Kolejni piłkarze dołączają do Legii Warszawa, która tego lata wydaje pieniądze aż miło. Jest w tym wszystkim jednak pewna niekonsekwencja, bo straszliwie ciasno robi się wśród pomocników stołecznej drużyny. Luki są za to w obronie.

Powrót do Legii Miroslava Radovicia to chyba transfer najgłośniejszy. Serb w stołecznym klubie grał przez lata. Rozegrał w nim ogromną liczbę spotkań, strzelał bramki, asystował. Potrafił być liderem i na boisku i w szatni. Tego znów się od niego oczekuje. Bo wraca przecież do siebie. Przez 1,5 roku aż tak dużo się w Legii nie zmieniło. Radović zdążył w tym czasie zarobić spore pieniądze w Chinach, pograć na Słowenii i przez chwilę w Partizanie Belgrad. Teraz wraca - kibice przyjęli transfer raczej z entuzjazmem, ale czy Rado znów zachwyci fanów Legii? Na to trzeba jeszcze poczekać.

Kandydatem na gwiazdę jest na pewno Vako Kazaiszwili - młody, utalentowany Gruzin z doświadczeniem z ligii holenderskiej. W Vitesse Arnhem grał, strzelał i asystował. Może grać na środku pomocy albo na skrzydle. Choć pewnie będzie grał bliżej linii bocznej, bo tam Legia ma najwięcej zmartwień.

Wróćmy jednak do sytuacji w linii pomocy. Dwóch zawodników dochodzi. A są już przecież Thibaut Moulin, Tomasz Jodłowiec, Vadis Odidja, Michał Kopczyński, Guilherme czy Kasper Hamalainen. Konkurencja będzie ogromna. Wszyscy wymienieni mogą grać na jednej z trzech pozycji w środku pola. Na skrzydłach Legia ma jeszcze Michała Kucharczyka, Steveena Langila czy Michaiła Aleksandrova. Jedenastu zawodników na pięć miejsc w składzie. Jak na nasze warunki trener Hasi nie ma prawa narzekać.

I tu dochodzimy do kłopotów w obronie. Adam Hlousek nie ma obecnie zmiennika na lewej stronie. Za kilka godzin możemy dostać potwierdzenie transferu Igora Lewczuka, który dostał propozycję z Francji i ma z niej skorzystać. Co ważne dla fanów Legii - nie do ruszenia jest Michał Pazdan - tak zapewnia przynajmniej Maciej Wandzel

Legia jest silna - jak na polskie warunki - ale jest też dziwnie niezbalansowana. Za Lewczuka na pewno ktoś do klubu dołączy. Jest jeszcze Maciej Dąbrowski, ale przy jedenastu pomocnikach sześciu obrońców to słaby bilans. Nie liczę Tomasza Brzyskiego i Jakuba Rzeźniczaka, którzy na razie są zdecydowanie pod kreską jeśli chodzi o notowania u trenera Hasiego.