETER POWELL /PAP/EPA

Na początek szybka analiza tego co wydarzyło się wczoraj. Arsenal  - z debiutującym w drużynie Krystianem Bielikiem (wszedł z ławki) - odpadł z Pucharu Ligi Angielskiej po dobijającej porażce 0:3 z drugoligowym Sheffield Wednesday. Chelsea z kolei po rzutach karnych została z rozgrywek odprawiona przez Stoke City. Jeszcze we wrześniu z rozgrywkami pożegnał się Tottenham (przegrał z Arsenalem) i West Ham. Ostało się jeszcze Crystal Palace. Wieczorem zagra z Manchesterem City.

Sytuację ratuje na szczęście Premier League. Arsenal jest wiceliderem i ma tyle samo punktów co Manchester City. Dwa punkty do prowadzącej drużyny traci West Ham, który na razie jest jedną z większych niespodzianek sezonu.  Szóste i siódme miejsce zajmują Tottenham i Crystal Palace, ale oczywiście nie może być do końca różowo, bo zawodzi Chelsea. 15 miejsce w tabeli. Tylko 3 zwycięstwa w 10 kolejkach.

"The Blues" zawodzą zresztą na wszystkich frontach, bo w Lidze Mistrzów też idzie im średnio. Grupę mają teoretycznie łatwą, ale 3 spotkaniach zgromadzili 4 punkty. Jeszcze słabiej wypada Arsenal. "Kanonierzy" przegrali z Olympiakosem i Dinamem Zagrzeb, ale byli w stanie pokonać u siebie Bayern Monachium. Cóż z tego skoro niedługo później dostają lanie od Sheffield Wednesday. W Lidze Europy niezbyt imponuje Tottenham. Zaliczył choćby porażkę z Anderlechtem Bruksela czy remis z AS Monaco. Grałby w rozgrywkach także West Ham, ale latem nie przebił się przez kwalifikacje zaliczając całą serię wpadek. Maltańską Birkirkarę udało się wyeliminować po rzutach karnych, a rumuńska Astra Giurgiu była już zbyt mocna.

Nie ma więc w Londynie drużyny, która by już nie zdążyła rozczarować swoich kibiców. Trzeba przyznać, że uwinęli się dość szybko. W końcu mamy dopiero koniec października. W tej sytuacji warto przyjrzeć się jeszcze 2. lidze angielskiej czyli Championship. Wśród 24 drużyn mamy Queens Park Rangers, Fulham, Charlton Athletic i podlondyński Brentford. Najlepiej na razie wypada z tego grona QPR, ale 10. lokata nie robi wielkiego wrażenia. W League 1 najwyżej z londyńskich drużyn - na 8. miejscu jest Milwall. W League 2 dwa oczka wyżej znajdziemy Leyton Orient.

Piłkarskie bogactwo w Londynie jest ogromne. Właściwie każda dzielnica ma swój klub. Mamy wielkie europejskiej potęgi, mamy też prawdziwe piłkarskie starowinki (jak Leyton Orient założony w 1881 roku). Jednak żadna z wymieniowych tu drużyn nie może w tym sezonie pochwalić się naprawdę wyjątkową, atrakcyjną i skuteczną grą.

(j.)