Dwa zwycięstwa w 12 meczach. Nie tak miała wyglądać przygoda Lecha i Legii z Ligą Europejską. I choć wiedzieliśmy już po losowaniu, że o awans będzie ciężko, to nie był on niemożliwy do osiągnięcia.

Dwa zwycięstwa w 12 meczach. Nie tak miała wyglądać przygoda Lecha i Legii z Ligą Europejską. I choć wiedzieliśmy już po losowaniu, że o awans będzie ciężko, to nie był on niemożliwy do osiągnięcia.
Piłkarze Lecha Poznań przed czwartkowym meczem z FC Basel /Jakub Kaczmarczyk /PAP

Niewiele do awansu zabrakło Legii. To tylko trzy punkty, których można było szukać w meczach z belgijskim FC Brugge. Lechowi byłoby ciężej, ale gdyby "Kolejorz" potrafił pokonać słabe Belenenses Lizbona, to z pewnością nastawienie w zespole i wiara w awans byłyby zdecydowanie większe.

Za nami jednak pasmo porażek i rozczarowujących wyników. Warto pochwalić jedynie Lecha, który zdołał zaskoczyć na wyjeździe włoską Fiorentinę. To zwycięstwo jest jedynym wartościowym wynikiem naszych klubów w tegorocznych rozgrywkach. Ostatecznie Lech ukończył fazę grupową z 5 punktami i bilansem bramkowym 2-6. Legia wywalczyła o jeden punkt mniej. Bilans bramkowy to 4-10. Warto podkreślić, że połowa zdobytych i straconych bramek to zasługa ostatniego grupowego meczu z Napoli. Ilość strzelonych bramek przez nasze drużyny może wręcz przerażać. Można się tylko cieszyć, że wyłączając mecze z bardzo skutecznym w Lidze Europejskiej Napoli udało się uniknąć wysokich porażek.

Trochę na marginesie trzeba jednak odnotować, że jeszcze mniej punktów od naszych krezusów zdobyły w rozgrywkach takie kluby jak Celtic Glasgow, czy Rosenborg Trondheim. Tyle samo co Legia miały na koncie Bordeaux czy AZ Alkmaar. W ofensywie królowało wspomniane już Napoli, które zdobyło aż 22 bramki w 6 spotkaniach. Włosi do spółki z Schalke i PAOK-iem Saloniki stracili też najmniej goli - po 3. Grecki zespół w ogóle jest ewenementem, bo strzelił też tylko 3 bramki, ale zdołał zdobyć 7 punktów. To jednak nie dało awansu.

A kto jeszcze odpadł z rozgrywek? Zaskoczeń nie brakuje. Za burtą znalazł się Ajax Amsterdam Arkadiusza Milika, AS Monaco i Dnipro Dnipropietrowsk - finalista ostatniej edycji, który walczył z Sevillą na Stadionie Narodowym.

Na wiosnę w Lidze Europejskiej będzie mogło wystąpić (pod warunkiem, że zimą nie zmienią klubów) czterech biało-czerwonych. To Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund), Jakub Błaszczykowski (Fiorentina) oraz Grzegorz Krychowiak (Sevilla) i Sebastian Boenisch (Bayer Leverkusen). Ich kluby dołączą do rozgrywek po pożegnaniu się z Ligą Mistrzów.